PO-PiS u władzy. W tym mieście polityka wygląda tak, jakby czas się cofnął
Jeszcze 30 lat temu to miasto liczyło niemal 240 tys. mieszkańców. Dziś mieszka tu poniżej 170 tys. osób i liczba ta z roku na rok się kurczy. Problemy z demografią ma wiele miast Śląska, ale w Bytomiu właściwie wszystko od lat idzie nie tak. Taka opinia dominuje w kraju i podziela ją wielu mieszkańców, którzy dali temu wyraz w ostatnich wyborach. Wygrała tu Koalicja Obywatelska, która będzie w mieście... współrządzić wraz z PiS-em.
"Bytom, to je gańba!" – grzmi na Facebooku jeden z mieszańców. Inny dodaje, że nie na taką koalicję głosował. Padają oskarżenia, że to wszystko wyłącznie dla stołków. A krytykowani są (najczęściej przez własny elektorat) i samorządowcy z KO, i działacze PiS. Bo Bytom to jedno z bardzo nielicznych miast, gdzie w polityce czas jakby się cofnął.
W 2005 r. PO z PiS-em próbowały się porozumieć na szczeblu krajowym, ale wtedy nic z tego nie wyszło. Skończyło się na tym, że oba ugrupowania skłóciły się jeszcze bardziej. Od tego czasu w PO-PiS wierzy już mało kto.
W Bytomiu oficjalnie żadnej koalicji między PO i PiS-em nie ma. Jednak politycy obu ugrupowań dość otwarcie mówią o współpracy, a partyjne centrale nie zamierzają interweniować, tłumacząc, że akurat tu sytuacja jest dość skomplikowana. Platforma zdecydowała się bowiem na współpracę z PiS-em, ponieważ nie za bardzo miała jakieś inne wyjście. A i lokalnemu PiS-owi takie ciche porozumienie ani trochę nie wadzi.
– Po prostu,mieliśmy do tej pory takiego prezydenta, że nie było wyjścia - musieliśmy podjąć współpracę – tłumaczy w rozmowie z naTemat Piotr Patoń, wieloletni radny PiS z dzielnic Szombierki i Łagiewniki. Patoń przed rokiem wygrał w plebiscycie "Dziennika Zachodniego" na najlepszego radnego Bytomia. Już wtedy lokalne PiS i PO nieraz głosowały razem.
Podzielono stanowiska
Teraz ta współpraca będzie jeszcze bardziej oficjalna. – To dla dobra mieszkańców miasta – zapewnia radny PiS.
Pierwsza sesja nowej Rady Miasta Bytomia. Na niej wybrano przewodniczącego rady, Mariusza Janasa z PiS i dokonano zaprzysiężenia nowego prezydenta (po lewej) Mariusza Wołosza z PO.•Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta
– Tu nikt nie rozmawiał o tym, co tam z Trybunałem Konstytucyjnym czy sądami. Były lokalne problemy do rozwiązania, dlatego musieliśmy się dogadać. Z ludźmi prezydenta Bartyli naprawdę nie było już o czym gadać – wyjaśnia mi anonimowo samorządowiec, który chwali sobie współpracę PO z PiS-em. Zapewnia, że naprawdę nie chodzi tu o stołki i dowodzi, że brak porozumienia byłby po prostu głupotą – niezależnie od tego, co by na to powiedziały centralne władze partyjne.
"Ręce wroga ściskasz"
Ale jaka koalicja?
Przedstawiciele i PO, i PiS tymczasem jak ognia unikają słowa "koalicja". – Z tego, co mi wiadomo, to w Bytomiu nie ma dojść do koalicji, tylko porozumienia, co do kwestii obsadzenia prezydium rady miasta – starał się objaśnić katowickiej "Gazecie Wyborczej" gliwicki poseł PO Borys Budka, dowodząc, że jest to sytuacja taka, jak i w Sejmie, gdzie kluby parlamentarne i obozu władzy, i opozycji mają swoich marszałków w prezydium.
Tak też zapewnia radny KO Michał Bieda, który ma być jednym z wiceprezydentów Bytomia. – Nie ma żadnego spisanego i dogadanego porozumienia. Nasza współpraca będzie niesformalizowana i niezobowiązująca. Mamy po prostu wspólne zadania i cele, które będziemy realizować – wyjaśnia.
Radny PiS Piotr Patoń przypomina, że taka współpraca była już wcześniej. Prawo i Sprawiedliwość wraz z Platformą Obywatelską wielokrotnie działały razem, sprzeciwiając się polityce prezydenta Damiana Bartyli, który miastem rządził od 2012 roku do teraz. W ostatnich wyborach przegrał w II turze, ale nieznacznie – zdobył ponad 46 proc. głosów, zaś Mariusz Wołosz niespełna 54 proc.
