Międlar: "Trzymam portret zdrajcy!". Syn Mazowieckiego pozywa byłego księdza

Aneta Olender
Spalił fotografię Tadeusza Mazowieckiego i pierwszego po upadku komunizmu premiera nazwał... komunistycznych parchem. Były ksiądz Jacek Międlar nie daje o sobie zapomnieć. O tym, co powiedział, zapomnieć nie chce też syn Tadeusza Mazowieckiego. Składa zawiadomienie do prokuratury przeciw Jackowi Międlarowi.
Jacek Międlar spalił zdjęcie Tadeusza Mazowieckiego podczas demonstracji nacjonalistów we Wrocławiu Fot. Krzysztof Ćwik / Agencja Gazeta
Jecek Międlar, kontrowersje wzbudza nie od dziś. Tym razem głośno zrobiło się o nim 13 grudnia, w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego. W swoim wystąpieniu podczas manifestacji narodowców we Wrocławiu obrażał Tadeusza Mazowieckiego m.in. nazywając go zdrajcą.

– Nigdy nie krył się ze swoimi żydokomunistycznymi, bolszewickimi inklinacjami. Trzymam portret zdrajcy. Portret człowieka, który sprawił, że wrogowie nie zostali rozliczeni, który w polskich podręcznikach jest stawiany za bohatera. Zdrajców stawia się nam za autorytet! – mówił Międlar.

Postępowanie w tej sprawie pełnego nienawiści wystąpienia wszczyna także prokuratura.


Jacek Międlar, niegdyś nazywany kapelanem polskiej skrajnej prawicy, jest rozpoznawalny od kilku lat i znany ze swoich antysemickich wystąpień. Chętnie i aktywnie bierze udział w wydarzeniach nacjonalistycznego środowiska, głosząc nienawistne hasła.

Z czasem zmusiło to jego kościelnych przełożonych do wydalenia go za zakonu (Zgromadzenia Księży Misjonarzy). Wówczas Jacek Międlar na dobre zajął się działalnością polityczną.

źródło: wroclaw.wyborcza.pl