Kaczyński przedstawił swoją wersję zdarzeń ws. Srebrnej. Ujawnił, po co chciał budowy wieżowców

Piotr Rodzik
Gerald Birgfellner sam zainteresował się tą sprawą (wieżowców – red.), twierdząc, że potrafi to poprowadzić. Deklarował, że z góry wynajmie część lokali i uzyska kredyt w zachodnim banku – powiedział w rozmowie z tygodnikiem "Sieci" prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Prezes PiS twierdzi, że to nie on wymyślił budowę wieżowców na terenie Srebrnej. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Prezes PiS w końcu zajął wyraźniejsze stanowisko w sprawie nagrań jego własnej osoby, które opublikowała "Gazeta Wyborcza". Do tego pory Kaczyńskiego tłumaczyli przecież wszyscy – włącznie z premierem – poza nim samym.

– To nie jest nawet kapiszon, tam przecież nic nie ma. Ale parę spraw chcę sprostować, bo mamy do czynienia z całą masą nieprawdziwych sugestii. Na przykład czy poseł i szef partii ma prawo być szefem rady fundacji, czyli de facto rady nadzorczej? Otóż ma prawo, to nie jest złamanie żadnego przepisu. Było to jasno przedstawiane we wszystkich moich oświadczeniach majątkowych – powiedział Kaczyński o taśmach.


Uznał także za "bezczelną manipulację" twierdzenie, że jego działalność ma "cokolwiek wspólnego z art. 24 Ustawy o partiach politycznych, która zakazuje im działalności gospodarczej".

W rozmowie podkreślił, że miał wobec Instytutu Lecha Kaczyńskiego bardzo poważne plany i to właśnie dzięki Srebrnej miały się one ziścić. – Od wielu lat mam takie marzenie, które jest w pełni legalne, choć może się nie podobać w wielu środowiskach, by Instytut Lecha Kaczyńskiego stał się poważną konkurencją dla Fundacji Batorego. (...) Byłoby to poważne przedsięwzięcie typu ideowego, może coś w rodzaju Fundacji Adenauera, stanowiące istotne zaplecze polskiego patriotyzmu i myśli państwowej – powiedział.

Prezes dodał, ze jego inicjatywa raczej nie mogłaby dorównywać finansowo Fundacji Batorego, ale chciałby z nią konkurować. Według Kaczyńskiego wieżowce nawet w trakcie spłaty kredytu pozwoliłby uzyskać dochody, które pozwoliłyby na "ogromne działania".

Lider PiS zauważył także, że sama inwestycja nie miałaby nic wspólnego z jego "osobistą sytuacją finansową". Wyjawił ponadto, dlaczego – według niego – działał zgodnie z prawem. Miał choćby pilnować, aby Srebrna nie płaciła za źle skonstruowane faktury.

– Inaczej nie mogłem się zachować zarówno z powodów prawno-moralnych, jak i dlatego, że choć czytam o sobie, iż jestem krwawym, faszystowskim dyktatorem, to nie mogę zmusić ani zarządu, ani rady do akceptacji rachunku bez podstaw. Oni szybciej podaliby się do dymisji niż to zaakceptowali – powiedział.

źródło: Sieci