Zabójca Adamowicza cierpiał na schizofrenię paranoidalną. Oto, co trzeba wiedzieć o tej chorobie

Ola Gersz
Zabójca prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza cierpiał na schizofrenię paranoidalną. Miał odstawić leki. Lekarz psychiatra Sławomir Murawiec tłumaczy, czym jest ta choroba i podkreśla, że osoby chore psychiczne wcale nie są bardziej skłonne do zbrodni czy przestępstw niż osoby zdrowie. Podstawą jest jednak leczenie.
Leczenie schizofrenii paranoidalnej trzeba zacząć jak najszybciej Fot. 123rf
Zacznijmy od kluczowego pytania: czy schizofrenia paranoidalna jest wyleczalna?

Tak, to zaburzenie, które można skutecznie leczyć, tak aby objawy nie zakłócały życia tej osoby lub robiły to tylko minimalnie. Przy czym zawsze warto powiedzieć, że staramy się leczyć osobę, a nie chorobę. Objawy schizofrenii nie są równoznaczne z tożsamością osoby, która je ma.

W jaki sposób leczymy te objawy?

Ja osobiście mam kilkunastu pacjentów, którzy leczą się, żyją i pracują normalnie. Leczenie to podstawa. Musi być ono jednak dostosowane do potrzeb pacjenta. Obejmuje ono przede wszystkim farmakoterapię: leki są dostępne w tabletkach lub w zastrzykach o przedłużonym działaniu, które możemy stosować raz na tydzień czy miesiąc. Nie można też zaniedbywać i pomijać leczenia terapeutycznego.


Czyli terapia pschoterapeutyczna jest przy schizofrenii potrzebna?

Tak. Ona też musi być zależna od indywidualnych potrzeb danej osoby. Czasami to jest psychoedukacja, czyli informowanie o chorobie i jej leczeniu, czasami psychoterapia indywidualna, czasami grupowa, a czasami psychoterapia wsparciowa., czyli kiedy ktoś towarzyszy choremu. Sam mam pacjentów, którzy do mnie przychodzą po prostu po wsparcie. Są też różnego rodzaju kluby pacjentów czy oddziały dzienne.

Jakie są objawy schizofrenii paranoidalnej?

Wyróżniamy dwie grupy objawów. Pierwsza z nich to objawy psychotyczne, czyli tak zwane pozytywne. Słowo "pozytywne" to nie jest osąd moralny, tylko znak, że czegoś – mówiąc najprościej – jest za dużo. Te objawy pojawiają się nagle i mają najczęściej charakter epizodu, ale taki epizod może być długi, nawet wieloletni. I może mieć bardzo destrukcyjny wpływ na życie danej osoby, możliwość nauki, pracy i jej relacje z innymi.

Na czym polegają takie epizody?

Osobie w stanie psychozy nagle całkowicie zmienia się sposób przeżywania i kontakt z rzeczywistością. Przede wszystkim taka osoba bierze wszystko z otoczenia do siebie, co nazywamy urojeniami odnoszącymi. Polega to na tym, że różne osoby i rzeczy, które tak naprawdę powinny być neutralne, bo po prostu są w otaczającym nas świecie – obcy ludzie na ulicy, czyjaś rozmowa, tablice rejestracyjne samochodów, treści billboardów, programy telewizyjne czy radiowe – są braną przez taką osobę osobiście jako odnoszące się do niej.

Na przykład?

Idziemy ulicą, a ktoś zakaszle lub usłyszymy rozmowę obcych ludzi i myślimy, że to chodzi o nas, że to jest specjalnie do nas adresowane. Że coś się dzieje ukrytego, że rzeczywistość ma drugie dno, że ktoś przekazuje nam jakaś informację To rozszerzenie brania do siebie jest podstawowym zjawiskiem w schizofrenii paranoidalnej.

Czyli taka osoba czuje się atakowana?

Tak, w drugim etapie choroby człowiek musi to wszystko sobie jakoś wytłumaczyć. Myśli więc, że to jest spisek, celowe działanie wymierzone w niego, że ktoś kogoś na nas nasyła, nagrywa nas, podsłuchuje, śledzi. Pojawiają się więc urojenia prześladowcze, a także czasem urojenia oddziaływania, czyli przekonanie, że ktoś nasyła nam myśli albo je nam zabiera, podkrada. Leki zmniejszają to branie do siebie – przedtem braliśmy do siebie wszystko, teraz bierzemy do siebie tylko to, co się do nas odnosi.

Nie da się choremu wyjaśnić, że to nie jest rzeczywistość?

