Z konsulatu w Stambule wyszedł sobowtór saudyjskiego dziennikarza. Zdradziły go buty
Tajemnica śmierci saudyjskiego dziennikarza pozostaje wciąż nierozwiązana. W całą sprawę miał być zamieszany... sobowtór mężczyzny.
Arabia Saudyjska długo utrzymywała, że krytyczny wobec jej rządów dziennikarz wyszedł z konsulatu, mimo że Zachód zarzucał Saudyjczykom morderstwo mężczyzny.
Dopiero dwa tygodnie temu saudyjska agencja prasowa Spa poinformowała, powołując się na informacje z prokuratury w Rijadzie, że Khashoggi faktycznie zmarł w saudyjskim konsulacie. Podobno doszło do bójki dziennikarza z aż kilkunastoma osobami.
W związku z zabójstwem zatrzymano 18 osób, obywateli Arabii Saudyjskiej. "Królestwo wyraża swój ogromny żal z powodu zabójstwa dziennikarza Jamala Khashoggiego" – napisała agencja. Na razie nie wiadomo, co stało się z ciałem Saudyjczyka.
Jednak świat wciąż nie wierzy, że ten opozycyjny dziennikarz zmarł przypadkowo. Turecki dziennik "Hurriyet" napisał na przykład, że Khashoggi po wejściu do konsulatu – w którym miał załatwić formalności związane ze ślubem ze swoją turecką ukochaną – został od razu zaprowadzony do gabinetu konsula. Tam miał zostać uduszony przez saudyjskich agentów, a następnie jego ciało "poćwiartowano na 15 kawałków" i wywieziono z budynku.
Na nagraniach widać następnie jak sobowtór – którego tureccy śledczy zidentyfikowali jako Mustafę al-Madaniego, czyli jednego z 15 mężczyzn, który miał zamordować dziennikarza – wraz z towarzyszącym mu mężczyzną idzie na oblegany przez turystów i mieszkańców Stambułu plac obok Błękitnego Meczetu. Zdaniem policji mężczyźni chcieli wyraźnie zniknąć w tłumie.
Następnie obaj znikają w jednej z restauracji, w której korzystają z toalety. Al-Madani wychodzi z niej bez brody i okularów, ma też już na sobie własne ubranie.
Krytykował reżim w Rijadzie i personalnie księcia Muhammada ibn Salmana, a także saudyjską interwencję w Jemenie. Był częstym gościem mediów w USA i Wielkiej Brytanii.
Źródło: CNN