"Albo usuniecie pomnik, albo go zburzę". Ofiara ks. Jankowskiego traci cierpliwość

Aneta Olender
Pisarz Michał Wojciechowicz na swoim profilu na Facebooku zaapelował do władz Gdańska o zdecydowane kroki w sprawie usunięcia pomnika ks. Henryka Jankowskiego. Opieszałość samorządu drażni go szczególnie – on na postać prałata patrzy z perspektywy ofiary. Wojciechowicz zapowiada, że jeżeli sytuacja się nie zmieni, sam zburzy pomnik.
Po publikacji Gazety Wyborczej, o skłonnościach ks. Jankowskiego głośno mówi coraz więcej osób Fot. Renata Dąbrowska / Agencja Gazeta

Za chwilę minie miesiąc, jak sprawa ujrzała światło dzienne, a ja poczułem się wywołany do tablicy i potwierdziłem: "tak, ksiądz Jankowski był seksualnym drapieżcą, mnie także wykorzystał".

We wpisie na Facebooku Wojciechowicz apeluje do władz, które jego zdaniem są bierne i nie reagują na doniesienia medialne, o zdecydowane kroki w tej sprawie. Krytykuje rządzących, ale i Kościół, za to że nikt nie próbował skontaktować się z ofiarami księdza – osobami, które opowiedziały o molestowaniu. Autor wpisu zaznaczył w nim, że jeśli sprawa nadal będzie stała w martwym punkcie, on sam zrobi porządek z pomnikiem. Jeśli włodarze nie zareagują, Wojciechowicz zburzy wykonaną z brązu podobiznę prałata.


"A więc hej, możni mojego miasta! Zwracam się do macherów miejskiej polityki, do bogatych i wpływowych oraz do partyjnych bonzów. Zwracam się do cream de la creme elit mojego kochanego Gdańska. Zwracam się także do tych pomniejszych działaczy, wpatrzonych w swych liderów i aspirujących, co to na bankietach organizowanych przez Kurię i biskupów bywają. Zwracam się także do moich byłych przyjaciół z podziemia, Solidarności i Ruchu Młodej Polski - którzy dalej mają w moim mieście wpływy:
ALBO USUNIECIE TEN POMNIK HAŃBY, ALBO GO PO PROSTU ZBURZĘ. I WEŹCIE TEN APEL DO SERCA, BO BĘDZIE DYM !!!"


Wojciechowicz, niegdyś działacz antykomunistyczny, który uczestniczył w strajku w Stoczni Gdańskiej, głos w sprawie ks. Jankowskiego zabiera nie po raz pierwszy. O grzechach słynnego prałata odważył się powiedzieć głośno po publikacji "Dużego Formatu". Wtedy to przyznał, że on także jest ofiarą księdza. Opisywał wtedy swoje pierwsze spotkanie z ks. Henrykiem Jankowskim. Był rok 1982, a on miał wtedy 16 lat. Kapelana "Solidarności" poznał w czasie, kiedy jego matka była internowana.

"Któregoś dnia przyszedłem na parafię i zastałem tylko jego. Spytał co słychać u mojej mamy. Przyciągnął mnie i zaczął gładzić po twarzy i dotykać tak, że zrobiło mi się niedobrze. Brał tym dotykiem, a nie dawał. Od początku i bez jakiejkolwiek wątpliwości wiedziałem, że to było dotykanie pederasty" – pisał wtedy.

Michał Wojciechowicz jest także pomysłodawcą obywatelskiej ustawy w sprawie powołania komisji, która zbadałaby przypadki pedofilii w polskim Kościele.