"Doigraliśmy się". Polski dyplomata wezwany przez ministra spraw zagranicznych Iranu

Mateusz Marchwicki
Charge d'affaires ambasady Polski w Teheranie został wezwany do irańskiego MSZ. Ma to związek z organizacją przez Polskę spotkania ws. Bliskiego Wschodu, gdzie amerykańska administracja ma poruszać tematy związane z Iranem, co spotkało się z negatywnym odbiorem w Persji.
Nadepnięcie na odcisk Iranowi musiało się tak skończyć. Fot. flickr.com/Bundesministerium für Europa, Integration und Äußeres, CC SA 2.0
Dyplomata usłyszał, że podjęta przez polski rząd decyzja o byciu gospodarzem szczytu została odebrana jako "akt wrogości wobec Iranu". Polska powinna się w związku z tym liczyć z działaniami odwetowymi. Jak na razie nie wiadomo, co władze Iranu uznają za "działania odwetowe".

Jak podaje irańska agencja prasowa, "polski charge d'affaires dostarczył wyjaśnień na temat konferencji i zapewnił, że nie ma ona antyirańskiego charakteru".

Przypomnijmy, zaraz po pojawieniu się informacji, że w połowie lutego Polska i USA organizują w Warszawie spotkanie ws. sytuacji na Bliskim Wschodzie, szef irańskiego MSZ Javad Zarif skrytykował przedsięwzięcie i dał do zrozumienia, że ma to wydźwięk antyirański. Przy okazji przypomniał, jak polscy uciekinierzy podczas II wojny światowej byli przyjmowani w Iranie.


Nie omieszkał też pokazać fotografii ze szczytu 1996 roku w Szarm el-Szejk w Egipcie. Pojawili się tam m.in. prezydent USA Bill Clinton, premier Izraela Szimon Peres, prezydent Rosji Borys Jelcyn, czy prezydent Egiptu Hosni Mubarak i prezydent Palestyny Jaser Arafat, którą opatrzył wymownym komentarzem.
– Przypomnienie dla gospodarzy/uczestników antyirańskiej konferencji; ci, którzy pojawili się na ostatnim amerykańskim antyirańskim show są albo martwi, zhańbieni, albo zmarginalizowani. A Iran jest silny jak nigdy – napisał Zarif.