Ujawniono dokumenty miały skompromitować Tuska przed komisją. Był z nimi tylko jeden problem

Paweł Kalisz
Donald Tusk miał mieć problemy z powodu dokumentów, które niczym królik z kapelusza pojawiły się w poniedziałek u jednego z członków komisji sejmowej badającej aferę Amber Gold. Jednak to, co miało być pułapką na przewodniczącego Rady Europejskiej, okazało się atrapą. W dokumentach ani raz nie pada jego nazwisko.
Donald Tusk ani razu nie został wymieniony w dokumentach dotyczących układu trójmiejskiego. Fot: palinchak / 123RF
Te dokumenty miały rzucić Donalda Tuska na kolana. Miały wykazać, że był członkiem, a kto wie, czy nie szefem trójmiejskiego układu. Przygotowane na dzień przesłuchania Tuska przez komisję sejmową badającą sprawę afery Amber Gold miały być bombą atomową, która pogrzebie byłego premiera na wieki. Nic z tego nie wyszło.

Dokumenty ABW nie wskazują na udział Tuska w spisku. W ogóle nie pada w nich nazwisko byłego premiera. Ani razu. Nie wspomniał o nim również oficer ABW, który zbierał dokumenty i który był przesłuchiwany przez sejmową komisję.

Pułapka zastawiona na byłego premiera okazała się pustą atrapą, w którą trudno się złapać. Może dlatego poseł Rzymkowski korzystając z przerwy zabrał dokumenty z biurka Donalda Tuska, zanim ten zdążył się z nimi zapoznać. Gdyby tego nie zrobił, rozmiary porażki komisji w starciu z przewodniczącym Rady Europejskiej byłby jeszcze większe.


źródło: wp.pl