Abp Głódź szykuje się do emerytury. Dziennikarze sprawdzili, w jakich warunkach będzie mieszkał

Paweł Kalisz
Posiadłość licząca 20 hektarów, do tego pałac, budynki gospodarcze, hodowla danieli i własny kościół – nie, to nie zeznanie podatkowe magnata żyjącego przed wojną na Kresach. To stan posiadania arcybiskupa Sławoja Leszka Głódzia – prywatna posiadłość, w której hierarcha będzie mieszkał na emeryturze.
Leszek Sławoj Głódź emeryturę będzie spędzał w prywatnym majątku wartym przynajmniej kilka milionów złotych. Fot. Renata Dąbrowska / Agencja Gazeta
Są takie zawody, których przedstawiciele rękami i nogami bronią się przed przejściem na emeryturę, obawiając się tego, iż wysokość świadczenia nie zapewni nawet minimum socjalnego. Sławoja Leszka Głódzia ten problem nie dotyczy, arcybiskup emeryturę będzie mógł spędzić w prywatnym majątku w Bobrówce na Podlasiu. A posiadłość robi wrażenie – choć po prawdzie niewiele jest osób, które miały przyjemność dokładnie ją zwiedzić. Na 20 hektarach znajduje się pałac i inne budynki, zarówno mieszkalne jak i gospodarcze. Na terenie należącym do arcybiskupa znajduje się też hodowla danieli. Całość otoczona jest murem, za który nie wpuszcza się byle kogo.


Dziennikarze tygodnika "Newsweek" opisują, że w budynku należącym do biskupa są marmury i żyrandole wykonane z poroży jeleni. W pobliżu jest kościół pomocniczy zbudowany przez "swoich", czyli zaufanych sąsiadów arcybiskupa, którzy strzegą jego tajemnic niczym swoich własnych.

Wiadomo, że metropolita gdański hodował daniele na działce odkupionej od władz Gdańska za 4,5 tysiąca złotych. 3 tysiące metrów kwadratowych kupiono za bezcen, gdyż teren miał być przeznaczony na cele sakralne. Złośliwi komentowali, że Sławoj Głódź hoduje na terenie parafii św. Loyoli święte daniele.

O "mglistych interesach" metropolity pisaliśmy już w naTemat. Podlegli mu księżą przekonywali, że na awans może liczyć ten, kto przyniesie do Głódzia "stojącą kopertę". Nazwa wzięła się stąd, że musi być w niej tyle pieniędzy, by koperta stała na biurku.

W Bobrówce na terenie posiadłości arcybiskupa zorganizowano Centrum Charytatywno-Opiekuńcze Caritas Bobrówka. Są też tablice z napisami: Caritas Archidiecezji Białostockiej Ośrodek Opiekuńczo-Rehabilitacyjny, NZOZ Stacja Opieki Caritas Archidiecezji Białostockiej, Gabinet Fizjoterapii, Gabinet Kinezyterapii.

Choć na zabiegi trzeba czekać wiele miesięcy, a gabinet rehabilitacji czynny jest tylko od godziny 8 do 12, na warsztaty w Bobrówce płynie rocznie ponad 500 tys. złotych z PFRON. "Swoi" nie widzą w tym żadnego problemu, ale wobec dopytujących się "obcych" mają sprawdzoną receptę – wzywają patrol policji.

Dwudziestohektarowa posiadłość z pałacem ma niemałą wartość. Sama ziemia jest warta około miliona złotych. Budynki i ich wyposażenie nawet dwa, trzy razy tyle.

źródło: "Newsweek"