Ta grafika spędzi sen z oczu Ziobry. Takiego kryzysu w sądach jeszcze nie było
Paweł Kalisz
PiS z uporem godnym lepszej sprawy twierdzi, że tzw. reforma wymiaru sprawiedliwości zmierza ku temu, żeby na sprawiedliwość w sądzie nie trzeba było czekać latami. Fakty zebrane w formie danych statystycznych pokazują jednak coś przeciwnego. Tylu niezakończony spraw jeszcze w polskich sądach nie było.
Mówi się, że papier wszystko zniesie i pewnie tak jest. Ale czy polityk zniesie to, co zostało napisane na papierze? Zbigniew Ziobro i inni politycy Prawa i Sprawiedliwości mają ciężki orzech do zgryzienia. Wygląda na to, że zachwalana reforma wymiary sprawiedliwości tylko pogłębiła problemy, z którymi Polacy borykają się od lat. Statystyki pokazują opóźnienia w orzecznictwie w czterech głównych kategoriach. Opóźnienie od 6 miesięcy do roku, od roku do dwóch lat, powyżej dwóch lat i te najbardziej kompromitujące dla wymiaru sprawiedliwości, czyli ciągnące się od ponad pięciu lat. W każdej z tych kategorii z roku na rok jest coraz gorzej.
Od 2015 roku liczba spraw ciągnących się ponad pół roku wzrosła z 6351 do 10912. Tych ciągnących się powyżej roku jest dziś trzy razy więcej niż było w 2015 roku. Ponad dwa razy więcej jest spraw przedawnionych o więcej niż dwa lata, podobnie ma się rzecz ze sprawami, które nie znalazły rozstrzygnięcia od pięciu lat. Tymczasem Prokuratura Krajowa chwali się inną statystyką, w której pokazano, jak od czasów wygranych wyborów przez PiS wzrosła liczba spraw karnych zgłoszonych do Prokuratury Krajowej. Kiedy w 2015 nie było ani jednej, tak w kolejnych latach było ich już 1364. I nic dziwnego, w 2015 Prokuratury Krajowej po prostu w Polsce nie było.