Jacek Sasin wyjaśnił, dlaczego nie można odwołać Kurskiego. Lepiej usiądźcie zanim to przeczytacie

Piotr Rodzik
Żądania dotyczące odwołania Jacka Kurskiego z fotele prezesa Telewizji Polskiej to właściwie już nie jednostkowe przypadki, a pewien stały trend. Teraz w rozmowie z portalem wPolityce.pl odniósł się do tej kwestii Jacek Sasin. Polityk PiS "wyjaśnił", dlaczego Kurski nie może zostać odwołany. Teraz czekamy, aż ktoś wytłumaczy słowa Sasina…
Jacek Kurski nie ma powodów do zmartwień, jeśli przyjąć logikę Jacka Sasina. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Sasin musiał odpowiedzieć na proste pytanie: czy Mateusz Morawiecki posłucha części opozycji, która domaga się odwołania Jacka Kurskiego ze stanowiska prezesa TVP. – Premier nie jest od tego, aby decydować o tym, kto jest prezesem Telewizji Polskiej, Od tego są odpowiednie instytucje - Rada Mediów Narodowych – odpowiedział Sasin.

Tą wypowiedzią trochę zdjął odpowiedzialność z premiera, ale da się ją zrozumieć. Po chwili poszedł już jednak na całego. – Jest również określona kadencja, na którą szef TVP jest powoływany i przerywanie jej byłoby działaniem mocno nadzwyczajnym i budzącym wątpliwości, co do niezależności tych mediów. Jest pytanie czy dzisiaj są podstawy, aby tego typu decyzje podejmować – wypalił.


Tak, dokładnie tak stwierdził. Odwołanie prezesa, który z TVP zrobił telewizję całkowicie zależną od PiS, byłoby działaniem godzącym w niezależność TVP.

Szef Komitetu Stałego Rady Ministrów wątek kontynuował. – Nie jest tak, że TVP jest medium, które w jakiś niestandardowy sposób spełnia swoją misję, a z drugiej strony mamy media, które są znakomite i bez skazy. Trzeba oceniać całość tych działań, trzeba dostrzec, że telewizja publiczna jest dzisiaj ważnym elementem pluralizmu medialnego. Obywatele mają prawo do tego, aby móc wsłuchiwać się w różne głosy i tutaj TVP spełnia ogromną rolę – stwierdził.

Aż się przypomina pewien słynny mem:
Plotki o odwołaniu Jacka Kurskiego trafiają do mediów co jakiś czas, ale jak na razie były "bulterier PiS" twardo jednak trwa na stanowisku.

Szczególnie krytykowana jest jego praca teraz, po śmierci Pawła Adamowicza. Zwłaszcza w kontekście materiału, który "Wiadomości" pokazały w dniu śmierci prezydenta Gdańska.

źródło: wpolityce.pl