Przytyki do WOŚP, koalicji PO-PSL i pytania o torturowanie Stefana W. Ci posłowie debatę ws. Adamowicza zamienili w cyrk

Paweł Kalisz
Podczas sejmowej debaty na temat śledztwa ws. morderstwa Pawła Adamowicza posłowie PiS oraz Kukiz'15 mówili prawie jednym głosem. Wielu z nich wygłosiło z kartki podobne pytania, którymi zdawali się sugerować opinii publicznej, że śmierć prezydenta Gdańska to wina WOŚP, urzędników miejskich lub polityki z czasów PO-PSL.
Posłowi PiS i Kukiz'15 podczas sejmowej debaty ws. morderstwa Pawła Adamowicza sugerowali odpowiedzialność PO-PSL, WOŚP lub gdańskiego ratusza. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
O ile wystąpienia posłów opozycji były różnorodne, o tyle wypowiedzi wszystkich aktywnych w środowej debacie posłów Prawa i Sprawiedliwości oraz Kukiz'15 da się streścić jako sugestie, że za śmierć Pawła Adamowicza odpowiada gdański ratusz, WOŚP lub osiem lat rządów koalicji PO-PSL.

Nikt z posłów prawicy słowem nie zająknął się na temat tego, że Stefan W. marzył, by "Jarosław Kaczyński został dyktatorem". Nikt nie zastanowił się, jakiej politycznej indoktrynacji został poddany, iż miał pretensja do PO, że za liczne napady na banki wtrącono go za kraty.


Po ugodzeniu prezydenta Gdańska Stefan W. wykrzykiwał: "siedziałem niewinny w więzieniu, Platforma Obywatelska mnie torturowała, dlatego właśnie zginął Adamowicz". Poseł Kukiz'15 Paweł Grabowski uznał to za najważniejszy wątek i pytał rządzących, czy mają wiedzę o ewentualnym poddawaniu Stefana W. elektrowstrząsom.

Po prawej stronie ław sejmowych odpowiedzialnością za śmierć prezydenta Gdańska nikt nie obarczał tych, którzy szerzyli nienawiść wobec konkurentów politycznych. Wymownie pytano za to – m.in. ustami posła Andrzeja Melaka z PiS – o odpowiedzialność władz miasta i organizatorów WOŚP.

W ewidentnym sugerowaniu, że Paweł Adamowicz zginął przez zaniedbania dzisiejszej opozycji najdalej poszła Józefa Hryniewicz. Posłanka PiS z przekąsem pytała, jak instytucje samorządowe pomogły rodzinie Stefana W. Czym trafiła jak kulą w płot:
Na koniec na mównicę ponownie wszedł Zbigniew Ziobro. Minister zapewnił, że Stefan W. nie był poddawany w więzieniu żadnej indoktrynacji politycznej. Na dowód tego oznajmił, iż w zakładach karnych są dostępne różne programy telewizyjne i Stefan W. nie musiał wcale oglądać TVP.