Dawał zarobić znajomym w państwowej spółce, został wicemarszałkiem. Polityczny awans kolegi polityka PiS

Mateusz Marchwicki
Marcin Gwóźdź na stanowisko wicemarszałka województwa dolnośląskiego miał trafić ze względu na swoje kompetencje. Jednak – jak wynika z ustaleń dziennikarzy "Gazety Wyborczej" – to znajomość z szefem KPRM-u pomogła mu w politycznym awansie. I nie przeszkodziło w tym nawet, że "dawał zarobić znajomym".
To dzięki Michałowi Dworczykowi, Marcin Gwóźdź (po prawej) politycznie awansował. Fot. Mieczysław Michalak/Agencja Gazeta
Gwóźdź kandydatem na wicemarszałka województwa został w ostatniej chwili. Polityczne układanki między Bezpartyjnymi Samorządowcami a PiS przewidywały na tym stanowisku kilka innych nazwisk. Marcin Gwóźdź nie był też szerzej znany w dolnośląskich strukturach partii. Szczytem jego politycznej kariery był wcześniej fotel radnego powiatu ząbkowickiego. Zawodowo spełniał się jako prezes tamtejszych wodociągów. Wszystko zmieniło się wraz z "dobrą zmianą".

Państwowa spółka
W maju 2016 r. Gwóźdź został prezesem należących do KGHM Uzdrowisk Kłodzkich. Rok później firma podpisała umowę na adaptację pomieszczeń obiektu Mała Pieniawa w Dusznikach-Zdroju. Na wykonawcę wybrana została miejscowa firma ART Construction, która na początku za wykonanie usług zażyczyła sobie 305 tysięcy złotych. Na koniec jednak, cena wzrosła aż o 120 tysięcy złotych.


Z ustaleń "GW" wynika, że właścicielem ART Construction jest Paweł Szlosberger, mąż Marty Szlosberger, byłej asystentki Gwoździa. Szczęśliwie dla rodziny Szlosbergerów zakończyła się także aukcja komputera, kupionego przez poprzednika Gwóździa za blisko 20 tys. zł. Tę wygrała z kolei Marta Szlosberger.

Gwóźdź jako prezes Uzdrowisk ma na koncie inne wątpliwe inwestycje. W sierpniu 2016 r. zlecił jednej z firm wykonanie parkingu przy Małej Pieniawie. Spółka zapłaciła za to 31 tys. zł, ale parkingu do dziś nie można używać, bo prace zostały wykonane na terenie należącym do gminy Polanica-Zdrój, która nie wydała zgody na tę inwestycję.

Problem jest także ze szkoleniami, które za 60 tysięcy złotych miała przeprowadzić firma Constant-Michel Labarre "CML". Faktury za nie zostały wystawione, pieniądze przelane, a szkolenia się nie odbyły.

List do Jarosława Kaczyńskiego
O tym wszystkim pracownicy Uzdrowisk Kłodzkich napisali w liście do prezesa PiS. "Nasza spółka przechodziła różne koleje losu, ale nigdy tak nie upadł jej prestiż (...) M. Gwóźdź swoją niekompetencją doprowadził do zapaści finansowej spółki Uzdrowiska Kłodzkie (...). Pozwalniał albo zdegradował wieloletnich pracowników, a na ich miejsce wprowadził osoby o kwalifikacjach niezwiązanych z działalnością spółki i małym doświadczeniu" – napisali pracownicy.

"Działania te są ewidentnie sprzeczne z Pana Prezesa oświadczeniem, że do polityki nie idzie się dla pieniędzy" – dodali. Część z zarzutów potwierdził audyt przeprowadzony w spółce.

Polityczne "plecy"
"Wyborczej" udało się ustalić, że była asystentka Gwoździa, czyli Marta Szlosberger, i jej mąż Paweł to córka i zięć Krystyny Śliwińskiej, szefowej biura poselskiego Dworczyka w Ząbkowicach Śląskich.

W rozmowie z "GW" szef KPRM-u twierdzi, że nic nie wie o nieprawidłowościach w Uzdrowiskach Kłodzkich oraz o liście wysłanym od Jarosława Kaczyńskiego. – Poznałem Marcina Gwoździa trzy lata temu, gdy uzyskałem mandat poselski w okręgu wałbrzyskim. Uważam go za doświadczonego samorządowca i dobrego menedżera – stwierdził.

źródło: wyborcza.pl