Nie zagościł tu wcześniej żaden Polak. Odwiedziłem Lenovo Campus, czyli "chińską Dolinę Krzemową"
Jako pierwszy Polak mogę przekroczyć próg budynku, który wywołuje ciarki na plecach miłośników najnowszych technologii. Oto Lenovo Campus: gigantyczne centrum innowacji, otwarte pod koniec października br. w południowo-zachodniej części Pekinu. Najbliższe kilka dni spędzę w tym miejscu, nazywanym chińską Doliną Krzemową, aby już dziś na własne oczy zobaczyć jutro.
Działają tutaj również inni technologiczni giganci Państwa Środka (m. in. firmy Baidu, Netease, Sina i Tencent) oraz rodzą się koncepcje, mające trafić do smartfonów Motorola.
W Państwie Środka nie uznaje się kompromisów, tutaj tworzy się z rozmachem•Fot. naTemat
Ten 54-letni miliarder uznawany jest za jednego z największych wizjonerów branży PC. Kto, jeśli nie on, może powiedzieć, jak wygląda sytuacja na rynku komputerowym dziś, a jak będzie wyglądała w przyszłości.
Uśmiech Yanga Yuanqinga specjalnie dla naTemat•Fot. naTemat
Panie prezesie, jak to jest z chińskimi firmami? Dlaczego poświęcają dziś tak wiele energii na kreowanie nowych, futurystycznych rozwiązań, zamiast – jak niegdyś bywało – skupiać się po prostu na produkcji technologii, które narodziły się w głowach inżynierów i naukowców z Zachodu?
– To ewolucja, która jest po prostu konieczna. Koszty produkcji w Chinach wzrastają na tyle mocno, że nie możemy poprzestawać na konkurowaniu tylko w dziedzinie taniego fabrykowania gotowych rozwiązań. Dziś kluczem jest zaskakiwanie innowacjami – tłumaczy Yang Yuanqing, nazywany tutaj po prostu YY.
Potężna sieć korytarzy, nawigowanie po tym obiekcie to wielkie wyzwanie•Fot. naTemat
Piękna wizja, lecz jak ma się do sytuacji, w której pojawiają się regularne tarcia pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Chinami?
– Mam nadzieję, że to coś, co się wreszcie skończy. Tutaj wracamy do wątku tanich kosztów produkcji: kiedyś to właśnie one były kluczowe w konkurencyjności naszego przemysłu, co powodowało pewne konflikty chociażby ze Stanami. Poprzez globalizację – która przyniosła korzyści ludziom na całym świecie – rozumiem współpracę i zdrową rywalizację, nie chcemy stawiać murów – deklaruje YY.
Dziś Chiny mają wielkie wizje, nie chcą ograniczać się do taniej produkcji•Fot. naTemat
– Powinniśmy te wzajemne różnice poznawać, aby następnie adaptować się do nich, iść na kompromisy. Respektujmy siebie nawzajem. To świetna metoda, która sprawdziła się świetnie chociażby po transakcji Lenovo/ IBM – mówi prezes.
Gwoli formalności przypomnijmy: w roku 2005 to właśnie ów chiński koncern kupił za 1,75 miliarda dolarów oddział nowojorskiej firmy IBM, zajmujący się produkcją komputerów osobistych.
Model silnika, na którym inżynierowie mogą pracować dzięki rzeczywistości wirtualnej•Fot. naTemat
W drugim kwartale 2018 r. firma odnotowała przychód w wysokości 13,4 miliarda dolarów, co stanowi wzrost o 14 procent rok do roku.
Czas zaufania?
Yuanqing nie ucieka od tematów, nazwijmy to, drażliwych, a pokazujących, że sytuacja na linii Stany Zjednoczone–Państwo Środka jeszcze dalekie są od ideału. Idealnym przykładem są niedawne amerykańskie zarzuty, dotyczące praktyk szpiegowskich rządu chińskiego. Miał używać w tym celu zmodyfikowanych mikroprocesorów firmy Super Micro, zainstalowanych w centrach danych Amazonu i Apple'a.
