Nie taki singiel straszny, jak go malują. 8 dowodów na to, że bycie samemu jest naprawdę fajne

Ola Gersz
Wkurza cię dzielenie z kimś łóżka, robienie wspólnych wakacyjnych planów i nieustanne kompromisy? Odpocznij, zostań singlem! To naprawdę nie jest takie straszne. Ba, wręcz wspaniałe.
Bycie samemu wcale nie jest takie straszne Fot. 123rf
Bycie singlem jest często demonizowane. "Na pewno czujesz się samotna w pustym mieszkaniu?", "Pewnie nie możesz znieść Walentynek", "Dlaczego gardzisz miłością?", "Nikt cię nie chce?", "To kiedy poznamy twojego kawalera?" – osoba, która jest sama, takie pytania słyszy bardzo często. To prawdziwy koszmar.

Często zapomina się jednak o tym, że niektórzy są singlami z wyboru. W danym momencie życia nie chcą z nikim się wiązać i dobrze im, tak jak jest. Skupiają się na sobie i czerpią z życia, a nie płaczą nocami w poduszkę, jak wyobrażają sobie ich życie troskliwi znajomi czy starsze ciotki. To właśnie społeczna presja, by się z kimś związać, sprawia, że niektóre osoby wchodzą w relację na siłę, mimo że wcale tego nie chcą.


A bycie singlem jest naprawdę fajne i wcale nie jest mniej wartościowe od życia w parze. Ba, ma całkiem sporo zalet.

Oto tylko kilka z nich.

1. Robisz, co dusza zapragnie

Chcesz spędzić pół soboty w łóżku? Nie ma sprawy! Masz ochotę iść na szaloną imprezę? Ok! Będąc samemu, możesz sam decydować o sobie i rozporządzać swoim (wolnym) czasem. Odpadają konflikty pod tytułem "ja chętnie bym potańczyła, ale on woli oglądać serial na Netflixie".

Single podkreślają, że to dla nich prawdziwa wolność.

– Dla mnie fajne jest to, że nie muszę z nikim konsultować planów na weekend. Zapraszam, kogo chcę, a jak mam ochotę, to pół dnia chodzę w piżamie – mówi Asia. – Sama o sobie decyduję. Nie muszę się tłumaczyć z wychodzenia na spotkania ze znajomymi, z godzin, w których pracuję, z tego, jak często ćwiczę, do której godziny śpię, jeśli potrzebuję wypocząć – dodaje Justyna. – Dla mnie plusem było planowanie czasu wokół siebie samej. Nadal pracuję z domu i mam dużą wolność jeśli chodzi o mój grafik, ale muszę się dostosować do potrzeb drugiej osoby. Jak mieszkałam sama, to o każdej porze miałam ciszę i spokój, mogłam sobie pracować, kiedy tylko poczułam ochotę, bez różnych przeszkadzaczy (a mój mąż to naprawdę najgłośniejszy współlokator). Teraz też jest super, ale muszę dużo lepiej się organizować, żeby faktycznie produktywnie spędzić czas – opowiada z kolei Magda.

Oczywiście w dobrym związku powinno się brać pod uwagę potrzeby drugiej osoby. Ale wszyscy wiemy, jak to bywa w życiu. Różnie. Singiel nie musi kombinować, martwić się, jak połączyć pragnienia swoje i partnera i iść na kompromisy. A jest to niesamowicie wyzwalające.

2. Chcesz wyjechać, wyjeżdżasz

Powiązane z punktem pierwszym, ale kluczowe. Będąc w związku, ustalamy z partnerem plany na przyszłość – tę bliższą lub daleką. A co jeśli jedna osoba chciałby wyjechać do pracy za granicę, a druga nie ma na to ochoty? Tutaj zaczyna się konflikt, a dylemat jest olbrzymi.

