Joanna Mucha #TYLKONATEMAT: Czy PO utrzyma władzę w 15 sejmikach? To mało prawdopodobne

Jakub Noch
Kandydatura Hanny Zdanowskiej to był bardzo dobry wybór Koalicji Obywatelskiej. Ona ma gigantyczne poparcie w swoim mieście, co jest absolutnie najważniejsze – mówi #TYLKONATEMAT Joanna Mucha. Posłanka szczerze ocenia też szanse swojej formacji na wygraną w wyborach samorządowych i komentuje plotki o możliwym zastąpieniu Jana Grabca na stanowisku rzecznika PO.
Czy Koalicja Obywatelska wygra wybory samorządowe? Joanna Mucha z PO w rozmowie z naTemat.pl studzi emocje wyborców opozycji. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Zacznijmy od łatwego pytania... Koalicja Obywatelska wygra wybory samorządowe?

Tylko co to znaczy "wygrać wybory samorządowe"... ? Akurat wynik tych wyborów jest zawsze bardzo niejednoznaczny. Bo jedna sprawa to wynik w sejmikach wojewódzkich, inna to duże miasta, a jeszcze inna małe miejscowości i powiaty.

Co zatem Koalicja Obywatelska przyjmie za "zwycięstwo"?

Jestem głęboko przekonana, że poradzimy sobie w dużych miastach. Być może w kilku metropoliach będziemy mogli liczyć nawet na wygraną w pierwszej turze. Wierzę, że to my wygramy w wyborach prezydentów i burmistrzów.


Najważniejszy jest jednak wynik wyborów do sejmików wojewódzkich. Przez ostatnie lata mieliśmy dobrą sytuację dla Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Nasza koalicja rządziła w aż 15 z 16 województw, tylko Podkarpacie oddając Prawu i Sprawiedliwości...

I jeśli teraz stracicie choć jeden region, trudno będzie mówić o sukcesie.

Nie do końca, bo PiS samo sobie bardzo wysoko zawiesiło poprzeczkę. Zadeklarowali, że chcą wygrać w połowie sejmików wojewódzkich. Rozmiary sukcesów wyborczych w 2018 roku należy więc mierzyć od tak właśnie ustawionego wskaźnika. Jestem przekonana, że wybory pokażą, iż prezes Kaczyński mierzy zbyt wysoko.

Macie realne szanse na utrzymanie tych 15 sejmików?

To byłoby dramatycznie trudne i raczej mało prawdopodobne. Jednocześnie mam niebezpodstawne przekonanie, że stracimy ich mniej niż wielu dziś zapowiada.

Wspomniała pani, że w części miast kandydaci Koalicji Obywatelskiej mają wygrać już w pierwszej turze. O których miejscowościach mowa?

Nie będę zapeszać! W każdym z tych miast takie dywagacje mogą demobilizująco działać na nasz elektorat. Obawiam się takich sondaży, które pokazują, iż nasz kandydat w pierwszej turze zwycięży kilkoma punktami. To bywa naprawdę demobilizujące. Tymczasem Koalicja Obywatelska musi konsekwentnie stawiać na jak największą mobilizację zwolenników.

A które miasta będą dla was najtrudniejsze do zdobycia?

Wie pan, w tym kontekście bardziej istotne wydaje mi się to, co właśnie zostało zasygnalizowane przez Jacka Sasina. Mianowicie dał on do zrozumienia, że PiS planuje wprowadzanie zarządu komisarycznego w miastach, w których nie wygra wyborów.

No właśnie, wiele wskazuje na to, że w Łodzi kandydatka Koalicji Obywatelskiej ostatecznie przegra nawet jeśli wygra...

Pytanie, czy im chodzi tylko o Łódź... Obawiam się, że podobna strategia może być podejmowana także w innych miastach. Szczególnie po wyborach parlamentarnych w 2019 roku.

Dlatego tak ważny jest dobry wynik wyborczy wszelkich kandydatów spoza PiS! Bo to będzie sygnał dla PiS, że mieszkańcy nie oddadzą swoich miast politycznym komisarzom. Ludzie mają prawo wybrać sobie gospodarza, PiS nie może im tego odbierać!

