Kobieta, która jest jak Magda Gessler sprzed 150 lat. Była "influencerką" na długo zanim stało się to modne
Od dziecka wiedziała, czego pragnie. Propagowała samorealizację i walczyła o prawa kobiet. Swoją karierę oparła o bezpośredniość, poczucie humoru i ogromną pasję do gotowania. Nie, to nie opis kolejnej gwiazdki jednego sezonu. Lucyna Ćwierczakiewiczowa urodziła się w… 1826 roku.
Choć być może niektórym nazwisko obiło się o uszy w kontekście książki kulinarnej "365 obiadów”, która niegdyś była w każdym domu, to jej postać pozostawała owiana tajemnicą. Dziś, za sprawą Marty Sztokfisz, autorki książki "Pani od obiadów”, możemy poznać historię niezwykłej kobiety, która nastawieniem do życia i charakterem wyprzedzała epokę.
– W każdych czasach są osoby, które mają bardziej otwartą głowę, myślą horyzontalnie, nie zasklepiają się na sprawach rodzinnych, przyjacielskich czy zawodowych. Taką, myślącą bardzo perspektywicznie, niesamowitą kobietą była właśnie Lucyna – opowiada Marta Sztokfisz.
Autorka, badając historię Ćwierczakiewiczowej, długie tygodnie spędziła w bibliotekach i archiwach, gdzie wyszukiwała wzmianki i informacje na jej temat. Pół roku prowadzenia dokumentacji pozwoliło na poznanie i opisanie sylwetki kobiety, która - choć żyła w połowie XIX wieku - poglądami bliska była nam.
Marta Sztokfisz opisała kobietę, o której do tej pory wiedzieliśmy zdecydowanie za mało•Fot. Jan Możdżyński
Edukowała kobiety
W XIX wieku Warszawa liczyła około 400 tysięcy mieszkańców, na których przypadało niespełna 60 lekarzy. Dostęp do eksperckich porad medycznych był zatem przywilejem, którego dostąpić mogli nieliczni.
– Lucyna edukowała "ciemne” społeczeństwo. Warszawa była nieskanalizowana, kobiety nosiły długie suknie i wnosiły do domów bakterie. To ona kazała te kreacje natychmiast zdejmować, bo inaczej narażą rodzinę na chorobę – opowiada Sztokfisz.
Autorka podkreśla, że choć sama Ćwierczakiewiczowa nie zdobyła edukacji na wysokim poziomie, w dorosłym życiu robiła wszystko, aby otaczać się ludźmi światłymi. Na organizowanych przez nią obiadach bywali prawnicy, lekarze i dziennikarze. Chłonęła od nich wiedzę, którą wykorzystywała w swoich poczytnych publikacjach, dzięki czemu docierała do szerokiego grona odbiorców.
Walczyła o niezależność i prawa kobiet
Lucyna bez wątpienia była kobietą odważną. W wieku zaledwie 22 lat zdecydowała się na rozwód, choć wiedziała, że w tamtych czasach rozwódki traktowano jak ladacznice. Wolała jednak narazić się na społeczny ostracyzm, niż żyć w małżeństwie, które ją unieszczęśliwia. Nawet współcześnie nie każdy ma siłę, by zdecydować się na ten krok.
Apelowała również do kobiet o przedsiębiorczość - krok po kroku uczyła je, jak zdobyć wiedzę i wykorzystać ją do założenia na przykład hodowli pieczarek czy jedwabników. Namawiała również do dbania o siebie, zdrowego odżywiania i regularnego ruchu. Czyżby była prekursorką współczesnych influencerek?
Pierwsza polska celebrytka?
Choć głoszone przez nią hasła - dążenia kobiet do samorealizacji, niezależności i walczenia o siebie - przypominają te głoszone przez dzisiejsze celebrytki, to zdaniem Marty Sztokfisz nie sposób ich porównywać.
– Dziś wystarczy, że założysz bloga, uczysz jak malować paznokcie czy doklejać rzęsy i zyskujesz status celebrytki czy "gwiazdy”. Lucyna słynęła z działalności twórczej, pomocowej, edukacyjnej – i tym zdobyła szacunek oraz uznanie. Zazdroszczono jej popularności i dochodów, więc gdy nadarzyła się okazja, prasa nie szczędziła jej krytyki. Ta kobieta naprawdę działała, przełamywała bariery, była twórcza na wielu polach – opowiada pisarka.
Ta historia zachwyci zarówno fanów dobrej literatury, jak i programów kulinarnych typu "Masterchef"•Fot. Instagram/ wydawnictwoliterackie
Dodatkową bolączko staje się to, gdy osoba publiczna potrafi też być szczera, bezpośrednia i bez ogródek punktować rzeczywistość.
Taka była Ćwierczakiewiczowa - miała poczucie humoru, ogromny dystans. Jej cięte riposty i historyjki trafiały w sedno, sprawiały, że ludzie śmiali się do rozpuku. Brak dyplomacji tuszował drugi mąż, z którym tworzyła udany duet.
Była kobietą, z którą chciało się przebywać i której pewne śmiałe zachowania uchodziły na sucho. Udało się jej zbudować pozycje, która pozwalała na większą swobodę i wykorzystywała ją w najlepszych celach.
Tęsknota za tradycją
Obecnie obserwujemy wielki zwrot ku dawnym czasom - fascynuje nas historia, moda i kultura. Elementy tradycji, których dziś brakuje. Ten sam kierunek obrany został w gastronomii - dawniej traktowana po macoszemu polska kuchnia, przeżywa renesans. Również kultowe "365 obiadów” doczekało się kolejnej reedycji.
– Jesteśmy znudzeni kuchniami świata. Odkąd nastała nowa rzeczywistość polityczna i ekonomiczna, pojawiły się wszędzie. Zdążyliśmy już się ich nasmakować i zatęskniliśmy do prawdziwej polskiej kuchni – tłumaczy Marta Sztokfisz. – Lucyna polską kuchnię odtłuściła, wprowadziła mnóstwo warzyw. Jej przepisy bywają też proste, a styl pisania rozczula i rozbawia. To czysta poezja – podsumowuje pisarka.
"365 obiadów" to książka, która dziś ma status kultowej. Właśnie wydano kolejną reedycję•Fot. Instagram/ wydawnictwoliterackie