"Wyborcza" ujawniła "kwit na Srebrną". Ten dokument pokazuje skalę współpracy Srebrnej z Birgfellnerem

Piotr Rodzik
Dziennik, który pod koniec stycznia ujawnił tzw. taśmy Kaczyńskiego, pokazał w środę pisemne pełnomocnictwo, którego spółka Srebrna udzieliła Geraldowi Birgfellnerowi do prowadzenia w jej imieniu projektu budowy dwóch wież. Dokument dowodzi, jak wiele Austriak mógł w tej sprawie – nawet zburzyć stary biurowiec.
Wbrew narracji PiS działania Srebrnej pokazuje coraz więcej dokumentów. Fot. S.Kamiński/AG
Warto zauważyć, że pełnomocnictwo ma charakter zobowiązującej umowy, choć nie jest w nim ustalona kwota honorarium. To jednak według "GW" przeczy narracji PiS, że partia "chętnie zapłaci" Austriakowi, ale nie ma umowy, faktur, rachunków. Tak więc teraz znalazło się pełnomocnictwo. A niedawno "Wyborcza" opublikowała fakturę.

Pełnomocnictwo podpisali 6 czerwca 2017 roku w imieniu spółki jej prezes Małgorzata Kujda, Janina Goss i Jacek Cieślikowski. Dzień wcześniej Birgfellner spotkał się z nimi oraz z prezesem Kaczyńskim. To wtedy miała zapaść decyzja o rozpoczęciu inwestycji.


Co jest więc w piśmie? Austriak został upoważniony m.in. do "reprezentowania spółki
przy umowach najmu lub dzierżawy nieruchomości" oraz podpisywania "wszelkich umów związanych z realizacją inwestycji polegającej na budowie wysokiego budynku".

Biznesmen miał też się zająć wyburzeniem obecnego, XIX-wiecznego budynku na terenie Srebrnej. W przeszłości był on wpisany do rejestru zabytków, ale w 2015 roku Srebrna załatwiła zmianę statusu. Ekspertem, który się pod tym podpisał, jest obecny mazowiecki konserwator zabytków Jakub Lewicki. Dostał posadę od PiS.

Pełnomocnictwo upoważniło Birgfellnera do jeszcze szeregu innych prac – choćby reprezentowania spółki przed organami administracji czy… rozmów z bankami.

Przypomnijmy, że "Gazeta Wyborcza" ujawnia kolejne rewelacje dotyczące Jarosława Kaczyńskiego i jego zaangażowania w spółkę Srebrna od końcówki stycznia. Po szeregu publikacji głos w tej sprawie w końcu zabrał sam prezes PiS.

źródło: Gazeta Wyborcza