Odpalał obok psa petardy, teraz może mieć problemy. Doniesienie do prokuratury na Janusza Korwin-Mikkego

Paweł Kalisz
Gdy warszawski ratusz zrezygnował z pokazu fajerwerków, gdy na portalach społecznościowych pojawiły się tysiące apeli o zaniechania odpalania petard z uwagi na dobro zwierząt, Janusz Korwin-Mikke wyszedł ze swoim terrierem na spacer i rzucał mu pod łapy petardy. Teraz polityk może mieć problem, złożono bowiem przeciwko niemu zawiadomienie do Prokuratury Krajowej.
Janusz Korwin-Mikke może mieć problemy. Złożono przeciwko niemu doniesienie do Prokuratury Krajowej. Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
Co roku na kilka dni przed Sylwestrem pojawiają się apele o to, żeby nie odpalać petard. Ekolodzy tłumaczą, że tysiące ptaków giną z powodu szoku wywołanego wybuchami. Właściciele psów opisują przypadki, jak ich czworonogi próbowały się schować do szafy lub pralki. Ale nie wszystkie. Janusz Korwin-Mikke przekonywał, ze jego terrier Odie wystrzałów się nie boi.


Na dowód rzucał blisko psa petardy. Dziennikarze "Super Expressu", którzy wykonali zdjęcia, napisali, że pies faktycznie nie bał się wybuchów. Złośliwi komentowali, że pewnie jest głuchy. Niemniej jednak zdjęcia z eksperymentu pojawiły się w mediach i nie można wykluczyć, że będą... dowodem w sprawie przeciwko politykowi.


Jak informował na Twitterze Konrad Kuźmiński z Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt, przeciwko Korwin-Mikkemu zostało złożone doniesienie do Prokuratury Krajowej. Zachodzi podejrzenie popełnienia z art.35 ust. 1a w zw. z art. 6 ust. 2 pkt 9 ust o ochronie zwierząt. "Prawo własności dotyczące psów nie jest nieograniczone" – przekonuje Kuźmiński na Twitterze.