"Najpierw było WWO, potem poznałem Jezusa". Katecheta–hiphopowiec stara się wydać płytę z boskim rapem

Katarzyna Michalik
W czasach, kiedy coraz częściej słyszy się o tym, że dzieci w szkołach nie chcą uczyć się religii, takich osób brakuje szczególnie. Dawid Korczak to nowoczesny katecheta, który swoją wiedzą inspiruje młodzież i zachęca do nauki. Poza religią kocha również hip-hop, dlatego teraz chce wydać płytę z chrześcijańskim rapem.
Dawid Korczak uczy religii i nagrywa chrześcijański rap, marzy o wydaniu płyty Fot. Archiwum prywatne
Miłość do muzyki i do Boga
Na nagrywanie zdecydował się, ponieważ, jak mówi, poznał Pana Boga, a hip-hop kocha i kochał od zawsze.

Świat muzyki nie jest mu zresztą obcy i pojęcie o tworzeniu ma, ponieważ Dawid Korczak ukończył akademię muzyczną. Wcześniej kilka lat był organistą, kilka lat poświęcił też chórowi uniwersyteckiemu. Do dziś komponuje piosenki religijne i uczy gry na instrumentach oraz muzyki w szkole.

Teraz w swojej twórczości chce również łączyć ukochany rap z miłością do religii. Dzięki nowoczesnemu podejściu trafia do młodych uczniów, którzy w jego zajęciach uczestniczą z przyjemnością.



Nauczyciel na miarę czasów
Mężczyzna do nauczania podchodzi w nieco inny sposób niż większość katechetów. Chce trafiać do młodych, a sam doskonale wie, że sztywny przekaz czy uczenie się modlitw na pamięć tego nie umożliwi, dlatego przekazuje wiedzę tak, jak sam chciałby ją niegdyś otrzymywać i prowadzi lekcje, których sam nigdy nie miał.

– Wiem, czego sam oczekiwałem i wiem, że młodzi ludzie nie chcą dziś sztywnych ram, formułek. Nie chcą słuchać tego, co powtarzane jest na lekcjach religii od pokoleń: "Jak będziemy źli - czeka nas kara, jeśli dobrzy - nagroda" – tłumaczy Dawid Korczak. – Jeśli chodzi o Pana Boga zupełnie tak nie jest, sam tego doświadczyłem i staram się przekazywać tę naukę w inny sposób – dodaje.
Dawid Korczak nie boi się uczyć w ciekawy, nowoczesny sposób. Właśnie dlatego dzieciaki go lubiąFot. Archwium prywatne
Dawid podkreśla, że takie podejście na pewno ułatwia mu fakt, że jest otwarty i towarzyski. Ma trójkę dzieci, dlatego kontakt z młodzieżą przychodzi mu naturalnie. Katecheta nie tylko naucza, ale też - a może przede wszystkim - słucha. Rozmawia z dzieciakami o tym, co je trapi, co dzieje się w ich życiu, chce je zrozumieć i przekazywać prawdy z Ewangelii, ale jak sam podkreśla - niczego nie narzuca i do niczego nie zmusza.

Właściwa forma przekazywania wiedzy to klucz do sukcesu
W dzisiejszych czasach, w których coraz częściej czytamy o odwrocie młodych od Kościoła i coraz niższej frekwencji na lekcjach religii, wydaje się, że jemu udało się znaleźć złoty środek. Naucza starych prawd w nowoczesny sposób, bo - jak twierdzi - Ewangelia się nie zmienia, ale trzeba szukać nowych środków, bo kluczem jest forma przekazywania wiedzy.

– Wielu uczniów mówiło mi, że odeszło od kościoła tylko dlatego, że ksiądz nakrzyczał na nich, ponieważ, przykładowo, nie znali formułki do spowiedzi. To zniechęca, a przecież każdy popełnia błędy. Możemy wracać, nawracać się. Ja nawracam tylko siebie samego, ale korzystać z tego mogą też inni. Nieważne czy jesteśmy z Panem Bogiem czy nie - oddziałujemy na innych i warto tym pamiętać – tłumaczy katecheta.


Rap i religia się nie wykluczają
Dawida Korczaka, który w raperskiej twórczości posługuje się pseudonimem Dejf, wspierają jego uczniowie, a gdy w internecie pojawia się hejt - bronią go jak potrafią najlepiej. Młodzież nie tylko szanuje go jako nauczyciela, ale też po prostu, po ludzku, lubi.

– Próbuję swoich sił w hip-hopie, sprawia mi to frajdę, a młodzi to kupują, bo jest to autentyczne. Rap pokochałem, zanim poznałem chrześcijańskich twórców. Wychowałem się przede wszystkim na WWO. Jednak odkąd poznałem Pana Jezusa, to ta treść albo trochę kłóci się z moimi przekonaniami, albo jest mi po prostu nie potrzebna – mówi Dawid.

Wśród twórców chrześcijańskiego rapu zdecydowanie wskazuje na TAU, jako jedynego, który - jego zdaniem - dorównuje warsztatem tzw. "regularnej", pierwszoligowej scenie hip-hopowej.



Dawid marzy o nagraniu płyty i choć ostatnia zbiórka na portalu crowdfundingowym nie powiodła się całkowicie, ponieważ nie zebrał pełnej kwoty, nie zamierza rezygnować.

– Jeśli idę z Panem Bogiem, mogę być spokojny, że to, co się dzieje, to jego wola. Jeśli nie jestem na coś gotowy, to tego nie dostanę. Zresztą niczego mi nigdy ostatecznie nie brakowało. Na tę chwilę środki, które zebrałem, starczą na produkcję, wynajęcie studia i mam nadzieję, teledysk – opowiada katecheta. – Nie wykluczam też innych opcji pozyskania pieniędzy; kolejnej zrzutki czy patronite’a. Na pewno nie zamierzam się poddawać – podsumowuje.