To jeden z najpopularniejszych samochodów w Polsce. Dlaczego Astra sprzedaje się jak ciepłe bułeczki?

Piotr Rodzik
Optymalny - to chyba słowo, które najlepiej określa tego Opla. Trudno mi wskazać chociaż jedną rzecz, w której ten samochód jest najlepszy. Ale nie przychodzi mi absolutnie żadna rzecz, w której ten samochód zawodzi. A to, jak się okazuje, doceniają w Astrze Polacy.
Opel Astra jako auto właściwie nie zawodzi, ale w niczym nie jest najlepszy. Fot. naTemat
Opel opinię w Polsce ma dobrą. Choć sam znam klientów niekoniecznie zadowolonych, znam też takich, którzy Oplami w pewnym sensie jeżdżą od lat i pewnie będą nadal to robić. Najlepszy dowód to sprzedaż Astry. Model, który jest na rynku dostępny od 2015 roku, nadal każdego miesiąca jest w czołówce sprzedaży na naszym rynku. I nie chodzi o używane auta z komisów ściągane z zachodu - Astra jest jednym z aut pierwszego wyboru na rynku pierwotnym.
Fot. naTemat
Dość powiedzieć, że Astra, przecież teoretycznie wcale tak niezakorzeniona w świadomości Polaków jako "marzenie", sprzedaje się... lepiej od Volkswagena Golfa. A może właśnie jest tym marzeniem, skoro tak schodzi, a ja tego nie dostrzegam.


W każdym razie za Astrą idą liczby. Zgodnie z danymi importera przez pierwsze siedem miesięcy tego roku sprzedano ponad 11,5 tysiąca egzemplarzy tego modelu. Golf też notuje pięciocyfrowe wyniki, ale jednak ogląda plecy rywala. Oczywiście wyniki Astry nakręca sprzedaż flotowa, ale dotyczy to całego rynku.
Fot. naTemat
Wygląda prawie jak hothatch
Paradoksalnie do testu otrzymałem wersję, która raczej z salonu najczęściej... nie wyjeżdża. No bo ilu Polaków na co dzień jeździ DWUSTUKONNĄ Astrą? Pytanie, na które nawet nie trzeba odpowiadać.

W każdym razie Astra jako auto może się podobać. Mi się spodobała od pierwszej chwili na parkingu. Jest dość obła, nie ma tu wielu ostrych kształtów, ale wygląd auta zdecydowanie podkreśla jego moc. I nie mam na myśli czerwonego lakieru.
Fot. naTemat
Łatwo jednak dostrzec agresywny zderzak przedni (z opcjonalnej serii OPC), duże 18-calowe felgi oraz podwójny wydech z tyłu. Drobne dodatki, które podkreślają charakter auta. Dynamiki Astrze dodaje też fantazyjnie pociągnięta linia słupka C. Właściwie nie wiem czy można to nazwać słupkiem...

W środku natomiast mamy już typową Astrę. Wygodnie (fotele, rewelacja!), przestronnie i... nudno. Żałuję strasznie gałki skrzyni biegów - właściwie to jakiejś takiej "wajchy", która ma oczywiście koszmarnie długi skok. Aż prosiło się o coś bardziej poręcznego, bo Astra z tym silnikiem prowokuje do wciskania gazu.
Fot. naTemat
Na szczęście nie ma problemów z jakością wykończenia. Plastiki, gumowane elementy, wszystko jest przyjemne. Wspomniane fotele są nie tylko wygodne, ale i w tej konfiguracji częściowo skórzane. Kosztowny, ale miły dodatek.

Jeździ... też prawie jak hothatch
Astra z dwustukonnym silnikiem turbo o pojemności 1.6 litra jest autem dość wielowymiarowym. Z jednej strony - nie liczcie tutaj na większe sportowe przeżycia. Wydech pracuje płasko - to po prostu niewielki silnik, którego nikt nie próbował "podkręcić". Najważniejszy w tym aspekcie jest komfort. To zresztą czuć przy wyższych prędkościach - w Astrze można normalnie rozmawiać.
Fot. naTemat
Sam układ napędowy jest też dość leniwy. Ten hatchback - naprawdę nie mogłem się pozbyć tego wrażenia - trochę nie jeździ jakby miał dwieście koni. Sprawnie wyprzedza, sprawnie się rozpędza, ale jakoś oczekiwałem trochę więcej. Turbina chyba trochę za późno wchodzi do akcji.

Ale jest i druga strona - przy naprawdę agresywnym traktowaniu pedału gazu z tego auta można sporo wykrzesać. Po dynamicznym (ale serio dynamicznym) ruszeniu z miejsca samochód zachowuje się jak rasowy przednionapędowy hatchback - koła nie są w stanie przenieść momentu na asfalt i efektownie buksują. Prędkości też szybko stają się wyższe.
Fot. naTemat
Astra prowadzi się ponadto... zaskakująco dobrze. To żaden sportowiec z adaptacyjnym zawieszeniem i elektroniczną szperą, ale naprawdę tym samochodem można wejść dynamicznie w zakręt. I wyjść z niego.

Żeby jeszcze tylko kierownica była wygodniejsza. Duża, gruba, przeniesiona wprost z innych modeli. Trochę przeszkadza w tej dynamicznej jeździe, ale przy spokojnej podróży sprawdzi się jak najbardziej.
Fot. naTemat
Dodajmy, że dwustukonny silnik 1.6 cechuje się też nienajgorszym spalaniem. W mieście taką granicą jest 11 litrów - mniej spalimy jeżdżąc spokojnie. Więcej (niespodzianka) korzystając z mocy. Na drodze ekspresowej spokojnie zmieściłem się poniżej ośmiu litrów, ale co dość zaskakujące, bardzo podobny wynik wykręciłem... na autostradzie. Nic tylko pędzić.

I jeszcze taka jedna mała kwestia: przez cały test, zdając sobie sprawę z dużej mocy i ogólnego charakteru auta, starałem się poczuć jakąś łączność z nim i... nawet mi się to udało. To oczywiście żaden (dwa razy droższy) Hyundai i30N, który wpina się prosto w korę mózgową kierowcy, ale było nieźle. Duża zasługa w tym tej skrzyni biegów - może i o strasznie długim skoku, ale chociaż precyzyjnej.
Fot. naTemat
Rozsądnie wycenione auto
Cennik Opla Astra zaczyna się od 66,7 tysiąca złotych. Taka wersja jak testowana - Elite z dużym silnikiem - jest oczywiście sporo droższa. Z rozsądnie skonfigurowanym autem można wyjechać jednak z salonu już za nieco ponad 100 tysięcy złotych, co z jednej strony brzmi zaporowo "jak za Astrę", ale jak za auto z taką mocą nie brzmi jednak jakoś przerażająco.

I owszem, mogłoby te 200 koni być trochę żwawszych, a kamera cofania być trochę lepszej jakości. W środku mogłoby nie być tak nudno, a system multimedialny nie tak przedpotopowy. Jednak tak naprawdę to małe minusy, a do tego samochodu zwyczajnie ciężko się przyczepić na serio.
Fot. naTemat
Wolniejsze wersje pewnie mają swoje inne "małe wady". Ale brak tych dużych to chyba tajemnica sukcesu tego modelu.

Opel Astra 1.6 Elite 200 KM na plus i minus:

+ Ładny z zewnątrz
+ Przy ostrym traktowaniu dość dynamiczny
+ Niewielkie spalanie
+ Komfortowe fotele
+ Ogólnie to udane auto
- Nudny w środku
- Nieciekawy system multimedialny
- Ospały przy normalnym użytkowaniu

Fot. naTemat