W co gra Putin na Morzu Azowskim? Oto co trzeba wiedzieć o rosyjskim ataku

Katarzyna Zuchowicz
Jak ważna dla Ukrainy jest Cieśnina Kerczeńska? Jak ważny jest most, pod którym wydarzył się incydent, który postawił na nogi Ukrainę i społeczność międzynarodową? I w ogóle, o co chodzi w konflikcie na Morzu Azowskim? Pytamy eksperta z Ośrodka Studiów Wschodnich. – To niebezpieczna gra. W tej chwili mamy fazę polityczną, czyli obie strony próbują rozegrać to w swoim interesie – mówi w rozmowie z naTemat Marek Menkiszak, kierownik zespołu rosyjskiego OSW.
Na krótkim filmie w Internecie widać, jak rosyjska jednostka płynie na wprost ukraińskiego holownika i taranuje go. To zdarzenie na Morzu Azowskim poruszyło cały świat. Fot. screen z twitter.com/a_traczyk
Jak Pan ocenia to, co się wydarzyło w Cieśninie Kerczeńskiej?

Jako eskalację. Po obydwu stronach doszło do eskalacji. Czyli z jednej strony mamy do czynienia z demonstracją polityczną Ukrainy – zademonstrowania swojej suwerenności i suwerennych praw do terytorium oraz próbę wymuszenia swobody żeglugi przez Cieśninę Kerczeńską.

A z drugiej strony mieliśmy agresywne działania rosyjskie, które miały na celu odstraszenie strony ukraińskiej przed dalszym podejmowaniem tego typu działań. W tej chwili mamy fazę polityczną, czyli obie strony próbują rozegrać to w swoim interesie.


Jak groźna jest to sytuacja?

Takie sytuacje zawsze są groźne. Jeśli dochodzi do incydentu, to one bardzo łatwo eskalują, mogą prowadzić do czegoś znacznie poważniejszego.



Strona ukraińska ma ważny interes, ponieważ jest kampania wyborcza, jeszcze nieformalna, przed wyborami prezydenckimi w marcu 2019 roku. Niewątpliwie debata nad wnioskiem o wprowadzeniu stanu wojennego na terenie Ukrainy będzie temu służyć.

Rosja z kolei wykorzystuje to do zademonstrowania swojej pryncypialności i obrony swoich specyficznych interesów. Kreml ma interes w tym, by budować wrażenie, że druga strona powoduje konflikt, a Rosja się broni i nie pozwoli naruszać swoich interesów.

Dlaczego ta demonstracja odbywa się akurat teraz i w taki sposób?

Trzeba zrozumieć, że mieliśmy do czynienia z procesem narastającym. Narastały napięcia rosyjsko-ukraińskie, ponieważ strona rosyjska stopniowo zaczęła wprowadzać zaostrzone kontrole na jednostronnie ustanowionych przez siebie granicach w rejonie Cieśniny Kerczeńskiej i Morza Azowskiego, które nie są uznawane międzynarodowo. W związku z tym straty ponosiły ukraińskie porty.

Strona ukraińska zaczęła też demonstrować swoje prawa do tego obszaru – uznanego międzynarodowo – i zaczęła zwiększać swoją obecność wojskową na Morzu Azowskim, m.in. korzystając z Cieśniny Kerczeńskiej. Kolejny taki ruch ze strony ukraińskiej został wykonany wczoraj.

Jak ważna jest ta cieśnina dla Ukrainy i dla Rosji?

Ona nie ma dużego znaczenia międzynarodowego. Ona jest ważna lokalnie. Dla Ukrainy to jedyna droga, która prowadzi z Morza Czarnego na Morze Azowskie, zamknięte przez Półwysep Krymski. Jedyną drogą przejścia jest właśnie ta cieśnina.

Dlatego jej blokada dla strony ukraińskiej powoduje wymierne straty. W ciągu pierwszych dwóch miesięcy, wyniosły one 190 mln dolarów. Jeśli blokada jeszcze bardziej będzie zaostrzona przez stronę rosyjską, będzie to rodziło bardzo poważny problem dla strony ukraińskiej, która przez te porty, drogą morską, wysyła surowce z Donbasu.



Latem tego roku, na przełomie sierpnia i września. Konflikt zaczął eskalować w ciągu ostatnich miesięcy. Eskalacja może mieć związek z tym, że w końcu marca Ukraińcy zatrzymali rosyjski kuter rybacki w związku z zarzutami, że naruszyli integralność terytorialną Ukrainy, nielegalnie przekraczając granicę.

Wcześniej ukraińskie statki mogły bez problemu przepływać cieśniną?

Tak. Rosjanom wystarczała tylko notyfikacja, przejścia odbywały się dosyć płynnie. Chodziło nie tylko o statki ukraińskie, ale też obce bandery. Tam pływają statki pod różnymi banderami. Teraz wszystkie objęte są specjalnym reżimem kontroli. Rosjanie wprowadzili system polegający na systematycznej kontroli praktycznie wszystkich jednostek przepływających.

Na czym on polega?

Rosjanie dokonują inspekcji. Trzeba im zgłaszać przepłynięcie oraz kolumny, trzeba przyjmować rosyjskich inspektorów na pokład. Oni dokonują inspekcji, która niekiedy trwa wiele godzin. A zdarzają się też przypadki np. braku zezwolenia na przejście cieśniny.



Jest ważny jest prestiżowo, ale również komunikacyjnie. To element, który podkreśla, że Krym jest częścią Rosji. To dziś główne – jedyne bezpośrednie i lądowe – połączenie Rosji z Krymem.

Rosja nazywa incydent prowokacją, Ukraina szykuje się do ogłoszenia stanu wojennego, angażuje się Rada Bezpieczeństwa ONZ. Do czego może to doprowadzić?

Nie sądzę, żeby faza zbrojna była teraz kontynuowana. W tej chwili mamy fazę polityczną. Obydwie strony obrzucają się oskarżeniami. Próbują rozegrać to politycznie.

Mówi się, że agresja Rosji wobec ukraińskich okrętów może mieć związek ze słabymi notowaniami Putina. Czyli – dokonano jej, by je wzmocnić.

Tak, może to być element wykorzystany do wzmocnienia notowań Putina, które wyraźnie spadają.

Jak bardzo może mu to pomóc?

Jeśli już, to nieznacznie. Ale generalnie wszelkie konflikty przedstawiane jako agresja wobec Rosji wpływają korzystnie. Trudno powiedzieć, jak będzie w tym przypadku, zobaczymy. Ale taka próba ze strony Putina może być.