Kolizja Szydło odsłoniła brutalną prawdę. Nie przestrzegają procedur, kolejne wypadki kwestią czasu

Paweł Kalisz
Beata Szydło ma pecha, już drugi raz w okolicach Oświęcimia uległ zniszczeniu służbowy samochód którym jechała. Przy okazji na jaw wyszły szczegóły które pokazują bardzo niebezpieczny trend – za czasów rządu PiS łamane są wszystkie procedury dotyczące bezpieczeństwa przewożonych VIP-ów.
Procedury stworzono po to, żeby jak najlepiej chronić najważniejsze osoby w kraju. Problem w tym, że nikt ich nie przestrzega. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Była premier i minister w rządzie Mateusza Morawieckiego wracała w czwartek do domu w kolumnie trzech samochodów, gdy około godziny 14 doszło do wypadku w Imielinie, niedaleko Oświęcimia. Zdarzenie to pokazało, jak bardzo ignorowane są instrukcje dotyczące zabezpieczenia przewożenia najważniejszych osób w państwie.

Przepisy stworzono po to, żeby chronić VIP-ów, czasem nawet przed nimi samymi. To dowódca konwoju powinien dbać o to, z jaką prędkością porusza się kolumna, to dowódca powinien wezwać natychmiast karetkę pogotowia w przypadku kolizji samochodu przewożącego premiera czy ministra. Tymczasem nic takiego się nie stało. A to jeszcze nie koniec błędów, jakie popełniono.


Beata Szydło wracała w kolumnie trzech aut do domu. Dlaczego aż trzech – trudno powiedzieć. Jeszcze kilka lat temu taka eskorta przysługiwała tylko urzędującemu premierowi czy prezydentowi. Może tego wymaga idea taniego państwa, z którą PiS szło do wyborów kilka lat temu?

Kolumna jechała przez teren zabudowany, gdy poprzedzający ją samochodów osobowy zatrzymał się przed przejściem dla pieszych. Limuzyna rządowa która jechała jajo druga uderzyła w samochód opancerzony Szydło, a ten uderzył w osobowego Peugeota. Dobrze, że nic nie stało się dziecku, które w tym czasie przechodziło przez jezdnię.

Procedury są jasne – w przypadku kolizji samochodu przewożącego VIP konieczne jest wezwanie do zdarzenia karetki pogotowia. Lekarz ma obowiązek przyjechać i sprawdzić stan zdrowia ochranianej osoby. Nic takiego w Imielinie nie miało miejsca, Beata Szydło stwierdziła, że dobrze się czuje i może jechać dalej.

I pojechała, jak donosi dziennik "Fakt" – jednym z uszkodzonych samochodów. To już nie jest tylko złamaniem procedur, to jest też złamanie przepisów kodeksu ruchu drogowego. Uszkodzony w wypadku samochód powinien zostać odholowany, a VIP powinien kontynuować podróż wezwanym na miejsce zdarzenia radiowozem.

źródło: "Fakt"