Bałagan w Wiśle Kraków jest nawet większy niż myśleliśmy. Trwa spór o akcje zespołu

Mateusz Marchwicki
Serial z nowymi właścicielami Wisły Kraków trwa prawie dwa tygodnie, a doniesienia i bałagan w dokumentacji jeszcze bardziej pogłębiają chaos. Piątkowa konferencja prasowa Towarzystwa Sportowego trwała ponad godzinę, ale nadal nie wiadomo jednego: do kogo należą akcje krakowskiego zespołu.
Nieprawdopodobne zamieszanie w krakowskiej drużynie. Fot. Adrianna Bochenek/Agencja Gazeta
Wygląda na to, że totalny bałagan, jaki Wiśle Kraków zafundowali jego właściciele i niedoszli inwestorzy, czyli Vanna Ly oraz Mats Hartling, wcale się nie skończył. Jest wręcz przeciwnie – wątpliwa sytuacja zapewne znajdzie swój finał w sądzie.

Statusu umowy sprzedaży akcji Wisły nie znają nawet ci, którzy pracowali nad jej stworzeniem. Na piątkowej konferencji prasowej członkowie TS Wisły Kraków oznajmili, że w ostatnich dniach zewnętrzne kancelarie analizowały zapisy kontraktu. TS twierdzi, że porozumienie z inwestorami w ogóle nie weszło w życie, a akcje zespołu wróciły do nich. Świadczyć mają o tym brak przelewu na konto Wisły na kwotę 12,2 mln zł i brak jakiegokolwiek potwierdzenia operacji.


Zupełnie inne zdanie ma na ten temat ma "rzekomy" mniejszościowy udziałowiec Mats Hartling. "O naszych zamiarach poinformowaliśmy stronę sprzedającą klub – Towarzystwo Sportowe. Oczekujemy współpracy i dotrzymywania postanowień, jakie zostały zawarte w umowie. Naszym celem jest doprowadzenie transakcji do końca, bez udziału Alelegi Luxembourg" – brzmi oświadczenie szwedzkiego inwestora, który podobno nadal zainteresowany jest nabyciem 40 proc. akcji Wisły Kraków.

W samym zarządzie TS-u nie ma pewności, kto tak naprawdę jest właścicielem akcji. Niektórzy z nich zbywali pytania dziennikarzy tajemnicą handlową. Jak się okazuje, nie wiadomo także, gdzie znajdują się dokumenty potwierdzające przebieg oraz wynik negocjacji i transakcji. Wiceprezes TS-u Szymon Michlowicz zbagatelizował jednak ich ważność.

Przypomnijmy, Wisła Kraków od dłuższego czasu jest bliska bankructwa. Od dłuższego czasu trwają poszukiwania inwestora, który mógłby uratować klub. Najpierw interesowali się nim małopolscy inwestorzy, ale po audycie wycofali się z tego pomysłu.

W końcu pojawiła się oferta od zagranicznych inwestorów – Vanny Ly z Kambodży oraz Matsa Hartlinga ze Szwecji, którego reprezentuje Adam Pietrowski. Do tej pory jednak przelew na 12 mln zł nie doszedł do skutku, a kambodżański inwestor przepadł bez wieści.

źródło: sport.pl