Zarzut korupcji
Przed laty Bartyla startował w wyborach z poparciem PiS, ale to dawne czasy. Później na jego karierze zaważyły m.in. prokuratorskie zarzuty z czasów, gdy był prezesem Polonii Bytom. Śledczy zarzucają mu, że przed laty piłkarski klub z Bytomia awansował z III ligi do ekstraklasy - nazwijmy to - nie tylko dzięki umiejętnościom zawodników.
Damian Bartyla z zawodnikami Polonii Bytom.•Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta
W Bytomiu wszyscy wiedzą, że Polonia dla Bartyli jest oczkiem w głowie. Trudno się też oprzeć wrażeniu, że także i ten klub stał się dla niego kulą u nogi. W ubiegłym roku dotychczasowy prezydent prowadził starania, by wybudować w mieście nowy stadion Polonii.
Miasto - bankrut
Koszt inwestycji oszacowano na 115 mln zł. Środki na ten cel miały pochodzić z Europejskiego Banku Inwestycyjnego. Ale - jak to określił radny Patoń - okazało się, że EBI bankrutom nie udziela pożyczek. Bo budżet Bytomia świeci pustkami. To wtedy, w pierwszej połowie 2017 r., z klubu radnych popierających prezydenta Bartylę odeszło kilka osób. I wtedy na dobre zaczęła się współpraca bytomskiej PO z PiS-em.
– Połączył nas wspólny wróg – opowiada mi jeden z samorządowców. Gdy wyszły na jaw różne ciemne sprawy (np. raport Deloitte o tym, że z Bytomskiego Przedsiębiorstwa Komunalnego płynęły miliony na sponsoring sportowych klubów lub o wysokich zarobkach szefów miejskich spółek), PiS z PO podjęły współpracę.
Protest mieszkańców dzielnicy Bobrek przeciwko nielegalnym wysypiskom w mieście.•Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta
W nowej Radzie Miasta Damian Bartyla nie wywalczył nawet mandatu radnego. Popierający go klub jednak zdobył zaś w radzie 6 miejsc. Nikt nie miał większości, więc ktoś musiał przełamać impas i zdobyć się na współpracę.
Będzie łatwiej o pieniądze
– My tu wszyscy mieszkamy. I z tej partii, i z tamtej. Wiadomo, żeśmy się czasem kłócili, ale wszyscy jesteśmy stąd i zależy nam na tym mieście – tak fenomen współpracy PO z PiS-em tłumaczy w rozmowie z naTemat Mariusz Kurzątkowski, były radny Bytomia. W 2014 r. wszedł do rady z list komitetu Bytomskiej Inicjatywy Społecznej Damiana Bartyli, ale w trakcie kadencji opuścił ten klub, tworząc nowy – "Budujmy Bytom". Z bliska obserwował, jak Platforma z PiS-em dogadywały się przez ostatnie półtora roku.
Bytom. Zdewastowana kamienica przy ul. Korfantego.•Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta
– Tu wielkiej polityki nie ma, są sprawy ważne dla miasta. Polityka się zaczyna wtedy, gdy trzeba się dogadać np. właśnie z marszałkiem województwa, bo tam są pieniądze. Niestety, nasz dotychczasowy prezydent był skłócony z wieloma osobami, na czym miasto tylko traciło – kwituje Kurzątkowski.W Warszawie PO z PiS-em się kopią. To, że tu się porozumiały, to dobrze. Bo wiadomo, że na przykład będzie się łatwiej dogadać, gdy będą potrzebne jakieś pieniądze.
"Razem, krok po kroku"
Zdaniem byłego radnego, obojętnie, kto by Bytomiem7 nie rządził, spadku liczby mieszkańców już się raczej nie uda zatrzymać, bo miasto jest bardzo zapóźnione w stosunku do innych. Ale może teraz wreszcie się skończy jego degradacja?
– Razem, krok po kroku, przywrócimy miastu dawną świetność – tak przy zaprzysiężeniu obiecywał nowy prezydent Bytomia Mariusz Wołosz, deklarując, że jego prezydentura będzie otwarta. – Wspólnie udowodnimy, że Bytom to nie hasiok – zapewniał. Jeśli dotrzyma słowa, udowodni, że nie zawsze spory z Warszawy warto przenosić na poziom samorządu. Jeśli nie – wnioski wyciągną nie tylko bytomianie.