Dlaczego Rosja atakuje Ukraińców właśnie teraz? Nowy konflikt bardzo przyda się samemu Putinowi

Jakub Noch
Wielu zadaje sobie pytanie, dlaczego nowy konflikt między Rosją a Ukrainą wybuchł akurat teraz. Poza powodami wynikającymi z rozgrywek geopolitycznych, bardzo prawdopodobna jest także przesłanka... sondażowa. Otóż nowy przejaw rosyjskiej agresji może pomóc Władimirowi Putinowi przykryć konsekwentnie spadające poparcie.
Dlaczego wybuchł konflikt na Morzu Azowskim? Nowa wojna Rosji z Ukrainą przyda się osobiście Władimirowi Putinowi. Fot. plavevski / shutterstock.com
Jak informowaliśmy w naTemat.pl, w niedzielę z godziny na godzinę zaostrzać zaczęła się sytuacja w pobliżu Cieśniny Kerczeńskiej, która łączy Morze Azowskie z Morzem Czarnym.
"Rosja od kilku miesięcy zatrzymuje statki płynące do ukraińskich portów na Morzu Azowskim, tłumacząc, że ma do tego prawo na mocy porozumienia o wspólnym korzystaniu przez Ukrainę i Rosję z wód tego akwenu. Kreml rości sobie prawa do tej części morza od czasów bezprawnego zajęcia Krymu" – wskazywał w swoim tekście Paweł Kalisz.

Dlaczego jednak do eskalacji na tym odcinku konfliktu rosyjsko-ukraińskiego doszło właśnie teraz? Część komentatorów wskazuje, iż główną polityczną motywacją do kolejnej agresji wobec Ukrainy może być pewna partykularna potrzeba Władimira Putina.


W Polsce wieści na ten temat nie są zbyt popularne, ale w Rosji jednym z głównych tematów dyskusji politycznych jest konsekwentnie spadające poparcie dla prezydenta. Tak, Władimir Putin powoli przestaje być królem rosyjskich dusz i umysłów. Zaledwie kilka dni temu Centrum Lewady opublikowało najnowsze badanie, z którego wynikało, że głosowanie na Putina w kolejnych wyborach planuje tylko 56 proc. wyborców.

Wbrew pozorom, to wynik dla "cara XXI wieku" niezwykle zły z dwóch powodów. Po pierwsze, dobitnie daje znać, iż dawno minęły czasy, gdy Władimir Putin cieszył się poparciem potężnej większości Rosjan. Po drugie, alarmujące dla niego jest tempo spadku popularności. W ciągu roku poparcie dla Putina spadło aż o 10 punktów procentowych.

Nowy konflikt, w którym Rosja zdaje się być skazana na zwycięstwo, już na wstępie pomaga odciągnąć uwagę opinii publicznej od spadającego poparcia dla prezydenta. A kolejny triumf na polu bitwy na jakiś czas powinien sondażowe słupki nieco poprawić.