To dlatego Czarnecki nagrał szefa KNF. Ujawniono, jak działały słynne "szumidła"

Piotr Rodzik
Sprzęt antypodsłuchowy w gabinecie Marka Ch., czyli byłego szefa Komisji Nadzoru Finansowego, kosztował 70 tysięcy złotych. Został zainstalowany w 2007 roku. Dla porównania dyktafon, którego sprzęt nie zdołał zagłuszyć, kosztował całe… 170 złotych. Ale nie ma w tym nic dziwnego – bo okazało się, że system nie był do tego zaprojektowany.
Leszek Czarnecki mógł nagrać Marka Ch., ponieważ "szumidła" nie miały zagłuszać sygnału wewnątrz pomieszczeń. Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta
O cenę sprzętu zapytał poseł PO Krzysztof Brejza. Odpowiedź otrzymał od dyrektora Departamentu Komunikacji Społecznej KNF Jacka Barszczewskiego, który nazwał "szumidła" fachowo systemem wibroakustycznym.

"Urządzenia systemu zostały zakupione i zainstalowane w 2007 roku decyzją ówczesnego kierownictwa Urzędu KNF za 70 401,93 zł brutto" – poinformował.

System miał uniemożliwić "prowadzenie działań inwigilacyjnych z zewnątrz budynku przy pomocy mikrofonów kontaktowych, mikrofonów laserowych, stetoskopów". Zainstalowano go w sumie w pięciu pomieszczeniach. Tak – z zewnątrz budynku.


"Działanie systemu antywibracyjnego opiera się na generowaniu szerokopasmowego szumu akustyczno – wibracyjnego i przeniesieniu tego szumu na okna za pomocą przetworników zamontowanych na szybach chronionego pomieszczenia (stąd charakterystyczny dźwięk wibracji szyb, co niektórzy mogą odczytywać jako "szumienie")" – dodał Barszczewski.

I kontynuował: "W ten sposób czyni się barierę przed podsłuchem z zastosowaniem systemów mikrofalowych i laserowych używanych do przechwytywania informacji dźwiękowych przez szyby w oknach".


Przy tej okazji urzędnik wyjawił więc, że tak naprawdę… nie ma nic dziwnego w tym, że Czarneckiemu udało się nagrać Ch. System bowiem został zaprojektowany nie do zagłuszania sygnału w pomieszczeniu, tylko właśnie przechwytywania prób przejęcia go z ulicy. "W gabinecie Przewodniczącego KNF nie były montowane systemy umożliwiające zagłuszanie sygnału w pomieszczeniu" – podkreślono.

Wynika z tego, że dwa urządzenia nagrywające (Czarnecki miał ze sobą trzy, nagrał Ch. tylko na jednym) zostały zagłuszone przypadkiem.

Przypomnijmy, że tzw. aferę KNF ujawniła "Gazeta Wyborcza". Marek Ch. jeszcze jako szef KNF miał proponować Leszkowi Czarneckiemu, czyli właścicielowi Getin Banku oraz Idea Banku, zatrudnienie "swojego" prawnika. Miało to zapewnić przychylność KNF, a wynagrodzenie dla prawnika miało wynieść 40 mln zł. Rozmowa została nagrana.