Najsmutniejszy wniosek po wyborach. Pokazano, kto nie poszedł na głosowanie

Adam Nowiński
Po wyborach samorządowych przyszedł czas na podsumowania. Wśród nich badana jest także frekwencja wyborcza. ile była ona największa w historii wyborów samorządowych, to kryją się za nią także negatywne wnioski, do których doszedł portal OKO.press.
Przy urnach wyborczych pojawił się co trzeci dwudziestolatek. Fot. Grzegorz Bukala / Agencja Gazeta
Tegoroczne wybory samorządowe przejdą do historii z pewnością pod kątem frekwencji wyborczej. Jest ona najwyższa od 1989 roku i wynosi ponad 54 procent. Nie ma co ukrywać, że konflikt na linii PiS – PO przyciągnął o wiele więcej osób niż cztery lata temu, kiedy do urn poszło nieco ponad 47 proc. uprawnionych.

Są jednak smutne strony tych statystyk. W odwróconej piramidzie ponad 45 proc. z nas nie poszło na wybory. Dokładnej analizy tej grupy dokonał portal OKO.press. Stwierdził, że około 63 proc. dwudziestolatków odpuściło sobie niedzielne głosowanie.


"Frekwencja była najniższa wśród młodych wyborców: wynosiła zaledwie 37 proc. Dwie trzecie dwudziestolatków wykazało całkowity brak zainteresowania wyborami. Najwyższą frekwencję zaobserwowano wśród wyborców między 40 a 49 rokiem życia (aż 68,4 proc.) – czytamy na portalu.

"Czyli w generacji, która wchodziła w dorosłość razem z III RP. To są przede wszystkim ich wybory. W kolejnych generacjach nieco mniej, ale wciąż 20 pkt proc. więcej niż najmłodsi dorośli" – kontynuuje OKO.press.

Dużym problemem okazała się rejestracja na listy wyborcze. Winny temu jest według większości system ePUAP, który nie wymagał od rejestrujących się dodatkowego dokumentu poświadczającego zamieszkanie w danym mieście. Bez niego urzędy rozpatrywały internetowe wnioski negatywnie.

Źródło: OKO.press