Był rywalem Adamowicza, znów wystartuje w wyborach na prezydenta? "Rozważam, ale nie w tym momencie"
– Aleksandra Dulkiewicz ma moje całkowite poparcie. Będę ją wspierał jak tylko będę mógł. Nie będzie jej łatwo, bo teraz to ona będzie musiała być liderką, będzie musiała podejmować trudne decyzje dotyczące Gdańska i będzie musiała szukać kompromisów między różnymi pomysłami, różnymi frakcjami – mówi w rozmowie z naTemat Jarosław Wałęsa, były kandydat PO na prezydenta Gdańska.
Jarosław Wałęsa, europoseł PO, były kandydat na prezydenta Gdańska: To nie był czas na występy, to był czas na zadumę i refleksję. Wypowiadam się w mediach społecznościowych. Wydaje mi się, że mój głos jest wystarczająco słyszalny.
To porozmawiajmy o wyborach. Zastanawiał się pan nad kandydowaniem w wyborach uzupełniających na prezydenta Gdańska ?
Zastanawiałem się nad przyszłością Gdańska. W obecnej sytuacji wspieramy Olę w tej trudnej misji. W udzielonym ostatnio wywiadzie dla Telewizji Polsat powiedziałem, że chcę kandydować, ale w majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego. Chcę się ponownie ubiegać o mandat europosła.
Nie rozważał pan ani przez chwilę ponownego startu na prezydenta Gdańska?
Rozważałem i rozważam taki start, ale nie w tym momencie i nie w takiej chwili.
Czy wpływ miały na to pana rozmowy z liderami PO albo z ojcem? Lech Wałęsa publicznie oświadczył, że będzie pana namawiał do rezygnacji z ubiegania się fotel prezydenta Gdańska po zabójstwie Pawła Adamowicza.
Czyli wspiera pan byłą wiceprezydent, a obecnie komisarz Gdańska Aleksandrę Dulkiewicz, która już ogłosiła, że będzie startować w prezydenckich wyborach uzupełniających 3 marca?
Ma moje całkowite poparcie. Będę ją wspierał jak tylko będę mógł. Nie będzie jej łatwo, bo teraz to ona będzie musiała być liderką, będzie musiała podejmować trudne decyzje dotyczące Gdańska i będzie musiała szukać kompromisów między różnymi pomysłami, różnymi frakcjami. To nie jest łatwe zadanie. Trzymam za nią kciuki.
Czy w Gdańsku mieliśmy do czynienia z mordem politycznym?
Oczywiście, że to był mord polityczny, ale ze smutkiem obserwuję to co się dzieje. Nie ma żadnej refleksji ze strony polityków partii rządzącej. We wtorek odbyło się wysłuchanie publiczne w Parlamencie Europejskim. Pan Owczarski przedstawił swoją relację na temat tego co się dzieje w TVP. Potem na komisji petycji rozmawialiśmy o skoku PiS na media publiczne i zamachu na praworządność w Polsce.
Ale wypowiedzi polityków PiS były tak oderwane od rzeczywistości, że trudno mi się nawet do nich odnosić. Bardzo bym chciał żeby tragedia w Gdańsku pozytywnie wpłynęła na debatę publiczną w Polsce, ale widać że w szeregach PiS nie ma żadnej refleksji, ani nawet takiego katolickiego podejścia, żeby uderzyć się we własne piersi.
Tylko PiS ponosi odpowiedzialność za atmosferę wrogości i nienawiści, która zatruła życie publiczne?
Winny jest w pierwszej kolejności Stefan W., który po 5 latach wyszedł z więzienia i dopuścił się morderstwa. Ale oglądał tam programy telewizji publicznej.
Służba więzienna zaprzecza, twierdzi, że mógł oglądać co chciał.
Wszyscy wiemy jak to wygląda. Nawet na lotniskach podróżnym puszczana jest TVP Info, a nie stacje komercyjne. Jeśli ktoś niezrównoważony jest poddawany politycznej propagandzie, jaka jest sączona w mediach publicznych, propagandzie, która przedstawia opozycję w najgorszym możliwym świetle, to zapewne wywołuje to u niego określone zachowania.
Do mordu na prezydencie Adamowiczu doprowadziła mowa nienawiści. Pan Stefan W. był motywowany politycznie. Na scenie krzyczał o krzywdzie, jaką wyrządziła mu PO. Gdy słyszę teraz polityków PiS, którzy argumentują, że było inaczej, to wydaje mi się, że żyjemy na dwóch różnych planetach.
Nie ma nadziei?
Wierzę, że jest. To jest najlepszy moment na chwilę refleksji nad tym, jak powinien wyglądać język debaty publicznej. Trudno będzie, myślę znaleźć jakąkolwiek nić porozumienia. Bardzo nad tym ubolewam.