Kombi dla najszybszego tatusia w mieście. Seat Leon ST Cupra jest praktyczny i zadziwia osiągami

Piotr Rodzik
Niedawno opublikowaliśmy w naTemat test limitowanego Seata Leona w wersji Cupra R. Samochód bardzo szybki, efektowny i wyprodukowany w ilości tylko 799 sztuk. Tymczasem Cuprę ST może kupić każdy. A na dodatek jest nawet... szybsza. O co chodzi?
Seat Leon ST Cupra to auto szybkie i wygodne. Fot. naTemat
Do Cupry ST wsiadłem raptem tydzień po teście Cupry R. I co tu dużo mówić - nie da się uciec przed porównaniami obu aut. Cupra ST może i nie ma poszerzonych błotników czy karbonowego spojlera, ale tak prawdę mówiąc... nie jeździ jakoś znacznie gorzej.
Fot. naTemat
I do tańca, i do różańca
Wizualnie Leon ST Cupra nie różni się aż tak bardzo od zwykłego Leona ST. Auto zwraca uwagę ostrymi przetłoczeniami i agresywnymi reflektorami. I tak właściwie trudno w ogóle zauważyć, że ten niewielki "kombiak" kryje pod maską aż 300 koni mechanicznych.


To znaczy byłoby trudno zauważyć, gdyby nie dość... nieoczywista konfiguracja egzemplarza testowego. Pomarańczowo-srebrne felgi, pomarańczowe lusterka, ramka grilla i emblematy. Ja bym tak tego auta nie skonfigurował, no ale to kwestia gustu.
Fot. naTemat
W środku też nie ma takiego "odlotu" jak w Cuprze R, ale jest bardzo miło, przyjemnie i gustownie. Kubełkowe fotele z przodu zapewniają nie tylko wystarczające trzymanie, ale są też bardzo wygodne.

Nie ma też białych zegarów znanych z Cupry R, ale za to pojawił się wirtualny kokpit. To jego druga generacja, znana m.in. z nowego Volkswagena Touarega czy... Polo. Oczywiście zegary wyglądają odrobinę inaczej - wszak to Seat.
Fot. naTemat
Do tego spłaszczona u dołu, skórzana kierownica, kokpit skierowany w stronę kierowcy... to wszystko od razu podpowiada, że mamy do czynienia z autem nakierowanym na tempo jazdy. Ale z tyłu to jednak kombi. Bagażnik ma więc 587 litrów, a po złożeniu kanapy będziemy mieli do dyspozycji aż 1470 litrów. I niemal płaską podłogę.

Co dwie osie to nie jedna
Cupra ST ma ten sam silnik co testowana Cupra R. Pod maską znajdziemy 300 koni mechanicznych wyciśniętych z dwulitrowego, turbodoładowanego motoru. Dlaczego nie 310 jak "erka"? Bo to automat - sześciobiegowy DSG.
Fot. naTemat
Do tego mamy napęd nie na przód, a 4Drive - czyli na obie osie. I to wręcz niebywałe, jaką to robi różnicę.

To w sumie zabawne, ale to kombi jest znacznie szybsze od delikatnie mocniejszej, limitowanej i w zamyśle wyjątkowej Cupry R. To zasługa wspomnianego napędu na cztery koła i skrzyni DSG. Kiedy w Cuprze R walczysz na światłach z trakcją, ST wybija się do przodu jak z procy. Kiedy w Cuprze R wrzucasz drugi bieg ręką, DSG w tym aucie robi to po prostu... jakieś sto razy szybciej.
Fot. naTemat
Efekt to przyspieszenie do stu kilometrów na godzinę w 4,9 sekundy. Czyli właściwie sekundę szybciej niż Cupra R. Swoją drogą - mniej niż pięć sekund w takim autku... jeszcze 20 lat temu to były osiągi zarezerwowane dla supersamochodów. Tych wartych potężne kwoty.

Sama jazda z kolei jest bardzo dobra, ale jednak... to nie Cupra R. Nawet pomimo napędu na cztery koła samochód nie daje aż takiej pewności jak "erka". Różnicę robią prawdopodobnie dodatkowe elementy aerodynamiczne w tamtym aucie.
Fot. naTemat
Ale żebyśmy się nie zrozumieli źle - nadal jest bardzo dobrze, jak na kombi wręcz wzorcowo. Napęd bez problemu utrzymuje niemal półtoratonowe auto w ryzach nawet w ciasnych zakrętach. I przy dość dużych prędkościach. No i pamiętajmy, że to kombi. Tutaj można szaleć z całą rodzinką.

Na mój gust przydałby się jedynie trochę cięższy w obsłudze układ kierowniczy - tym autem naprawdę można kierować tylko jednym palcem. Ale przecież chodziło tu o złoty środek, więc może nie ma się czego czepiać. Koniec końców to samochód nie tylko do pędzenia, a wielozadaniowy.
Fot. naTemat
Szkoda tylko, że nawet w trybie "Cupra" wydech nadal jest taki... nijaki. A na dodatek "podkręcany" dźwiękiem z głośników. Pisałem to już przy okazji Cupry R i napiszę jeszcze raz: ideałem w tej kwestii jest Hyundai i30N, który w trybie komfortowym jest cichym autem, a w trybie N rozrywa bębenki. Tu tego zabrakło.

Spalanie wypada w sumie podobnie do Cupry R - ale to przecież w dużej mierze to samo auto, więc nie ma mowy o zaskoczeniu. W mieście trzeba się liczyć ze spalaniem 11-12 litrów. Na autostradzie spalimy ponad 10 litrów. Ale już na ekspresówce wyszło mi... osiem litrów.
Fot. naTemat
Cennik
Cuprę ST można kupić najtaniej za 148 800 zł. I będzie miała 290 koni. Jeśli zapragniemy taki egzemplarz jak w teście, czyli z napędem 4Drive, trzeba będzie wysupłać już co najmniej 165,6 tys. zł. Ciekawostka: z napędem na obie osie dostępne jest tylko kombi.

Do tego kilka dodatków i cena łatwo podskoczy o kolejne 10-15 tysięcy złotych. Na szczęście Cupra jest już "bazowo" dość dobrze wyposażona. Aha - pakiet Performance Orange kosztuje nieco ponad 10 tysięcy złotych. Dużo jak za kilka pomarańczowych elementów? I tak i nie, bo w skład pakietu wchodzą także hamulce wyczynowe Brembo. A te hamują doskonale.
Fot. naTemat
Koniec końców Leon ST Cupra to auto udane. Z powodzeniem łączy w sobie dwa światy: daje dużo emocji w trakcie jazdy, ale nie będzie też dziwnie wyglądać z fotelikiem dziecięcym. Szkoda tylko, że właściwie nigdy nie próbuje zaskoczyć kierowcy.

Seat Leon ST Cupra na plus i minus:

+ Niesamowite osiągi jak na niewielkie kombi
+ To nie tylko szybkie auto, ale i praktyczne
+ Przyjemność jazdy
- Dźwięk wydechu niegodny miana hot-hatcha
- Nie pokazuje "pazura" właściwie w żadnej sytuacji

Fot. naTemat