Durczok nabrał się na fejkowe konto Andruszkiewicza. Padło pytanie o więzienną modę na szczoteczki
Kamil Durczok aktywnie korzysta z Twittera. I w niedzielę zaliczył wpadkę. Odpowiedział na komentarz autora profilu, który podszywa się pod wiceministra cyfryzacji, Adama Andruszkiewicza.
Na to pytanie na Twitterze zareagował Kamil Durczok. "Brawo. Tak oto minister rządu RP merytorycznie odpowiada na zarzuty o fałszerstwa wyborcze. No ale skoro #Prezes milczy 2 tygodnie w kwestii #srebrna #tasmykaczyńskiego i #TWRyszard , to kto temu młodzieńcowi zabroni kpin z demokracji.... #SuperwizjerTVN" – napisał dziennikarz.
Szybko w komentarzach zwrócono mu uwagę, że "to fejkowe konto". Co z łatwością można było zauważyć, czytając chociażby opis profilu: "Parody profile najładniejszego, najmądrzejszego, najbardziej pracowitego członka rzadu Morawieckiego. P.S. TVN mnie ne kubi" (pisownia oryginalna).
Sam Durczok przeprosił za komentarz. Ale i dodał: "Swoją drogą gdyby prawdziwy #Andruszkiewicz serio zajmował się swoją robotą a nie fałszowaniem podpisów, fałszywe konta byłyby już mniejszym problemem. Do roboty!".
Andruszkiewicz i sfałszowane podpisy
W sobotę wieczorem na antenie TVN wyemitowano reportaż obciążający Adama Andruszkiewicza. Jeszcze jako szef Młodzieży Wszechpolskiej miał on brać udział w fałszowaniu podpisów na listach w wyborach samorządowych w 2014 roku. Na emisję materiału zareagowała Prokuratura Krajowa.
Poinformowano, że postępowanie przeciwko Andruszkiewiczowi trwa. I nie wszczęto go wcale w reakcji na materiał "Superwizjera", ale w wyniku kontroli przeprowadzonej w ubiegłym roku przez Prokuraturę Krajową (a zatem Andruszkiewicz został wiceministrem w rządzie Mateusza Morawieckiego już po tej kontroli – nominację dostał na sam koniec roku).
Sam Andruszkiewicz twierdzi, że nie fałszował podpisów i grozi TVN-owi.