– Jako singielka w końcu pojechałam na Erasmusa. I o ile moje koleżanki, które są w związkach, cieszą się, że korzystam z takich możliwości, to wiem, że też chciałyby wyjechać. Są jednak w związkach i nie chcą znikać nagle na pół roku. Nie wszystkie związki od razu muszę się oczywiście rozpaść, ale taki wyjazd to jednak pewne niedogodności dla pary. Sama pewnie też bym się nie zdecydowała, jeśli byłabym w relacji, o którą warto dbać. A przynajmniej nie byłaby to taka łatwa decyzja, bo nie wyobrażam sobie, ze mój partner mi "nie pozwala" – mówi Sylwia.

Singiel takich problemów po prostu nie ma. Relacje z rodziną czy przyjaciółmi "na dystans" rządzą się bowiem innymi prawami, niż bycie w związku na odległość. Jest po prostu znacznie łatwiej.

3. Flirt? Proszę bardzo

Większość osób lubi flirtować i nie ma w tym nic złego – to normalna ludzka potrzeba. Czasem flirt pojawia się naturalnie – w rozmowie z kasjerem w sklepie czy koleżanką z pracy.

Jednak, kiedy jest się w związku, trzeba się mieć na baczności. Nawet najbardziej niewinne słowo czy spojrzenie może wywołać kłótnię i zachwiać zaufaniem w relacji. A nie ma nic ważniejszego niż zaufanie. – Mam dobre relacje z kobietami. Lubię je, a one mnie, mam wiele dobrych koleżanek. Jednak moje poprzednie partnerki często miały o to żal, zazdrość była stałych elementem w naszych relacjach, mimo że to były kontakty czysto przyjacielskie. Obecnie jestem sam i cieszę się, że nie muszę zawile tłumaczyć się z tego, że poszedłem z moją przyjaciółką ze studiów na pizzę – mówi Jacek.

A Wika dodaje: – Dla mnie w byciu singlem najfajniejsze było poznawanie nowych osób. I to mężczyzn i kobiet. W związku jest troszkę trudniej, bo może pojawić się zazdrość.

Single nie mają takiego problemu. Flirt, niezobowiązująca randka? Co tylko chcemy.

4. Możesz skupić się na własnym rozwoju

Będąc samemu, ma się więcej czasu dla siebie: swoje pasje, rozwój duchowy czy fizyczny. Może brzmi to górnolotnie, ale można lepiej poznać samego siebie, a przede wszystkim się polubić. A zanim pokocha się kogoś innego, warto zacząć od miłości do siebie.

Oczywiście związek tego wszystkiego nie przekreśla, ale często trudno połączyć dbanie o związek, partnera i własną osobę. Singiel może skupić się na dążeniu do najlepszej wersji siebie.

– Jako singielka mogę skupić się na własnych potrzebach i szukaniu tego, czego ja tak naprawdę chcę od życia i co jest dla mnie ważne. Nie muszę realizować czyichś oczekiwań. Myślę, że w dobrym związku też powinno być to możliwe, ale ja póki co tego nie doświadczyłam – opowiada Natalia.

– Dla mnie bycie singielką jest przede wszystkim fajne dlatego, że naprawdę dobrze mogę poznać samą siebie. A to procentuje też w relacjach z innymi. Cieszę się, że nie boję się być sama, umiem być sama, dobrze się czuję ze sobą, będąc sama. Wydaje mi się, że wchodzenie w relacje z innymi bez takiego poczucia może prowadzić do wielu rozczarowań – dodaje z kolei Ania.

Z kolei Aga zauważa, że "bycie samej to doskonały czas na to, by poszukiwać swojej drogi, na wsłuchanie się w siebie".

5. Twój dom, twoja twierdza

Ten punkt oczywiście dotyczy tych, którzy mieszkają sami. Ale nie tylko – mieszkanie z przyjaciółmi też ma sporą dozę wolności. Jednak mieszkanie z partnerem to już wyższa szkoła jazdy.

