"Rosyjskie narzędzie wpływu". Poważne oskarżenie – nazwisko Andruszkiewicza padło w międzynarodowym raporcie

Jarosław Karpiński
Co łączy nowego wiceministra cyfryzacji z propagandą Kremla? Jakie są kulisy jego ekspresowej kariery politycznej? Istnieje raport, który przedstawia nowego członka rządu w bardzo złym świetle. – Chodzi o raport węgierskiego think-tanku z 2016 roku. Wśród pośrednich agentów, których aktywność jest zbieżna z interesami Kremla, ale mogą sobie z tego nie zdawać sprawy, autorzy wymieniają m.in. Andruszkiewicza – mówi w rozmowie z naTemat Anna Mierzyńska, specjalistka od marketingu politycznego.
Co łączy Adama Andruszkiewicza z Kremlem? Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Gazeta
Zaskoczył panią awans Andruszkiewicza do rządu?




On sam pytany o kwalifikacje tłumaczy, że ma przecież wyższe wykształcenie i duże zasięgi w mediach społecznościowych.

Gdybyśmy brali pod uwagę popularność na Facebooku, liczbę fanów, to ministrem cyfryzacji powinien być Robert Lewandowski, a jeżeli chodzi o polityków: Robert Biedroń albo Janusz Korwin-Mikke.

Pani tropiła powiązania Andruszkiewicza w mediach społecznościowych. Argumentowała pani, że za tą zawrotną liczbą 180 tysięcy fanów, których młody poseł ma na FB i Twitterze, kryje się wiele bardzo specyficznych kont.

Tak, zauważyłam dwa bardzo dziwne zjawiska w jego poparciu w sieci. On zanotował bardzo intensywny przyrost fanów na FB i Twitterze w maju, czerwcu i lipcu 2017 roku. Pan Andruszkiewicz nagle z miesiąca na miesiąc zyskiwał wtedy po ok. 20 tysięcy zwolenników. To są przyrosty, które obserwujemy u polskich polityków tylko wtedy, kiedy dzieje się coś bardzo ważnego w ich karierze politycznej. A w przypadku pana Andruszkiewicza nic takiego się nie działo.
Anna Mierzyńska, badała skąd się bierze poparcie Andruszkiewicza w mediach społecznościowychFot: Anna Mierzyńska (Facebook)
Poza tym, jak się obserwuję tę grupę kont, która najczęściej udostępnia posty Andruszkiewicza, to jest ona faktycznie bardzo specyficzna. To nie są konta, które popierają cały PiS czy szerzej prawą stronę, ale w istotnej części są to konta, z których wsparcie poza Andruszkiewiczem dostaje tylko kilku polityków prawicy, takich jak Patryk Jaki, Krystyna Pawłowicz, Anna Sobecka, czy Antoni Macierewicz. Oczywiście część tych kont, które popierają Andruszkiewicza, to są konta prawdziwe, ale duża część to konta fake'owe, stworzone po to, by zwiększać czyjąś aktywność w social media.

Istnieje raport firmowany przez środkowoeuropejskich ekspertów, z którego wynika, że Andruszkiewicz "jest rosyjskim narzędziem wpływu".



Jak pani tłumaczy to masowe poparcie Andruszkiewicza w mediach społecznościowych. Da się to racjonalnie wytłumaczyć?

Skoro w tym czasie nie wydarzyło się nic, co wyjaśniałoby tak nagle wzrost zainteresowania posłem, nie można tego racjonalnie wytłumaczyć. Co prawda w tym czasie poseł współtworzył nowe stowarzyszenie – Endecję – ale na pewno nie generowałoby ono takich przyrostów fanów na FB. To musiała być jakaś skoordynowana akcja polegająca na sztucznym kreowaniu popularności.

Nie wiemy, kto za nią stał, mogła to być jakaś polska agencja marketingowa, którą wynajął, mogło być zwykłe kupowanie fanów za pieniądze albo jeszcze inne działanie - ale na pewno sztuczne, a nie wynikające z tzw. organicznego zainteresowania użytkownikiem. Czy umiejętność kreowania takich działań w social media to jest kompetencja kluczowa dla wiceministra cyfryzacji, śmiem wątpić.

Czyli na razie nie rozwikłamy tej zagadki?



To zastanawiające. Nota bene, ciekawe są również zainteresowania zagraniczne posła, które można obserwować dzięki jego przynależności do zespołów parlamentarnych: należy on do zespołu polsko-białoruskiego, ds. Iranu, Pakistanu, Kataru i Kazachstanu. Ale dajmy panu ministrowi działać. Warto obserwować, na czym będzie skupiał swoją uwagę.