Na konferencji NBP mogło dojść do przestępstwa. Chodzi o dostęp do informacji publicznej

Rafał Badowski
Sieć Obywatelska Watchdog Polska uważa, że podczas konferencji prasowej NBP mogło dojść do przestępstwa. Zdaniem organizacji, pytania dziennikarzy dotyczące działania instytucji publicznych muszą być traktowane jako wnioski o udostępnienie informacji publicznej.
Watchdog Polska zwraca uwagę na ustawę o dostępie do informacji publicznej. Na konferencji NBP nie odpowiedziano na pytania dziennikarzy dotyczące zarobków Martyny Wojciechowskiej. Fot. Kuba Atys / Agencja Gazeta
Dziennikarze podczas konferencji prasowej NBP, którą prowadziła zastępca działu kadr w banku Ewa Raczko, pytali o zarobki Martyny Wojciechowskiej, dyrektor komunikacji i promocji w NBP. Raczko unikała odpowiedzi na to pytanie.


– Na pewno nie zarabia rewelacyjnych 65 tys. zł. Tego typu zarobki występują na stanowiskach prezesów. Wojciechowska może być w grupie osób zarabiających nieco więcej niż przeciętne wynagrodzenie [dyrektora - red.] – ucięła "kadrowa" NBP.

"Kto, wbrew ciążącemu na nim obowiązkowi, nie udostępnia informacji publicznej, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku" – przytacza Watchdog Polska obowiązujące przepisy.


Wynikają one z art. 3a prawa prasowego. W ww. artykule znajduje się odesłanie do ustawy o dostępie do informacji publicznej, w której w art. 23 znajduje się cytat, który zamieścił Watchdog.

– Przewiduje ona, że wnioski mogą być składane ustnie (szybkość postępowania). Jeżeli dziennikarze zadali pytania o wynagrodzenia konkretnych osób zatrudnionych w Narodowym Banku Polskim podczas konferencji, to skutecznie złożyli wnioski o udostępnienie informacji publicznej. Brak odpowiedzi w tym wypadku należy potraktować jako przestępstwo z art 23 ustawy – powiedział Szymon Osowski z Watchdog Polska.