Senat przyjął ustawę o jawności zarobków w NBP. Mimo głosów sprzeciwu opozycji i samego banku

Daria Różańska-Danisz
Senat przyjął – choć z poprawką – ustawę ograniczającą pensje pracowników Narodowego Banku Polskiego i wprowadzającą jawność zarobków w banku centralnym. Temu sprzeciwiali się m.in. przedstawiciele NBP. Inne uwagi zgłaszali natomiast posłowie opozycji.
Prezes NBP Adam Glapiński. Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta
W czwartek Sejm przyjął projekt nowelizacji ustawy o NBP, a w piątek wieczorem zrobił to również Senat. Za opowiedziało się 82 senatorów, przeciw było trzech, zaś 23 wstrzymało się od głosu.

Mimo tego ustawa nie trafi do razu do prezydenta, a wróci do Sejmu. To dlatego, że senator PiS Grzegorz Bierecki, który jest także przewodniczący Komisji Budżetu i Finansów Publicznych, zgłosił aż pięć poprawek.

Ostatecznie wycofał wszystkie poza jedną. Ta dotyczyła błędu w sformułowaniu w jednym z artykułów. Konkretnie w artykule 4 ustawy zwrot "odesłanie do art.1" zastąpiono "odesłaniem do art. 2".


Nowe prawo ma ograniczać wysokość zarobków pracowników Narodowego Banku Polskiego oraz gwarantować o ich jawności. Zgodnie z zapisem, dyrektorzy NBP nie będą mogli zarabiać więcej niż 60 proc. wartości pensji prezesa.

Krytyka ustawy

Ustawę autorstwa PiS krytykowała m.in. wiceszefowa NBP Anna Trzecińska. Jej zdaniem ograniczanie wynagrodzeń w banku jest ingerencją w niezależność banku centralnego. Trzcińska jeszcze przed głosowaniem senatorów próbowała wpłynąć na ich decyzję.

Wątpliwości do kształtu ustawy zgłaszali także pracownicy Biura Legislacyjnego Senatu. Senator Jan Rulewski z PO nazwał ją "gniotem".