Janusz Kozioł zmarł na SLA. Jak rozpoznać tę nieuleczalną chorobę?
Wiadomość o śmierci znanego lektora Janusza Kozioła na SLA, czyli stwardnienie zanikowe boczne, poruszyła całą Polskę. Walczył on z tą straszną chorobą od kilku lat. Niestety, kłopoty z jedzeniem, przełykaniem i w końcu z oddychaniem doprowadziły do nieuchronnego końca.
W czasie rozwoju choroby dochodzi do powolnego, ale systematycznego pogarszania się sprawności ruchowej, a w późniejszych etapach nawet do całkowitego paraliżu i ostatecznie śmierci poprzez zatrzymanie pracy mięśni oddechowych. Średni czas trwania choroby wynosi około 2,5 roku od momentu postawienia diagnozy.
Przyczyny powstawania SLA nie są jednoznaczne. Może powstawać w wyniku różnych immunologicznych schorzeń, działania wolnych rodników tlenowych, toksyn lub na skutek infekcji wirusowych. Niektóre przypadki mogą mieć też podłoże genetyczne.
SLA: jakie są objawy?
Objawy, szczególnie pierwsze, są sprawą bardzo indywidualną. Może pojawić się osłabienie mięśni dłoni i barku, które ograniczają się do jednej ręki. Czasem jednak mogą atakować drugą kończynę.
Stwardnienie zanikowe boczne powoduje, że mowa pacjenta staje się monotonna, a wypowiadanie jakichkolwiek słów jest ogromnym wysiłkiem. Po kilku miesiącach zaczynają się kłopoty z przełykaniem. To prowadzi do kłopotów z jedzeniem, gryzieniem czy przeżuwaniem, które kończą się niedożywieniem chorego.
U niektórych dochodzi do nadmiernego ślinienia się. W drogach oddechowych zalega wydzielina, która jest trudna do usunięcia. Potem rozwija się niewydolność oddechowa i dochodzi do infekcji. Dodajmy do tego depresję, bezsenność i zaburzenia emocjonalne, które także mogą towarzyszyć chorobie.
Lekarzem, który zajmuje się rozpoznaniem stwardnienia zanikowego bocznego jest neurolog, a wizyta u niego wymaga skierowania od innego lekarza, na przykład rodzinnego.
Jak przebiegało SLA u Janusza Kozioła?
Na SLA zmarł Janusz Kozioł, którego głos zna prawie każdy Polak. Ten znany polski lektor walczył z SLA od kilku lat.
Najpierw pojawiły się kłopoty z jedzeniem, przełykaniem, w końcu z oddychaniem. Choć SLA wyleczyć się nie da, dzięki specjalistycznej opiece oraz odpowiednim lekom można zahamować rozwój choroby. Stąd właśnie pomysł na zrzutkę, na którą błyskawicznie zareagowali Polacy. Jak pisaliśmy w naTemat, zaplanowaną sumę udało się przebić ponad dziewięciokrotnie.