Nieznana organizacja i znany rysownik. Ruch Higieny Moralnej walczy o reparacje wojenne i denerwuje kobiety

Daria Różańska
Na ulicach Warszawy rozwieszono plakaty z hasłami: "Niemcy, oddajcie to, co ukradł wasz dziadek w Polsce! Albo za to zapłaćcie". Podpisały się pod nimi: Reduta Dobrego Imienia i Ruch Higieny Moralnej. Wielu zastanawia się, kto stoi za drugą organizacją. Ta od wielu lat "wojuje plakatami". W mediach RHM reprezentuje rysownik Wojciech Korkuć, znajomy Macieja Świrskiego i Jana Pietrzaka. Już wiele razy swoją twórczością wkładał kij w mrowisko. Kontrowersyjne plakaty rozlepia na nośnikach firmy, w której pracuje.
Rysownik Wojciech Korkuć jest jednym z przedstawicieli Ruchu Higieny Moralnej. Fot. Screen z TV Republika
Odzyskać reparacje
Wojciech Korkuć – najbardziej kojarzony z Ruchem Higieny Moralnej – od wielu lat prowadzi "kampanię", która ma uświadomić, kto odpowiada za nazistowskie zbrodnie. Rozwieszając kontrowersyjne plakaty, próbuje walczyć z nieprawdziwym sformułowaniem "polskie obozy koncentracyjne" i wzywa Niemców, by zapłacili za zniszczenia i polskie ofiary II wojny światowej. Ale wielu zarzuca, że robi to w mało dyplomatyczny sposób.


– Bardzo mi miło, że Maciej Świrski powierza mi czasami odpowiedzialność za pewne tematy, które trzeba ująć od strony artystycznej, graficznej. Czy się inspirujemy? Oczywiście – przyznał w rozmowie z dziennikarką portalu Solidarni2010.pl.




Artysta prawicy

I trzeba przyznać: swoją twórczością Wojciech Korkuć – absolwent warszawskiej ASP – dostarcza wielu emocji, niektórych ze złości rozpala wręcz do czerwoności. Nie kryje się ze swoimi poglądami. Wpolityce.pl pisze o nim "artysta przeklęty". A Telewizja Republika prezentuje go jako rysownika, który trafił na "czarną listę za plakaty kpiące z poprawności politycznej, ekspansji Niemiec czy zakłamywania polskiej historii".

Sam Korkuć nie lubi mediów mainstreamowych, lubi za to prowokować. Tak jak podczas wernisażu profesora Wasilewskiego, który odbywał się w siedzibie Agory, wydawcy "Gazety Wyborczej". Korkuć został zaproszony jako przedstawiciel firmy City Poster, która wsparła wystawę. Kiedy profesor, były wykładowca Korkucia, podziękował mu, ten wypalił: "Firma City Poster wspiera artystów, ale piętnuje hipokrytów!". Rozpiął przy tym koszulę z logo "Gazety Wyborczej" i napisem "gówno prawda".

– Bardzo lubię Wojtka, on jest zdolnym grafikiem, robił bardzo fajne rzeczy, ale – moim zdaniem – idzie w złym kierunku, ale to historia go oceni – mówi nam rysownik Andrzej Pągowski. I przyznaje, że teraz ma duży problem z twórczością Korkucia.
Andrzej Pągowski

On mnie nie pyta, dlaczego robię rysunki krytykujące PiS, a ja go nie pytałem, dlaczego robi prace o dziwnym zabarwieniu patriotycznym. Moim zdaniem Wojtek popełnia błąd, bo widzi jednokierunkowo. Ja zauważam, co złego zrobiło PO, SLD. Polityka zawsze jest brudna i kto się do niej zbliża prędzej czy później się ubabrze.

– Nie czuję się rysownikiem prawicy, a artystą, który reprezentuje i walczy o polskie interesy i podstawowe prawa człowieka – odpiera te zarzuty Korkuć.

"Namierzony" przedstawiciel RHM

Ruch Higieny Moralnej powstał po aferze Rywina. – Inspiracją do stworzenia RHM była pewna cenzura, która obowiązuje w różnych redakcjach, agencjach – mówi enigmatycznie Korkuć.

O samej organizacji niewiele wiadomo. Nie ma ona nawet strony internetowej czy profilu na Facebooku, a w mediach reprezentuje ją wyłącznie Korkuć.
YouTube / Nowe Pasmo
– Ruch Higieny Moralnej tworzą setki osób z Polski i Europy. Są to artyści, ale i osoby pracujące w różnych korporacjach. Niektórzy z nich boją się występować publicznie, bo mogą mieć przez to nieprzyjemności. W Polsce jest piąta kolumna, która te osoby niszczy. Ja jako artysta-plastyk zostałem namierzony, więc odbieram telefony i reprezentuję ruch w mediach – przyznaje rysownik.

Co w takim razie łączy osoby skupione wokół RHM? – Zainteresowanie i mówienie o polskich krzywdach, działanie na rzecz polskiego interesu. Jako Ruch Higieny Moralnej utrzymujemy się z dobrowolnych i spontanicznych datków – odpowiada Korkuć.

Plakaty na swoich nośnikach

Zanim Ruch Higieny Moralnej zajął się tematem reparacji wojennych, swoje plakaty poświęcał feministkom czy osobom homoseksulanym. Pierwszy raz Korkuć dokuczyły feministkom w 2005 roku.

Na ulicach Krakowa i Warszawy zawisły billboardy z hasłami "Jesteś wredna, brzydka i leniwa? Zostań feministką! [albo zgłoś się do psychologa]"; "Feministko, użyj mózgu... nie pieprz bez sensu?". Było też głośno o plakatach z napisem: "Jesteś homo – ok! Ale nie spedalaj nieletnich! Zwłaszcza za pieniądze". Obok widniał rysunek męskiego członka z mózgiem na czubku.

Plakaty zawisły na nośnikach firmy City Poster, a jej przedstawiciele tłumaczyli, że zostały one rozklejone "na dziko". Jak informowało Oko.press.pl, Pracownia Różnorodności złożyła nawet w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury, ale firma nie był zainteresowany ściganiem nikogo, dlatego nie wszczęto żadnego dochodzenia.

Szybko okazuje się, że sam Korkuć współpracuje z City Poster. Kiedy dzwonimy do tej firmy, jeden z pracowników podaje mu słuchawkę. – On jest właścicielem nośników reklamowych, dlatego o wiele łatwiej jest mu zamieszczać swoje plakaty w przestrzeni publicznej. Z tymi ogólnodostępnymi nośnikami mógłby mieć kłopot, bo jego plakaty są bliskie politycznym paszkwilom. On stąpa po kruchym lodzie – mówi nam Andrzej Pągowski.