Prezydent Austrii przyjechał na szczyt klimatyczny drugą klasą PKP. Dziwne tłumaczenie przewoźnika

Rafał Badowski
Alexander Van der Bellen zgodnie z zapowiedzią przyjechał na szczyt klimatyczny w Katowicach pociągiem. To jego sposób na promocję ograniczania emisji CO2. Jednak nie mógł przewidzieć, że wagon, którym miał jechać, nie dotrze do Wiednia.
Alexander Van der Bellen przyjechał z Wiednia do Katowic drugą klasą PKP. Fot. Facebook / Alexander Van der Bellen
Van der Bellen przyjechał więc jako zwykły pasażer. – Jesteśmy teraz na dworcu w Wiedniu, skąd udamy się do Katowic na szczyt klimatyczny. Dzięki temu, że cała nasza delegacja jedzie tam pociągiem, nie wytworzymy 3,3 ton dwutlenku węgla – poinformował prezydent na swoim profilu na Facebooku.


Gdy jednak pociąg PKP Intercity przyjechał na wiedeński dworzec, okazało się, że w składzie nie ma wagonu, w którym prezydencka delegacja zarezerwowała miejsca. Austriaccy oficjele wraz z dziennikarzami zasiedli więc w pierwszym dostępnym wagonie, w którym były miejsca drugiej klasy.



Tak tłumaczy się PKP
Jak do tego doszło? – Wagon pierwszej klasy został wycofany z powodu usterki, nie wiedzieliśmy o podróży prezydenta – cytuje Polsat News wyjaśnienie PKP.

– PKP Intercity i austriackie koleje - ÖBB-Personenverkehr AG - nie otrzymały żadnej informacji o podróży prezydenta Austrii na to wydarzenie pociągiem relacji Wiedeń - Katowice, co uniemożliwiło przewoźnikom przygotowanie się na zaistniałą sytuację – szerzej wytłumaczyła w rozmowie z Polsat News rzeczniczka prasowa PKP Intercity Agnieszka Serbeńska.

Dodała, że w wyniku usterki trzeba było wyłączyć wagon pierwszej klasy, a nie było możliwości zastąpienia go innym. Dlatego przelokowano do niego pasażerów – W tym również prezydenta i towarzyszących mu osób oraz dziennikarzy – powiedziała Serbeńska.

Szczyt klimatyczny COP24 rozpoczął się w poniedziałek w Katowicach. Zainaugurował go prezydent Andrzej Duda, który podkreślił, że Polska chce wziąć swoją część odpowiedzialności za światowy klimat. Konferencja ma potrwać prawie dwa tygodnie, do 14 grudnia.

źródło: Polsat News