Wystarczy, że wstawi zdjęcie lub komentarz, a Polacy szaleją z zachwytu. Na czym polega fenomen Tuska?
Przedstawiano go już jako rycerza na białym koniu, szarego obywatela robiącego zakupy w markecie, polityka "haratającego w gałę", troskliwego ojca i dobrego przyjaciela. Jakakolwiek z tych wielu twarzy Donalda Tuska nie pojawi się w polskich mediach, zawsze ma ogromne grono sympatyków, którym nie przeszkadza, że druga strona taktuje go jako "zdrajcę narodu" i "spiskowca z Putinem". Skąd się bierze ten fenomen?
– Wiele osób negatywnie wypowiada się na temat Donalda Tuska, a ja nie rozumiem dlaczego – mówi naTemat Marcin, 29-letni informatyk z Gdańska. – Przyznam się, że nie interesuję się zbytnio polityką, ale pan Tusk jest przede wszystkim znanym Polakiem, dlatego mam polubione jego konto na Instagramie i na Facebooku. Tam wydaje się być naturalny i skromny. No i mamy wspólną sympatię – do piłki nożnej rzecz jasna – śmieje się nasz rozmówca.
– To mądry i utalentowany polityk, a to wielka zaleta patrząc na tych naszych "smutków" w polskim Sejmie – twierdzi Kamil, 32-latek z Krakowa. – Wystarczy tylko spojrzeć na Donalda Tuska: uśmiechnięty, ale i stanowczy kiedy trzeba, z klasą, zawsze ma w zanadrzu jakąś cięta ripostę. Ale nie taką jak pani Pawłowicz, ale właśnie taką przemyślaną i z pazurem. Myślę, że to własnie jego styl no i stanowisko sprawiają, że porywa tłumy – dodaje.
– Trzeba zacząć od tego, że on jest bardzo dobrym mówcą i rasowym politykiem, a jego obecna funkcja dodała mu popularności. Dlatego kiedy już pojawia się na ulicy, ludzie szaleją jakby papieża zobaczyli. Tak było w Krakowie. Każdy wokół mnie chciał się z nim przywitać, zrobić sobie zdjęcie. Możliwe, że część z nich to po prostu zwolennicy PO, ale i tak to wszystko po prostu robi wrażenie – opowiada nam Szymon.
Fot. Jakub Porzycki / Agencja Gazeta
Komentarze nie kłamią
Potwierdzenia tych opinii nie trzeba daleko szukać. Widać to chociażby w reakcjach na nasze publikacje. Każda z nich, wystarczy, że dotyczy chociaż w części Donalda Tuska, cieszy się ogromnym zainteresowaniem naszych czytelników. I nie mamy tutaj na myśli botów czy internetowych trolli, ale twarde statystyki i komentarze prawdziwych ludzi. To samo widać zresztą pod postami i zdjęciami samego szefa RE.
"Gratulacje Panie premierze!", "Cudownie widzieć p. premiera w takiej roli...!", "ja tez jestem fanką, pisałam nawet prace licencjacka na Pana temat", "Najlepsze gratulacje! Zazdroszczę takiego taty i dziadka" – to tylko parę komentarzy spod ostatniego wpisu Donalda Tuska na Instagramie. Jego zdjęcie ze spaceru z wnuczką i z psem dostało ponad 35 tysięcy polubień przy 107 tysiącach obserwujących konto szefa RE.
– Nad tym za pewne czuwa sztab specjalistów, ale nie jest powiedziane, że były premier nie robi tego sam – mówi w rozmowie z naTemat ekspert od wizerunku politycznego Zbigniew Lazar.
– Fenomen Donalda Tuska, jeśli o takim możemy mówić, bierze się po pierwsze ze stałego grona jego zwolenników, które szef RE stale rozbudowuje. Po drugie, Donald Tusk wie, jak wykorzystywać media społecznościowe – twierdzi nasz rozmówca.
Ostatnie zdjęcie z Instagrama Donalda Tuska jest tego doskonałym przykładem. Szef RE razem z wnuczką i psem. Niby nic takiego, a w internecie szał. – Nic tak nie ociepla wizerunku jak pieski i dzieci, ale to trzeba wiedzieć i umieć to wykorzystać, co widać u byłego premiera – stwierdza Lazar.
Trzecią i zarazem najważniejszą składową fenomenu Tuska, zdaniem eksperta od wizerunku, jest umiejętność słuchania społeczności (ang. "social listening"). Inaczej mówiąc, szef RE wsłuchuje się w potrzeby oraz nastroje ludzi i reaguje na nie.
Dla wielu postać Tuska-polityka urosła do mitycznych wręcz rozmiarów, jako tego, który jest w stanie pociągnąć opozycję i ograć PiS. W końcu wszystko najbardziej zaczęło się sypać w momencie, gdy wyjechał do Brukseli.
Tusk = celebryta?
Niestety nie da się całkowicie odpolitycznić byłego premiera i skupić się tylko na jego prywatnej aktywności w mediach społecznościowych. Zdaniem Tomasza Łysakowskiego, trenera biznesu i eksperta z dziedziny psychologii społecznej, w odbiorze Donalda Tuska nie ma żadnego fenomenu.
– To tak jakby powiedzieć, że Lady Gaga opublikowała coś na Facebooku czy Twitterze i twierdzić, że to fenomen. Otóż nie, fenomenem by było, gdyby polityk z czwartej ligi wstawił coś i był popularniejszy od niego. O, alby gdyby Jarosław Kaczyński założył Twittera. To byłby hit. W przypadku szef RE mamy do czynienia z pewnego rodzaju popularnością wynikającą z bycia celebrytą. Ludzie Tuska lubią, bo jest po prostu popularny – twierdzi Łysakowski.
Podaje też przykład Krystyny Pawłowicz, która również jest popularna, chociaż nie publikuje nic pozytywnego. Ale głośno jest o niej nawet wtedy, gdy nic nie pisze, bo wtedy spekuluje się o jej odejściu z polityki.
– Nie ma co ukrywać, że sama pozycja Tuska, bo przecież jakby nie patrzeć jest "szefem" UE, przyniosła mu ogromną rozpoznawalność. Widzieliśmy przecież jak komentowane są jego występy w Wielkiej Brytanii – podsumowuje nasz rozmówca.
Zdaniem Zbigniewa Lazara, Donald Tusk jest na świetnej pozycji, bo to nie on buduje swój wizerunek. Jego zwolennicy robią to za niego.
– On sam nie powiedział otwarcie, że chce wrócić do Polskiej polityki, to jego sympatycy tego chcą i o tym mówią. Tak samo on nie chwali się swoimi osiągnięciami. Robią to za niego "jego ludzie" w Polsce. On jest skromny, sympatyczny, ale też umie pokazać pazur kiedy trzeba. Od dawna powtarzam, że polityk w Polsce musi być właśnie taki, bo na konfliktach daleko się tu nie zajedzie – kwituje.