Tak kończy się publicystyka w TVP. Z ramówki zniknęła właśnie ostatnia wysepka politycznego pluralizmu

Jarosław Karpiński
Publiczność była politycznie różnobarwna, a przedstawiciele młodzieżówek mieli sporo swobody w zadawaniu pytań politykom. Zapraszani goście także stanowili szerokie spektrum poglądów, od radykalnej lewicy do radykalnej prawicy. Prowadzący nie kreowali się na celebrytów, nie wychodzili na ogół z ról dziennikarzy. Taka była formuła "Młodzieży Kontra". Nieraz było nieco przaśnie, ale program miał swoją markę i stałą widownię.
Sławomir Mokrzycki i Małgorzata Opczowska, prowadzący "Młodzież kontra" FOT: TVP Info (screen)



Tylko dla PiS


Przypomnijmy, że już w styczniu ma wrócić na antenę zawieszony Wojciech Cejrowski, choć zapewne flagi Unii Europejskiej już nie spali.

"Pod ostrzałem"
Jest jeszcze "Salon dziennikarski", w którym kilku pijących sobie z dziobków prawicowych redaktorów i jeden ksiądz udają, że się w czymś różnią, a wychodzi program pełnej zgody. A żeby widz utwierdził się w jedynie słusznych poglądach może jeszcze obejrzeć "W tyle wizji" i "Studio Polska" z Magdaleną Ogórek jako "paprotką do kożucha".

No i jest jeszcze Ewa Bugała, której wywiadu udzielił ostatnio sam prezydent Andrzej Duda oraz toporne "paski transmisyjne" z przekazem dla dzbanów.

Na tym tle "Młodzież kontra" to był naprawdę niezły, pluralistyczny program, w którym polityków raczej nie oszczędzano. Pozostaje mieć nadzieję, że jeszcze kiedyś w TVP politycy - bez względu na opcje - znowu będą pod ostrzałem?