Sprzeczka na drodze, a tu od razu broń. Były ekspert komisji Macierewicza miał grozić pistoletem
Do potencjalnie niebezpiecznej sytuacji doszło na jednej z ulic w Krakowie. Jak ustalił "Fakt", podczas drogowej sprzeczki jeden z kierowców miał wyciągnąć broń. Miał nim być prof. Jacek Rońda, były ekspert komisji Antoniego Macierewicza. Na szczęście nic nikomu się nie stało.
Na wspomnianej ulicy bmw zajechało drogę jeepowi. Jak później ustalono, kierowca nie zrobił tego specjalnie. Jednak po chwili kierowcy skręcili w ulicę Twardowskiego, gdzie sytuacja się odwróciła – jeep zajechał drogę kierującemu bmw.
Wtedy oba pojazdy zatrzymały się, a kierowca jeepa wysiadł z samochodu i i ruszył w kierunku drugiego kierującego. Wówczas mężczyzna z bmw się wystraszył i wyciągnął kaburę z pistoletem. Jak się potem okazało, był to rewolwer hukowy, na który nie trzeba mieć pozwolenia. Na szczęście kierowca bmw go nie użył.
Sęk w tym, że noszenie broni jest w ostatnim czasie w Krakowie objęte dużymi restrykcjami. Chodzi o czasowy zakaz noszenia broni związany z organizowanym w Polsce szczytem klimatycznym COP24. Na razie nie wiadomo, czy incydent ten zaliczono jako wykroczenie.
Jak nieoficjalnie dowiedział się portal Fakt24, kierowcą bmw był profesor Jacek Rońda, były ekspert podkomisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza, który swoje zachowanie tłumaczył strachem przed agresywnym kierowcą. Na razie nie wiadomo, czy i jakie dalsze czynności zostaną podjęte wobec uczestników sprzeczki.
Przypomnijmy, prof. Rońda dał się poznać, gdy przekonywał, że piloci prezydenckiego Tu-154 nie zeszli poniżej wysokości 100 metrów. Twierdził, że swoją wiedzę opiera na dokumencie z Rosji. Potem sam przyznał, że to był "blef".
źródło: fakt.pl