Gliński jednak nie dofinansuje muzeum Rydzyka na 100 mln zł. Da mu "tylko" 70 mln

Paweł Kalisz
Gdy jeden z tygodników ujawnił informację, że Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego udzieli dotacji na budowę muzeum "Pamięć i Tożsamość" ojca Rydzyka, w sieci zawrzało, a ze strony ministerstwa pojawiło się dementi. I słusznie, Gliński nie da Rydzykowi wspomnianych w artykule stu milionów złotych. Da tylko 70 mln zł.
Ojciec Tadeusz Rydzyk na swój najnowszy projekt muzeum "Pamięć i Tożsamość" ma dostać łącznie 70 mln złotych. Fot. Wojciech Olkuśnik/Agencja Gazeta
To muzeum to najnowszy projekt ojca Tadeusza Rydzyka. "Pamięć i Tożsamość" im św. Jana Pawła II ma powstać w Toruniu, a muzeum oprócz pamiątek po papieżu POlaku ma opowiadać o relacjach polsko-żydowskich w czasie II wojny światowej. Tygodnik "Nie" podał informację, że muzeum może liczyć na wsparcie od ministra Piotra Glińskiego w wysokości 100 mln złotych.

Ta informacja wzbudziła powszechne oburzenie. Zwłaszcza, że inny projekt nie może liczyć na wsparcie z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Gliński wręcz oświadczył, że na muzeum poświęcone gen. Elżbiecie Zawackiej „Zo”, jedynej w historii "cichociemnej" i legendarnej kurierce Armii Krajowej pieniędzy w resorcie nie ma.


Ministerstwo szybko wystosowało dementi. Minister Piotr Gliński nie da 100 milionów. Ale to nie znaczy, że nie da ani złotówki. Jak można się dowiedzieć z oświadczenia ministerstwa, ojciec Rydzyk na swój projekt w ciągu najbliższych dwóch lat dostanie łącznie 70 milionów złotych.

Z kolei fundacja Lux Veritatis Rydzyka wniesie koncepcję placówki oraz zbiory muzealne, których wartość oszacowano na 88 mln złotych. Najwyżej ocenione zostały nagrania wideo wywiadów ze świadkami ratowania Żydów podczas II wojny światowej. Biegły wycenił je po 1000 zł za każdą minutę, co dało łączną wartość 43,5 mln złotych.

Ta wycena też budzi wiele kontrowersji. Nagrania wyceniono niczym gotowy film dokumentalny, podczas gdy tak naprawdę filmem nie są. Kwota tysiąca złotych nie mieści się w głowie pracowników Narodowego Archiwum Cyfrowego, którzy zajmują się między innymi pozyskiwaniem archiwaliów.

– Zdarzyło nam się zapłacić ok. 500 zł za minutę z prawami majątkowymi. Na cenę wpływa też możliwość publikacji, czyli prawa majątkowe do utworów. Z naszego punktu widzenia 1000 zł za minutę, przy materiale 725 minutowym, to za dużo. Gdyby to była 1 cenna, niepowtarzalna minuta to pewnie byśmy zapłacili. Przy takiej ilości trzeba zacząć negocjować – mówi nam pragnący zachować anonimowość pracownik NAC.