Objawy psychotyczne mają charakter całkowitej zmiany sposobu przeżywania, człowiek jest więc absolutnie przekonany, że to jest rzeczywistość. To ogarnia go całego – to nie jest jakiś fragment, ale całość jego przeżyć. Psychiatrzy mówią o utracie wglądu lub utracie oceny, co jest prawdziwe a co nie.

W schizofrenii często mówi się też o słyszeniu głosów.

Wśród objawów psychotycznych są też omamy. Taka osoba słyszy więc „głosy”, czyli słyszy słowa mimo, że nie ma obok niej żadnego mówiącego. Takie głosy są bardzo groźne dla osoby chorej, ponieważ mogą nakłaniać do popełnienia samobójstwa lub – znacznie rzadziej – zrobienia krzywdy komuś innemu.

A czy pojawiają się też omamy wzrokowe?

Bardzo rzadko, główne są raczej słuchowe. Wzrokowe mogą się zdarzyć, ale to budzi szczególną czujność psychiatrów, ponieważ nie są one charakterystyczne dla schizofrenii paranoidalnej. Próbujemy więc zdiagnozować coś innego.

Te wszystkie objawy to właśnie psychoza, tak?

Tak. Podsumowując, mamy więc osobę, która ma całościowo zmienione przeżywanie, czuje się prześladowana lub obserwowana, może słyszeć głosy (nie wszyscy jednak je słyszą) i ma zaburzenia myślenia (w myśleniu panuje chaos) oraz trudności w organizacji myśli. Ten stan nazywamy właśnie psychozą. Epizody jesteśmy w stanie wyleczyć i za pomocą leków zapobiec ich nawrotom.

A druga grupa objawów?

To objawy negatywne, czyli czegoś jest za mało. Osoba ze schizofrenią paranoidalną, która nie ma psychozy, może mieć więc: duże słabsze emocje, mniejszą aktywność, nie mieć mimiki twarzy, nie gestykulować. To jest więc ubytek w normalnych funkcjach psychicznych. Nie ma on charakteru groźnego dla kogokolwiek, ale bardzo ogranicza funkcjonowanie. Jeśli chora jest osoba młoda, to ona nie uczy się, nie wychodzi z domu, nie spotyka się ze znajomymi. Te objawy mogą trwać długo: miesiącami czy latami.

Jak rozpoznać schizofrenię paranoidalną na pierwszy rzut oka? Szczególnie psychozę?

Jest to zmiana w zachowaniu. Następuje to szybko lub powoli, ale chora osoba zaczyna inaczej funkcjonować i inaczej się zachowywać. Często na początku szczególnie ta aktywność jest bardzo zahamowana – jeśli porównamy taką osobę z rówieśnikami, to widzimy, że znikła u niej motywacja, izoluje się od rówieśników. Bardzo często pierwsze zachorowanie jest poprzedzone pogorszeniem funkcji poznawczych, czyli trudnościami w nauce, zaburzeniami koncentracji czy uwagi.

To bardzo ogólne objawy.

Tak, problem jest taki, że to jest bardzo niecharakterystyczne. Po tym, że komuś się gorzej uczy, nie rozpoznamy schizofrenii. W psychiatrii mówimy też o załamaniu linii życiowej, czyli ktoś, kto dobrze się rozwijał, przestaje dobrze się rozwijać. Potem mogą pojawić się objawy psychotyczne i to powinien być sygnał, że musimy szukać pomocy.

Powinno to nastąpić jak najszybciej, prawda?

Różne badania na świecie pokazują, że okres od wystąpienia psychozy, czyli pełnej choroby, do pierwszego kontaktu z lekarzem to jest często rok. Czyli bardzo dużo czasu! Reagujemy znacznie za wolno, taka osoba się męczy i cierpią również jej bliscy. Kiedy rodzice widzą cierpienie swojego dziecka, jest to dla nich osobista tragedia. W rożnych krajach były więc akcje edukacyjne i społeczne, które miały na celu skrócenie okresu nieleczonej psychozy. Są jednak różne bariery dostępu do pomocy: strach przed psychiatrą, strach przed leczeniem.

Często bliscy mają problem z przekonaniem chorej osoby do leczenia. Ta myśli bowiem, że to jakiś skierowany przeciwko niej spisek. Co wtedy robić?

