Czy kruk może udawać srokę? Prawniczka: Firma W.Kruk będzie miała duży problem

Katarzyna Michalik
Niemal w każdym tygodniu media obiega informacja o kopiowaniu projektów młodych twórców albo wykorzystywanie prac mniej znanych artystów bez ich zgody. W sieci zawrzało po raz kolejny za sprawą jednej z blogerek stojących za stroną Pica Pica, która w poście posądziła firmę W.Kruk o przywłaszczenie sobie koncepcji, której jest współtwórczynią. Popularna marka odpiera zarzuty. Kto ma rację?
Czy W.Kruk skopiował koncepcję bloga Pica Pica? Ta sprawa poruszyła internautów Fot. Pixabay/ screenshot picapica.com
Pica Pica vs Picky Pica - o co w ogóle chodzi?
Pica Pica to blog dotyczący biżuterii. W środowisku zainteresowanym tematyką jest popularny i zyskał spore grono czytelniczek, które pieszczotliwie nazywane są srokami (pica pica z łaciny to właśnie sroka).

Niespodziewanie jedna z największych polskich marek biżuteryjnych W.Kruk uruchomiła sklep internetowy dla linii biżuterii o nazwie... Picky Pica, a swoje potencjalne klientki postanowiła nazywać... srokami. Podobieństwo widać gołym okiem i nawet osobie nie zorientowanej w kwestiach prawa autorskiego łatwo stwierdzić, że coś tutaj chyba jest nie tak.


Duży może więcej?
Dlaczego duże firmy z taką łatwością przywłaszczają sobie cudzą pracę? To przecież nie pierwszy raz, gdy wielkie marki korzystają z dzieł mniej znanych twórców albo używają ich prac bez ich zgody. Przykładów daleko szukać nie trzeba, wystarczy przypomnieć sobie sprawę "Rynn Rysuje" sprzed kilku dni.

Stacja TVN wykorzystała pracę rysowniczki bez wcześniejszej konsultacji z autorką. Gdy ta to zauważyła w swoim poście, została zablokowana na Facebooku. Rynn poinformowała, że została przeproszona, a w ramach rekompensaty... zaproszona do studia Dzień Dobry TVN. Artystka odmówiła, ponieważ jak sama twierdzi nie ma parcia na szkło, choć dla reprezentantów stacji jest to pewnie stwierdzenie zaskakujące.

W przypadku Pica Pica warto rozważyć kilka kwestii. Nie chodzi przecież o samą nazwę, ale i całą koncepcję, którą W.Kruk "zainspirował się" dosyć mocno. W dyskusji pojawiają się argumenty mówiące o tym, że przecież Pica Pica to blog o biżuterii, a Picky Pica to faktyczny produkt, jednak czy to ma znaczenie?



Wyobraźmy sobie, że w tym momencie zakładam bloga o biżuterii o nazwie "Kruk", a przy tworzeniu szaty graficznej inspiruję się, stylistyką którą komunikuje się W.Kruk. Czy w takiej sytuacji właściciele i prawnicy marki przymknęliby na to oko?

Na logikę – nie sądzę. Przecież moich potencjalnych czytelników wprowadzałabym w błąd, sugerując, że moja strona jest w jakiś sposób powiązana z renomowaną marką. Wydaje się to dosyć oczywiste, dlaczego zatem nie działa w drugą stronę? Nasza logika to jednak jedno, a prawo drugie, dlatego spytałam o sprawę prawnika.

Zdaniem prawnika
O sprawie Pica Pica vs Picky Pica rozmawiam z Magdaleną Korol, adwokat, wspólnika kancelarii Snażyk Korol Mordaka i prezes Instytutu Prawa Mody.

Czy w zarzuty blogerki w opisanej sprawie są słuszne? A jeśli tak, to czy młody twórca ma jakiekolwiek szanse w ewentualnej walce z takim gigantem jak marka W. Kruk?

W tym przypadku zupełnie nie zgadzam się z twierdzeniem, że "duży może więcej”. Bierze się ono prawdopodobnie z tego, że w społeczeństwie pokutuje przekonanie, że duże, renomowane firmy przywiązują bardzo dużą wagę do tego, aby zatrudniać wybitnych specjalistów, czy to prawników, czy z branży PR, czy też marketingu, którzy przed podjęciem przez taką firmę jakichkolwiek działań szczegółowo i dogłębnie badają rynek i wskazują wszystkie konsekwencje wynikające z faktu wprowadzenia nowej marki, produktu, czy usługi.

Jak pokazuje omawiany przykład nie zawsze tak się dzieje i trzeba mieć na uwadze, że dużym brandom też zdarzają się wypadki przy pracy.