– Uwielbiam mieszkać sam. Jestem indywidualistą i introwertykiem, dom jest dla mnie moim miejscem na Ziemi. Kiedyś przez kilka miesięcy mieszkałem z ówczesną dziewczyną i nie był to najbardziej udany eksperyment, bo mieliśmy skrajnie różne charaktery. Nie miałem dla siebie miejsca, musiałem inaczej udekorować mieszkanie, zimą zawsze marzłem, bo moja partnerka ciągle wietrzyła, nie mówiąc już o bałaganie – mówi Wojtek. – Dla mnie fantastyczne było zamieszkanie samodzielnie, po raz pierwszy bez rodziców, partnera czy drugiej osoby, co pozwoliło mi totalnie poznać siebie, przez to ze robiłam wszystko tylko wtedy, kiedy ja tego chciałam i potrzebowałam – wyznaje z kolei Paulina.

Olbrzymim plusem jest oczywiście całe łóżko dla siebie. Nie wspominając nawet o łazience. I nie trzeba dzielić się z kimś jedzeniem, co też jest niekiedy wielkim szczęściem.

6. Jesteś panem/panią swoich pieniędzy

Pieniądze to skomplikowana rzecz, nawet jeśli jest się samemu. Ale w związku to prawdziwe logistyczne wyzwanie.

– Jestem po rozwodzie i odczuwam wielką ulgę, że nie muszę już dzielić wydatków oraz rachunków na dwie części, a w zarządzaniu finansów brać pod uwagę dwóch osób. Nie dość, że było to skomplikowane, to czasem dochodziło do scysji – mówi Ala.

Dotyczy to też swobody w zakupach. – Nikt nie widzi, ile rzeczy się zamawia i nie powie "przecież masz już 3 kurtki, po co ci kolejna..." – zauważa Iza.

7. Masz więcej czasu dla przyjaciół

Każdy przez to przechodził. Jednego dnia jesteśmy nierozłączni z najlepszym przyjacielem, a następnego ledwo rozmawiamy, ponieważ nasz dotychczasowy kompan ma już na Facebooku status "zajęty" i praktycznie cały swój wolny czas spędza z partnerem.

Oczywiście przyjaźń może przetrwać, ale będzie to wymagało dużo pracy. Zwłaszcza, jeśli nasz przyjaciel ma już również dzieci i absorbuje go życie rodzinne. Zdanie "musimy się spotkać!" coraz częściej jest tylko pustym frazesem i trzeba stawać na głowie, żeby spotkać się chociaż raz w miesiącu.


To obowiązuje też w drugą stronę. Masz ochotę spotkać się z przyjaciółmi, ale absorbują cię plany ze swoją drugą połówką. A jeśli nie akceptuje ona twojej paczki, problem urasta już do rangi katastrofy.

– Aktualnie jestem sam i mogę umawiać się z moimi przyjaciółmi, kiedy chcę. Zresztą oni też są na razie singlami, więc jest dość idealnie. Wyjście na piwo w każdy piątek nie jest żadnym problemem – mówi Tomek.

8. Żadne miłosne problemy nie zaprzątają ci głowy

Dlaczego on rzadziej pisze? Dlaczego ona unika rozmów o wspólnej przyszłości? Czy on ma romans? Czy ona nie jest za blisko z tym kolegą z pracy? Czy on/ona mnie kocha?

Każdy kto był w związku, wie ile wymaga on pracy. Najpierw trzeba się dograć, potem pojawiają się problemy, które należy rozwiązać, a później zaczyna się analizować zachowania partnera i zastanawiać, czy na pewno wszystko jest w porządku. To może zamęczyć.

Singiel nie ma na szczęście takich problemów. Potwierdza to Jola: – Kiedy byłam z moim chłopakiem, non stop zastanawiałam się, jak możemy ulepszyć nasz związek, co możemy zrobić, żeby uniknąć kryzysów. Każdy następny krok wiązał się z całymi godzinami rozkmin. Teraz odpoczywam i mogę skupić się na czymś innym.

Nie taki więc singiel straszny, jak go malują.