PiS znów uderza w Adama Bodnara. Obcina mu środki na działalność RPO

Paweł Kalisz
Urząd Rzecznika Praw Obywatelskich tradycyjnie jak co roku dostał mniej pieniędzy w budżecie na przyszły rok niż w roku poprzednim. Politycy PIS nawet nie próbują ukrywać, że to decyzja polityczna, swoista kara za to, że RPO w sporze rząd-obywatele staje w obronie tych drugich.
Urząd Rzecznika Praw Obywatelskich jak co roku dostał od rządu mniej pieniędzy niż rok wcześniej. Ta praktyka ciągnie się od czasów nastania rządów "dobrej zmiany". Fot. Jacek Marczewski / Agencja Gazeta
Adam Bodnar pewnie nie ma "jedynki" na liście wrogów PIS, ale niewątpliwie nazwisko Rzecznika Praw Obywatelskich stałoby dość wysoko na takiej liście gdyby istniała. Często angażuje się w spory prawne między obywatelami a rządem. Sam wielokrotnie podkreślał w wywiadach, że funkcja nie pozwala mu bronić rządu przed obywatelami.

Sama walka jest kosztowna, urząd RPO musi utrzymywać biura w wielu miastach, opłacać fachowców, finansować ekspertyzy. W budżecie państwa urząd Rzecznika Praw Obywatelskich to poważna pozycja na liście wydatków. Choć z roku na rok jest mniejsza, bo jak tłumaczą politycy PiS, "jest nagradzany za granicą, gdzie szkaluje polski rząd" Bodnar domagał się 48.1 miliona złotych na przyszły rok. Na wniosek posłów PIS Łukasza Schreibera i Jana Szewczyka dostanie mniej. – Trudno mówić o instytucji rzecznika praw obywatelskich, bardziej w tej chwili wygląda na rzecznika Obywateli RP. To jest skrajne upolitycznienie jednego z urzędów – tłumaczy swój wniosek Szewczyk. Schreiber wnioskował o obcięcie budżetu RPO o 7,2 mln złotych.


To nie jest pierwsze cięcie kosztów, z jakim musi się zmagać Bodnar. W 2016 roku parlament zmniejszył budżet RPO do poziomu z 2011 roku. Rok później obcięto go o kolejne 4 mln złotych. Krystyna Pawłowicz tłumaczyła, RPO nie wykonuje swoich konstytucyjnych zadań i jest rzecznikiem środowisk "patologicznych obyczajowo, zdrowotnie i seksualnie".

źródło: "Gazeta Wyborcza"