Co do słuszności zarzutów, to osobiście widzę bardzo dużo podobieństw pomiędzy marką Pica Pica a Picky Pica. Pica Pica – zarówno nazwa/brand, jak i cały koncept, nazwa community są absolutnie autorskie i W. Kruk będzie miał ogromny problem, żeby wykazać, że to tylko inspiracja.

Pojawił się komentarz Picky Pica jest marką biżuteryjną, a Pica Pica jest blogiem o tematyce jubilerskiej. – czy to dobry argument? Czytelnicy bloga, widząc początkowo działania Kruka, byli przekonani, że to powiązana marka.

Abstrahując od tego, że uruchamianie bota z komunikatem o ww. treści w dość trudnej sytuacji wizerunkowej, z jaką się musi teraz zmierzyć W. Kruk, było mało fortunne, to sprawa nie przestaje istnieć. Sam fakt, że Pica Pica jest serwisem informacyjnym, a Picky Pica marką biżuteryjną nie przesądza sprawy.

Oba brandy poruszają się na tym samym rynku biżuterii. Zdecydowanie problem istnieje, zwłaszcza, że podobno marki współpracowały ze sobą wcześniej i W. Kruk znało cały koncept Pica Pica.

To, że klienci w promocji marki W. Kruk widzieli markę Pica Pica i podobno gratulowali autorkom serwisu współpracy, pogarsza sytuację W. Kruk, bowiem przeciętny konsument danego dobra – jakim jest biżuteria - zdecydowanie został wprowadzony w błąd, a to już może podpadać pod czyn nieuczciwej konkurencji.

Coraz więcej młodych projektantów jest kopiowanych przez wielkie brandy, a prace młodych artystów wykorzystywane są bez ich wiedzy, a co za tym idzie - bez wynagrodzenia. Czy jest szansa na to, aby w jakiś sposób uświadomić ludzi o wartości pracy artystycznej i doprowadzić do tego, że prawa autorskie będą szanowane czy to trochę walka z wiatrakami, która z góry jest wygrana przez duże marki?

Tak jak już wspomniałam – nigdy nie można zakładać, że sprawa jest wygrana, gdy duży kopiuje małego. Mogę wskazać co najmniej kilka, jak nie kilkanaście przykładów z ostatnich lat, gdzie ten przysłowiowy "mały” twórca "postawił” się gigantowi i wygrał. Nie można również zasłaniać się tym, że jakieś naganne zjawisko jest powszechne i że wszyscy tak robią, więc ja też.

Odnośnie świadomości, to mogę mówić za siebie – czy poprzez blog Prawo w modzie, czy poprzez działania Instytutu Prawa Mody edukujemy małych i tych większych przedsiębiorców z branży mody. Klucz tkwi w edukacji i mówieniu głośno o takich przypadkach. W moim odczuciu jest lepiej, jednakże ciągle wiele przed nami do zrobienia.

W omawianym przypadku warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt – rejestrację znaku towarowego. "Duży”, czyli W. Kruk w tym przypadku o tym pomyślał i wystąpił o rejestrację znaku Picky Pica już w 2016 roku.

Marka Pica Pica podobno działa na rynku dłużej, jednak o ten aspekt prawny niestety nie zadbała. Teraz czekać ją więc będzie sprawa o unieważnienie znaku towarowego. Można byłoby tego uniknąć, gdyby Pica Pica pomyślała wcześniej o ochronie swojej marki.
Przedstawiciel marki W.Kruk

Jesteśmy w kontakcie z przedstawicielkami bloga PICA PICA, którym zaproponowaliśmy spotkanie w celu omówienia sytuacji. Picky Pica jest marką biżuteryjną, a Pica Pica jest blogiem o rynku jubilerskim. Picky Pica istnieje od dwóch lat i oferuje modną biżuterię dla wybrednych kobiet, które kochają błyskotki. Od roku prowadzimy sklepy w galeriach handlowych, w tym roku ruszył sklep internetowy. Picky Pica zajmuje się wyłącznie sprzedażą biżuterii i nie prowadzi działalności konkurencyjnej do bloga PICA PICA.

Marka W.Kruk udzieliła komentarza serwisowi INN:Poland (którego treść jest widoczna powyżej). Fakt, że marka formalnie istnieje od dwóch lat nie powinien być decydujący, zważywszy na fakt, że - wnioskując po informacji zamieszczonej na Facebooku - fanpage konceptu Pica Pica powstał w 2015 roku, zatem jeszcze wcześniej.

Jak zakończy się ta historia, dowiemy się z pewnością niedługo. Pod postem Pica Pica pojawiło się wiele słów wsparcia dla blogerki, czytelniczki zapewniają, że w geście solidarności, nie będą robić zakupów w popularnej marce. A przecież zbliżają się święta... Krukowi na pewno zależy na zmyciu tej mało ciekawej plamy z wizerunku. Pytanie, jakie rozwiązanie zaproponują?