Czy wydarzenia z Łodzi nie są jednak dowodem, że wystawienie kandydatury Hanny Zdanowskiej to był wielki błąd Koalicji Obywatelskiej?

To był bardzo dobry wybór. Hanna Zdanowska ma gigantyczne poparcie w swoim mieście, co jest absolutnie najważniejsze. Również analizy prawne wskazują na to, że nie będzie żadnego problemu z tym, by objęła mandat i go sprawowała.

Jest pani pewna? Nie takie kadencje już w Polsce wygaszano.

Owszem, w tym tkwi całe zagrożenie dla wyników wyborów samorządowych. PiS mówi już wprost, że może sobie przejąć władzę w miastach wbrew woli ich mieszkańców. Z tym naprawdę musimy się liczyć.

Dlatego jeszcze raz podkreślam, jak ważna jest mobilizacja naszych wyborców. Jednoznaczne wyniki wyborów pokażą bowiem, że mieszkańcy Łodzi czy innych miejscowości się na coś takiego się nie godzą.

Zdziwiło panią, iż afera taśmowa Mateusza Morawieckiego wcale nie zachwiała sceną polityczną? Nowy sondaż pokazuje, że Polacy nie stracili zaufania do premiera.

Wiadomo, że na twardy elektorat PiS nic nie zadziała. Natomiast jeśli chodzi o elektorat, który się waha i ma wątpliwości, to mam wrażenie, że te nowe "taśmy" będą jednak dewastujące dla wizerunku Mateusza Morawieckiego.

Zmian na scenie politycznej nie spodziewam się w ciągu kilku dni, ale już najbliższe tygodnie mogą mocno zmienić pozycję premiera Morawieckiego.

W tej kampanii wyborczej mamy jeszcze jedną aferę, tym razem po stronie opozycji. Miała pani pojęcie, że w PO jest ktoś taki, jak Roman Smogorzewski?

Nie, nie miałam o tym pojęcia. Bardzo niemiło zaskoczyła mnie ta sytuacja. A jeszcze większym zaskoczeniem były "przeprosiny" Romana Smogorzewskiego, które pokazały, że on absolutnie niczego się nie nauczył.

To instrumentalne użycie pozbawionych głosu kobiet jako tła do jego wystąpienia jest niedopuszczalne. Bardzo się cieszę, że Roman Smogorzewski szybko zrezygnował z członkostwa w Platformie.

Politycy PiS i Kukiz'15 sugerują, że w Platformie takich seksistów może być znacznie więcej. Spróbujecie jakoś wyłapać potencjalnych nowych "Smogorzewskich"?

Proponuję, by w tych partiach zajęli się ich własnymi seksistami. Tymi politykami, którzy mają na sumieniu nie tylko seksistowskie słowa, ale i czyny. Przypomnę tylko posła PiS Łukasza Zbonikowskiego. Tego, który na konwencjach partii siedzi teraz w pierwszym rzędzie.

Nie sposób zapomnieć też Rafał P., który maltretował swoją żonę. Jest też Dominik Tarczyński, który szczekał – dosłownie - na posłankę Kingę Gajewską...

Na tej żenującej konwencji w Legionowie był Jan Grabiec. Czy jego milczenie było prawidłową reakcją?

Rozmawiałam na ten temat z Janem Grabcem i wiem, jak bardzo jest on zdołowany tą sytuacją. Wie, że zachował się nieadekwatnie do tej sytuacji. Jednak chyba wiele się właśnie nauczył.

To zresztą była nauka dla nas wszystkich. Ta sytuacja przypomniała, że w Polsce nie mamy wciąż umiejętności reagowania na seksizm w przestrzeni publicznej. Wszyscy musimy się jeszcze wiele nauczyć, byśmy mogli żyć w społeczeństwie, w którym kobieta ma takie same prawa jak mężczyzna.

Na polityczno-medialnym ryneczku słychać plotki, że wkrótce zastąpi pani Jana Grabca w roli rzecznika Platformy Obywatelskiej. Ile w nich prawdy?

To fake news. Nie było takiej propozycji.