Wykarmienie 10 000 osób to naprawdę duże wyzwanie logistyczne•Fot. naTemat
Jasna przyszłość pecetów
A co z pojawiającymi się coraz częściej opiniami na temat tego, że wobec dynamicznego rozwoju smartfonów oraz innych urządzeń mobilnych, rynek komputerów osobistych umiera? Czy są już reliktami przeszłości?
– Rynek PC jest stabilny i rośnie zarówno pod względem wolumenu sprzedaży, jak i przychodów. Jest wart 200 miliardów dolarów i znalezienie drugiego o tak wielkiej skali, nie byłoby łatwe. Musimy jednak uczynić tę branżę bardziej inteligentną i lepiej współdziałającą z urządzeniami mobilnymi. Oto praca, którą musimy wykonać – klaruje Yang Yuanqing, przechodząc do tego, co dziś jest kluczowe w rozwoju.
Choć w tym momencie Lenovo zajmuje się głównie produkcją sprzętu komputerowego, to od pewnego czasu bardzo mocno skupia się również na rozwoju usług, takich jak m. in. gromadzenie i przetwarzanie danych.
W tym laboratorium prototypy są testowane pod kątem odporności na wysokie temperatury•Fot. naTemat
Żeby wyjąć, trzeba włożyć
Wyjaśnia, że kluczem jest czerpanie zysków z dziedzin już dochodowych, aby móc przeznaczać środki na opracowywanie technologii, które dopiero stają się rynkową potęgą. Jak się to robi? O ile w trzecim kwartale tego roku komputery PC i urządzenia typu smart zapewniły Lenovo ponad 10 miliardów dolarów przychodu (18-procentowy wzrost rok do roku), to z owej puli niemal 1,5 miliarda dolarów przeznaczono na badania i rozwój.
Wspólne zdjęcie z prezesem YY – dla dziennikarza pozycja obowiązkowa•Fot. naTemat
Futuryzm organoleptyczny
W Campusie Lenovo mogę zobaczyć niektóre ze wspomnianych rozwiązań: znajdują się tutaj technologie, które pokazują, jak będzie wyglądała przyszłość. Ta naprawdę niedaleka.
Udało się wejść do działu testów emisji promieniowania•Fot. naTemat
Oprócz nich można tu trafić na rzeczy bardziej przyziemne: od inteligentnego domu, po rozrywkę wyniesioną na zupełnie nowy poziom. Największe wrażenie robią gogle do rzeczywistości wirtualnej, nazwane Mirage Solo.
Gogle Lenovo Mirage Solo – sprzęt, który może naprawdę mocno namieszać w świecie VR•Fot. naTemat
Sprzęt od Lenovo pozwala sycić się technologią VR bez jej dotychczasowych wad: gogle są autonomiczne, czyli zapewniają pełną swobodę ruchów; bez okablowania i zakładania na ciało niewygodnych sensorów.
Wisienką na torcie jest wizyta w inteligentnym sklepie, który znajduje się w budynku. Nie potrzeba tutaj pieniędzy, kart płatniczych, ani nawet aplikacji na smartfona.
Zalogowany klient może wejść, wybrać z półek interesujące go towary i po prostu wyjść. Bez kolejek, nabijania kodów kreskowych i wstukiwania numerów PIN.
Testowy sklep, w którym niepotrzebne są komitety kolejkowe•Fot. naTemat
Pani doktor, czy ten straszny dzień, w którym sztuczna inteligencja przewyższy intelektualnie ludzi, jest już bliski?
– Spokojnie. Główną ideą jest to, aby AI wspomagało nas, a nie było jakąkolwiek konkurencją. Pod pewnymi względami maszyny są daleko za nami i nigdy nam nie dorównają – uspokaja pani Xu.
Jak podkreśla, niezależnie od rozwoju technologii człowieka po prostu nie da się zastąpić w kategoriach takich, jak kreatywność, czy też emocje.
Na recepcji wciąż pracują ludzie, jeszcze nie zostali wyparci przez sztuczną inteligencję•Fot. naTemat
To właśnie te "ludzkie" elementy, które dla komputerów nigdy nie były i nigdy nie będą zrozumiałe – uspokaja na koniec mojej kilkudniowej wizyty specjalistka od sztucznej inteligencji.