Drugie dno afery w KNF. "Chodzi o to, by banki stały się własnością PiS"
W związku z aferą w KNF opozycja domaga się zwołania pilnego posiedzenia Sejmu i żąda, by publicznej informacji o sprawie udzielili prokurator generalny Zbigniew Ziobro i premier Mateusz Morawiecki. Chce też, by posłowie podjęli uchwałę o powołaniu komisji śledczej. PiS się na to nie godzi. W sprawie pojawia się coraz więcej pytań i nowych tropów. O związkach afery w KNF ze SKOKAmi i GetBack naTemat rozmawia z Izabelą Leszczyną, byłą wiceminister finansów w rządzie PO-PSL.
To obywatele są klientami banków i trzymają tam swoje oszczędności.
Tak. Ale posiadanie banków ma dwie strony. Jak przychodzi kryzys, a to się zdarza, to zachodzi przykra konieczność dosypania pieniędzy. Po ostatnim światowym kryzysie finansowym zmiany w prawie unijnym poszły w kierunku ochrony finansów publicznych, to znaczy, że dosypywać pieniędzy do zagrożonego banku ma właściciel. Ale gdy właścicielem jest państwo, to dosypuje pieniądze podatników, bo swoich nie ma. Niepotrzebny jest nawet kryzys, wystarczy, że banki angażują się w nierentowne przedsięwzięcia. A wiemy, że PiS lubi – a to odkupić bank po zawyżonej cenie, a to kolejkę na Kasprowy Wierch.
Do czego to może prowadzić?
Jak partia rządzi jednocześnie bankami i nadzorem nad nimi, to w zasadzie nadzór nie funkcjonuje. GetBack wyrósł przecież pod okiem KNF. Komisja nie reagowała na agresywne rozpychanie się spółki na rynku, nie reagowała na anonimowe ostrzeżenia. Może dlatego, że państwowe banki sprzedały GetBackowi swoje złe długi za cenę o wiele wyższą od wyceny? Takie transakcje robiły wszystkie banki kontrolowane przez państwo. Może dlatego KNF udawała, że spółki GetBack nie widzi?
A SKOKi?
Gdy SKOKI objęliśmy nadzorem finansowym, sektor miał fatalną kondycję finansową, a fundusze własne kas nie zapewniały bezpieczeństwa depozytom. Tak wynikało z pierwszego rzetelnego audytu w sektorze. I w zasadzie sytuacja nie uległa poprawie do czasu zmiany na stanowisku przewodniczącego KNF. Jednak niedługo po tym, jak przewodniczącym został M. Chrzanowski, sektor zaczął doznawać cudownego uzdrowienia, a fundusze własne rosły. Tak wynika z raportów KNF. W mojej ocenie Chrzanowski rozciągnął parasol ochronny nad SKOK-ami, bo to w PiS tradycja sięgająca lat 90.
W ramach PiS i obozu władzy ścierają się różne koterie i grupy interesów.
Dymisja Chrzanowskiego może uruchomić efekt domina?
Osobę na stanowisko przewodniczącego KNF wskazuje premier. Ale Ziobrze i Biereckiemu będzie bardzo zależeć na tym, żeby nowy szef KNF był równie przychylny SKOK-om jak Chrzanowski. Czy Morawiecki zdecyduje się na walkę z frakcją Ziobry-Biereckiego? Czy raczej będzie chciał się dogadać, by oni zaakceptowali go jako „delfina”, który czeka na objęcie sterów w samym PiS? Zobaczymy, choć bardzo smutne jest to, że historia ta przypomina raczej szemrany biznes niż transparentne zarządzanie państwem.
PiS ma krótką ławkę jeśli chodzi o ekspertów od gospodarki. A zdaje się, że ta nowa afera sparaliżowała ważne instytucje finansowe. Główni prezesi PiS od gospodarki znaleźli się nagle na cenzurowanym.
W tej sprawie pojawia się coraz więcej pytań.
Tak. Premier powinien wezwać pana Chrzanowskiego, by złożył mu dymisję osobiście i, w obecności szefa CBA, zapytać choćby o to, czy te 40 mln Chrzanowski chciał tylko dla siebie, czy z kimś się dzielił? I dlaczego później poszedł do prezesa NBP, czy to on chciał wciągnąć prezesa Glapińskiego w jakąś brudną rozgrywkę, czy to Glapiński był rozgrywającym? I dlaczego Sokal chciał doprowadzić do upadku bank Czarneckiego? Co z tym zrobi Premier?
Premier milczy, za to Prokurator Generalny grozi de facto publicznie osobie, która ujawniła propozycję korupcyjną.
To zachowanie Ziobry jest skandaliczne. Zresztą wszystko w tej sprawie jest skandaliczne. W czasach PO szemrane instytucje finansowe bały się KNF. To dlatego nieznani sprawcy pobili niegdyś W. Kwaśniaka, byłego wiceprzewodniczącego KNF, gdy kierowana przez niego instytucja zaczęła uważniej przyglądać się SKOK-om. A PiS wprowadził do tej instytucji dyspozycyjnego człowieka o słabym charakterze, który zgodził się, by dyrektorem departamentu nadzorującego SKOKI w KNF został Filip Czuchwicki, człowiek, który przez lata był prawnikiem SKOK-ów.
A innym razem (jak słyszymy na nagraniu) pan Chrzanowski mówi do pana Czarneckiego, właściciela prywatnego banku, kogo i za ile powinien zatrudnić, by jego bank przestał mieć kłopoty. W mojej ocenie takiej afery nie było w III RP. Premier Morawiecki, jeśli nie ma z tymi przekrętami nic wspólnego, powinien rozumieć, że Komisja śledcza mogłaby mu pomóc, bo to on odpowiada za to, co się stało. Jeśli PiS jej nie powoła, to znaczy, że tutaj nie chodzi tylko o Chrzanowskiego.