Mieliście kiedyś "polski" smartfon? Ja spędziłem z jednym dwa tygodnie i było całkiem nieźle

Piotr Rodzik
Krüger&Matz Live 7S to najmocniejszy model w gamie - jakby nie patrzeć - polskiego producenta elektroniki. I choć w internecie nie brakuje hejterów tej marki, czas, który spędziłem z tym modelem, nie sprawił, że wyrwałem sobie wszystkie włosy z głowy. Krüger&Matz Live 7S to telefon udany, zwłaszcza przy jego cenie. Choć naturalnie nie jest pozbawiony wad.
Krüger&Matz Live 7S to naprawdę ładny telefon. Fot. naTemat
O co mi chodzi z tymi hejterami? Pogooglujcie, sprawdźcie kilka testów sprzętów tej marki. Zawsze pojawiają się komentarze, że produkty Krüger&Matz (telefony) to żadne "autorskie" projekty, tylko obrandowane chińskie smartfony. Jest w tym dużo prawdy, choć z drugiej strony... czego możemy oczekiwać. Tylko najwięksi na rynku tworzą własne produkty (choćby procesory, jak Apple, Samsung czy Huawei), cała reszta w wielu przypadkach korzysta z gotowych komponentów i składa je do kupy.

Tak więc Krüger&Matz Live 7S to typowy "polski składak". A na dodatek telefon można "wyrwać" już za 999 zł i to nawet w renomowanych sklepach, a nie z raczej nieznanych źródeł.
Fot. naTemat
Wygląda bardzo premium... z przodu
Krüger&Matz Live 7S jest zapakowany w bardzo ładne, kwadratowe pudełko. Trochę wbrew rynkowej modzie, bo przecież teraz wszyscy sprzedają smartfony z prostokątnych pudełkach. Niemniej jednak całość jest bardzo elegancka i sprawia wrażenie produktu premium. Nie inaczej jest już po wyjęciu telefonu z pudełka.Pierwsze co się rzuca w oczy to smukłość sprzętu - ma zaledwie 8 mm grubości.


Wykończony jest w bardzo głębokiej czerni, ma zaokrąglone rogi, a sam ekran jest otoczony wąskimi ramkami. Wygląda to naprawdę dobrze. No i jest (nie)sławny notch, przez co moja niekoniecznie zainteresowana nowinkami w smartfonowym świecie druga połówka od razu uznała, że wygląda jak iPhone.

Co w sumie można uznać za komplement. Oczywiście zanim zasypiecie mnie komentarzami, że nie ma pojęcia, o czym mówi, wyhamujcie - nie każdy na co dzień czyta takie testy i interesuje się sprzętem w wolnych chwilach. Faktem jest, że Krüger&Matz Live 7S na osobach "postronnych" robi bardzo dobre wrażenie. Z przodu.
Fot. naTemat
Bo z tyłu jest już gorzej. Mamy podwójny obiektyw, czytnik linii papilarnych (sprawny) oraz gigantyczne logotypy Krüger&Matz i samego modelu. Całość niesamowicie zbiera odciski palców i wygląda już co najwyżej średnio.

Na dodatek smartfon jest bardzo, ale to bardzo śliski i niespecjalnie odporny na zarysowania. Choć obchodziłem się z nim jak z jajkiem (takie ma się zresztą wrażenie, jak się go trzyma), pod koniec testu znalazłem na pleckach dwie większe ryski. Moja rada? Włożyć go od razu w jakieś gumowane etui i zapomnieć o sprawie. A front pozostanie ładny.

Ponadto to telefon Dual SIM, więc do środka możemy włożyć dwie karty. Chyba że będziemy chcieli też dołożyć kartę SD - wtedy trzeba się zdecydować: czy chcemy dwie karty SIM czy kartę SIM oraz kartę SD. Całość nie jest niestety wodoodporna i nie ma NFC ani ładowania indukcyjnego. Z tych trzech kwestii brak NFC to naprawdę duży problem.
Fot. naTemat
Ponieważ smartfon jest naprawdę cienki, nie zmieściło się tu tradycyjne gniazdo słuchawkowe. Trzeba je wpinać w port USB C. Aha - w zestawie nie ma przejściówki. Są za to słuchawki podpinane pod to właśnie gniazdo. I jesli notch jest jawnym nawiązaniem do iPhone'a, to prawdę mówiąc nie wiem co powiedzieć o samych słuchawkach. Na zdjęciu dla porównania macie słuchawki od iPhone'a Xr oraz od Krüger&Matza Live 7S. Powodzenia w odróżnieniu ich od siebie.
Fot. naTemat
Aha - całość jest naprawdę lekka. 171 gramów to naprawdę dobry wynik.

Udany ekran, mniej udany aparat
To jeden z najmocniejszych punktów tego telefonu. Przede wszystkim ma proporcje 19:9, czyli obecnie najmodniejsze na rynku. Panel IPS ma rozdzielczość Full HD+ (2246 x 1080 pikseli). To daje zagęszczenie rzędu 407 pikseli na cal, czyli więcej niż choćby w ponad trzykrotnie droższym iPhonie Xr. Efekt? Obraz ostry jak żyleta.

