Polexit banalny do przeprowadzenia. Prof. Łętowska o "ukrytej" zmianie w ustawie

Piotr Burakowski
Wygląda na to, że Polexit to nie żadna abstrakcja. Wyjście Polski z Unii Europejskiej okazuje się o wiele łatwiejsze, niż się wydaje. – Do wyjścia Polski z UE wystarczy większość w parlamencie i podpis prezydenta – przestrzegła prof. Ewa Łętowska w rozmowie opublikowanej na portalu Prawo.pl.
Prof. Ewa Łętowska tłumaczy, że do polexitu wcale nie potrzeba referendum. Fot. Przemek Wierzchowski / Agencja Gazeta
– Wydaje mi się, że mamy powody do niepokoju, i jako prawnicy, i jako obywatele, co mogłoby się stać, gdyby ktoś rzucił hasło, że my do tej Unii przecież w ogóle nie musimy należeć – stwierdziła była Rzecznik Praw Obywatelskich i sędzia Trybunału Konstytucyjnego.

Prof. Łętowska zwraca uwagę, że do wyjścia Polski z UE wcale nie potrzeba referendum, tak jak to odbyło się w Wielkiej Brytanii. Wszystko dlatego, że w 2010 roku wprowadzono zmianę w ustawie z 2000 roku o umowach międzynarodowych.

Jak twierdzi Łętowska, została ona mocno ukryta w przepisach wprowadzających inną ustawę – o koordynacji współpracy między Sejmem i Senatem, w związku z członkostwem w Unii Europejskiej.


Sędzia zwraca uwagę, że do Polexitu wystarczy zwykła większość parlamentarna, a także stosowna notyfikacja prezydenta. – To jest bardzo niebezpieczne, ponieważ uzależnia możliwość podjęcia decyzji w tak ważnej sprawie od woli zwykłej większości parlamentarnej, co przecież może być sprawą aktualną w jakimś momencie i przejściową – przekonywała.

– Politycznie jest to też niebezpieczne, ponieważ taka większość parlamentarna powstaje czasem bez związku z proporcjami wynikającymi z głosowania w wyborach – dodawała.

Kontrowersyjne słowa prezydenta
Przypomnijmy, że Andrzej Duda wywołał prawdziwą burzę słowami o "wyimaginowanej wspólnocie", którymi opisał Unię Europejską. Rozpoczęło to nawet dyskusję na temat ewentualnego opuszczenia UE przez Polskę.

– Uczynimy wszystko, żebyście państwo mieli przekonanie, kiedy będą się kończyły nasze kadencje (...) że ktoś wreszcie myślał o obywatelach, a nie tylko o swoich sprawach, czy jakiejś wyimaginowanej wspólnocie, z której dla nas niewiele wynika – stwierdził Andrzej Duda. Szybko murem za prezydentem w antyunijnej retoryce stanęło wielu polityków PiS.

źródło: Prawo.pl