Pawłowicz o "lewackim terrorze" i rodzicielstwie. Poszło o zdjęcie Morawieckiego

Adam Nowiński
Posłanka PiS Krystyna Pawłowicz jeszcze niedawno żegnała się z polityką i ze swoimi fanami na Twitterze. Zapowiedziała, że robi sobie urlop, bo musi podratować zdrowie i pozałatwiać swoje sprawy. Jednak nie wytrzymała długo bez aktywności w mediach społecznościowych. Wszystko przez zdjęcie Mateusza Morawieckiego.
Zapowiedzi Krystyny Pawłowicz okazały się bez pokrycia. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
"Mój czas w polityce w te Święta dobiegł końca, teraz młodzi. Pozdrawiam" – napisała tydzień przed świętami na Twitterze Krystyna Pawłowicz. Miała zrobić sobie przerwę od polityki i mediów społecznościowych, żeby podreperować swoje zdrowie i pozałatwiać sprawy. Wspominała też o politycznej emeryturze.

Od razu pojawiły się komentarze, że słowa posłanki wynikają z działania PiS przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Partia Kaczyńskiego zawsze wtedy "chowa" swoich najbardziej kontrowersyjnych polityków. Podobno Krystyna Pawłowicz podpadła prezesowi PiS swoimi wpisami właśnie na Twitterze.


Ale jej nieobecność w mediach społecznościowych nie trwała długo. Tuż przed świętami znowu, w swoim stylu komentowała słowa i wpisy dziennikarzy. Nie wytrzymałą też w trakcie świąt. Wszystko za sprawą zdjęcia Mateusza Morawieckiego z rodziną, pod którym pojawiły się prześmiewcze komentarze. Posłanka nie przeszła obok nich obojętnie. Najbardziej dostało się Robertowi Pisarzowskiemu, któremu Krystyna Pawłowicz zarzuciła "lewacki terror" wobec rodzicielstwa. Nie obyło się też bez jej komentarza wobec par homoseksualnych.