Ale plusów jest więcej. Choć to nie ekran OLED, czerń jest całkiem głęboka, w ogóle kolory są dobrze odwzorowane. Kąty widzenia też są całkiem przyzwoite. Ekran ma też wysoką jasność maksymalną - używanie Live 7S w pełnym słońcu nie powinno być bardzo trudne.
Fot. naTemat
Szkoda, że na tym pięknym ekranie trudno o bardzo udane zdjęcia. Krüger&Matz Live 7S ma na pleckach podwójny aparat główny: o rozdzielczości 16 megapikseli oraz drugi o rozdzielczości 0,3 megapiksela, który działa jako czujnik głębi. Choć na mój gust to nic nie robi, ale o tym później. Z przodu mamy pojedynczy aparat o rozdzielczości 16 megapikseli.

Krüger&Matz Live 7S najogólniej rzecz ujmując robi zdjęcia... dobre. Ale tylko w idealnych warunkach oświetleniowych. Balans bieli, ekspozycja i kolory wypadają naturalnie, a zdjęcia są całkiem ostre, przynajmniej dopóki ich za bardzo nie powiększymy. Korzystanie z cyfrowego zoomu z miejsca odradzam - zdjęcia robią się naprawdę ziarniste.

Kolejne problemy pojawiają się, kiedy światła zaczyna brakować. W kiepsko oświetlonych pomieszczeniach zdjęcia są niewyraźne, a po zmroku telefonu nie ma co wyciągać z kieszeni. Tryb lustrzankowy to tak naprawdę filtr rodem z Instagrama - aparat po prostu robi rozmytą winietę dookoła środka kadru. Trudno mi powiedzieć, do czego służy podwójny obiektyw z tyłu. Kilka przykładowych zdjęć:




Smartfon potrafi też nagrywać w rozdzielczości Full HD i 30 klatkach na sekundę. I ponownie: w dobrych warunkach oświetleniowych będzie okej. Jak będzie gorzej... to nie będzie okej.

Daje radę na co dzień
Nie samym aparatem człowiek jednak żyje. Uczciwie trzeba przyznać, że Krüger&Matz Live 7S na co dzień działa lepiej niż sugeruje to jego cena czy... podzespoły. Zastosowane procesor (dla zaintereowanych: MediaTek MT6763) oraz grafika (Mali-G71 MP2) w połączeniu z 4GB RAM zapewniają naprawdę sprawną pracę przy codziennych zastosowaniach. Aplikacje startują płynnie, z internetu korzysta się przyjemnie, co prawda Mapy Google'a trochę mulą, ale to przypadłość chyba każdego Androida.

Na Live 7S wbrew pozorom można także pograć. Prostsze gry działają bez zarzutu, te z bardziej wymagającą oprawą graficzną będą wymagały znacznego obniżenia ustawień graficznych, ale będą działać. Także tutaj także na plus.
Fot. naTemat
Cieszy też bardzo dobra jakość rozmów i w miarę sensowne LTE - można tutaj wykręcić "wyniki" rzędu 50 Mb/s pobierania. GPS działa dobrze, co istotne korzysta także z rosyjskich satelitów GLONASS. No i wreszcie bateria o pojemności 3330 mAh jest w zupełności wystarczająca.

Jeśli zdarzały mi się dni, w których nie korzystałem z telefonu przesadnie intensywnie, na koniec dnia zdarzało mi się jeszcze mieć prawie pół baterii. Raz wyjechałem z Warszawy i zapomniałem ładowarki - postarałem się korzystać niego racjonalnie i telefon wytrzymał mi dwa dni.

Jest jednak kilka drażniących spraw. Choć całość pracuje pod kontrolą systemu Android 8.1, kiedy testowałem telefon na przełomie roku, data aktualizacji zabezpieczeń systemu była jeszcze z lipca 2018... Producent ewidentnie pokpił tu sprawę. Mam nadzieję, że już coś się w tej kwestii zmieniło. I druga kwestia: Nakładka systemowa, choć jest bardzo ładna, zupełnie nie ogarnia, że to telefon z notchem. W efekcie zdarzają się takie kwiatki jak na zdjęciu niżej.
Fot. naTemat
Dla kogo?
Pozostaje pytanie dla kogo jest ten telefon - konkurencja w tej cenie oferuje przecież mnóstwo dobrych telefonów, zwłaszcza ta chińska. Live 7S prawdę mówiąc jednak nie ma się czego wstydzić i w tej cenie jest całkiem sensownym wyborem.

Polecić go można zwłaszcza osobom, które chcą mieć niedrogo telefon o nowoczesnym wyglądzie, niekoniecznie służy im on do gier i... raczej nie zależy im na zdjęciach z telefonu. W pewnym sensie ja jestem taką osobą, ponieważ do zdjęć używam bezlusterkowca z wymienną optyką. Innymi słowy w kwestii zdjęć nie wystarczają mi smartfony i czterokrotnie droższe. Dla mnie za to brak NFC jest dyskwalifikujący, bo płacę telefonem bardzo często.

Paradoksalnie być może jeszcze lepszym wyborem może być Krüger&Matz Live 7 - bez "S" na końcu. Ma trochę mniejszy ekran, ale ten tutaj dla wielu może być za duży. Aparat też jest inny (słabszy), ale prawdę mówiąc i w 7S w tej kwestii szału nie ma. Na dodatek jest wyjście słuchawkowe, co docenią tradycjonaliści. No i cena jest jeszcze bardziej atrakcyjna, ale to już każdy zdecyduje sam - czy oszczędzić około 250 zł i wziąć Live 7, czy za 999 zł Live 7S.
Fot. naTemat

Krüger&Matz Live 7S na plus i minus:

+ Ładny design
+ Dobra wydajność w tej cenie
+ Cena sama w sobie
- Aparat
- Zabezpieczenia
- Brak NFC