Niestety nie dysponujemy żadnym magicznym zdaniem psychiatrycznym, które mogłoby skłonić do leczenia. Czasami przychodzą do nas zdesperowani rodzice z prośbą o takie zdanie. Gdyby one było, wszędzie byśmy je stosowali. Ale takiego zdania nie ma. Staramy się więc dostarczyć takiej osobie materiały edukacyjne, żeby mogła zrozumieć, to ją dotyka. Lub próbujemy zaapelować przez troskę, czyli poprzez chęć pomocy w zdenerwowaniu czy problemach ze snem, a więc tym, co dana osoba może uważać za problem, a jest mniej abstrakcyjne, niż słyszenie głosów.

Kiedy pojawia się schizofrenia?

Mężczyźni – o czym piszą w podręcznikach – chorują wcześniej, około 26 roku życia, czyli w środku trzeciej dekady. Kobiety nieco później – koło trzydziestki, trzydziestu kilku lat. Kobiety mają też drugą falę zachorowań – w okresie menopauzy. Jest ona jednak znacznie rzadsza i inna, bo wtedy osobowość takiej osoby jest bardziej ukształtowana.

Czyli głównie ludzie młodzi?

Tak, generalnie to młode osoby. Chorują więc w newralgicznym momencie życia, czyli kiedy kończą się studia, wchodzą w relacje, robią plany na przyszłość. Jeśli choroba jest nieleczona, jej wpływ może być więc dewastujący, bo ani nie ukończy się nauki, ani z nikim nie zwiąże, ani nie podejmie pracy. To duży deficyt społecznego funkcjonowania i życia osobistego.

Jakie są przyczyny schizofrenii paranoidalnej?

Wybitny badacz schizofrenii Robin Murray powiedział kiedyś, że schizofrenia jest jak puzzle. Nie ma jednej przyczyny, ale wiele puzzli, które dopiero razem tworzą obraz całej choroby, jawne zachorowanie. Jeden puzzel może obejmować pewną skłonność genetyczną, ale nie determinację. Czyli może być tak, że tata i mama mają schizofrenię, ale dziecko nie musi być chore. Ryzyko zachorowania jest bowiem kilkakrotnie większe, ale nadal wynosi 10 procent (bo w ogólnej populacji to około 1 procent). Jest więc jednak nadal 90 procent szans na to, aby nie zachorować.

A inne puzzle?

Drugi może być związane z okresem ciąży i porodu. Istnieje hipoteza neurorozwojowa, która mówi, że w drugim trymestrze, kiedy rozwija się mózg, jakieś niekorzystne czynniki mogą zwiększyć szansę na zachorowania. To np. infekcje u matki czy głód. Są też powikłania porodowe, które wpływają na szwankowanie mózgu. Mamy też jeszcze inne puzzle: czynniki środowiskowe, stresy, miejsce zamieszkania (mieszkańcy większych miast chorują częściej), migracje.

Czy chora osoba stanowi niebezpieczeństwo?

Na bazie tych objawów mogą pojawić się różne zachowania. Taka osoba może dokonać czegoś, co będzie związane z jej przeżyciami. Najczęściej są one skierowane przeciwko jej samej: choroby może się skrzywdzić lub popełnić samobójstwo. Działania mogą być również wymierzone w bliskie jej osoby. Sporadycznie mogą być też skierowane na zewnątrz. To zdarza się rzadko, ale jest zawsze bardzo nagłaśnianie.

Jeśli chory się leczy, przypadki, że zrobi coś sobie lub innym, są rzadsze?

Są zdecydowanie rzadsze i niekoniecznie muszą mieć miejsce. Jeśli osoba się leczy i rozpoznaje rzeczywistość, wie, dlaczego tak się czuje, to większa jest szansa na to, że będzie miała problemy ze wstaniem z łóżka niż że zrobi coś gwałtownego.

Czyli inaczej niż często mówi się publicznie.

Tak, przy wszystkich dramatycznych historiach, jak ta ostatnia, pojawia się natychmiast domniemanie, że „to osoba chora psychiczna”. Jak czuje się coś niezrozumiałego, to natychmiast szukamy prostych wyjaśnień i często tłumaczymy to chorobą psychiczną. Ale tak naprawdę, przemoc czy agresja nie są wcale domeną osób chorych psychicznie. To łatwe wyjaśnienie, do którego tak dążymy, jest więc absolutnie fałszywe.

Czyli nie ma zależności, że osoba chora psychicznie popełni na pewno jakieś przestępstwo?

Absolutnie nie ma. Ale myślimy, że jak powiemy „a to chory”, to mamy wszystko z głowy. "To robią chorzy, a nie my", "my jesteśmy porządni, oni nie". A to wcale nie jest takie proste i nie ma prostych wyjaśnień na takie zachowania, bo czynników jest dużo. To jest zakłamanie rzeczywistości i okłamywanie siebie.