Ich występ na Oscarach "zniszczył" internet. Bardzo chcemy wierzyć w miłość Lady Gagi i Bradley'a Coopera
Nie cichną emocje po niedzielnej ceremonii rozdania Oscarów. Ale nie są one wcale związane ze zwycięzcami czy przegranymi. Wszystko mówią tylko o jednym – duecie Lady Gagi i Bradley'a Coopera. I wszyscy zadają sobie jedno pytanie: czy oni mają romans? Histeria jest tak wielka, że chyba czas odpowiedzieć sobie na pytanie: o co tutaj w ogóle chodzi?
Nie da się ukryć: ten występ był dość niezwykły. Wyglądał wręcz jak ostatnia scena z jakiegoś romantycznego, amerykańskiego filmu, którego bohaterowie aż do końca nie wiedzą, że są w sobie zakochani. I nagle wychodzą na scenę, śpiewają duet i bum, wszystko jest jasne. Głębokie spojrzenie w oczy lub pocałunek, moment jasności i wszechogarniającego szczęścia, owacje wzruszonej publiczności, napisy, ewentualnie urywki z ich pełnej szczęścia przyszłości.
Tylko że wykonanie "Shallow" miało miejsce w rzeczywistości, nie na kinowym ekranie. I to na oczach milionów widzów z całego świata oglądających oscarową ceremonię. I na oczach partnerki Bradley'a Coopera Iriny Shayk.
Jeden mikrofon, wiele spojrzeń
Już podczas wchodzenia na scenę gwiazdy wzięły się za ręce. Kiedy Cooper śpiewał pierwszą zwrotkę, Gaga stała naprzeciwko niego i wyraźnie poruszona patrzyła na niego wzrokiem pełnym uwielbienia. Kiedy role się odwróciły – Gaga usiadła za fortepianem i zaczęła śpiewać – Cooper nie spuszczał z niej wzroku i nie krył ekscytacji, kiedy jego sceniczna partnerka wyciągała wyższe dźwięki.
Aż w końcu Cooper usiadł obok Gagi i wtedy się zaczęło. Przytulony do wokalistki aktor objął ją w talii i zaczął śpiewać razem z nią do jednego mikrofonu. Końcowe nuty oboje wyśpiewali z zamkniętymi oczami oparci o siebie głowami. Kiedy w końcu je otworzyli, a salą wstrząsnęły potężne owacje, popatrzyli na siebie – Cooper z szerokim uśmiechem, Gaga z uśmiechem pełnym rozmarzenia i wpatrywali się w siebie przez kilka sekund.
I to był właśnie moment, kiedy w filmie nastąpiłby pocałunek. I szczerze mówiąc, chyba większość widzów miała wrażenie, że to się zaraz stanie. I że wcale nie było tego w scenariuszu. Patrząc na komentarze internautów, niektórzy wpadli w panikę (ja sama się przestraszyłam), że para się naprawdę pocałuje i nastąpi jakiś wielki dramat, na przykład Irina Shayk wybiegnie z sali. Inni byli zawiedzeni, że nic się nie wydarzyło.
Jasne, ich występ był dokładnie zaplanowany. Rob Mills ze stacji telewizyjnej ABC, która transmitowała galę, powiedział, że aktorzy z "Narodzin gwiazdy" sami ustalili, jak ma wyglądać ich występ (łącznie z nietypową jak na Oscary pracą kamery, a także wejściem na scenę prosto z widowni) i przeprowadzili wiele prób.
Jednak, oglądając tę scenę (niektórzy nawet komentowali ją na żywo), trudno było nie mieć wrażenia, że coś więcej jest na rzeczy. Gesty, spojrzenia i wręcz seksualne napięcie, jakie wyczuwało się między śpiewającymi gwiazdami – taką chemię między dwojgiem osób trudno podrobić.
Ludzie są więc przekonani, że Gaga i Cooper mają romans. Albo przynajmniej skrycie się kochają, zwłaszcza Gaga.
"Jestem w ciąży"
Zauważyli to wszyscy. I nie tylko podekscytowani fani, którzy "shippują" ("ship" oznacza w slangowym języku angielskim słowo kibicowanie jakiejś parze, na przykład w filmie czy serialu) Lady Gagę i Bradleya Coopera od miesięcy.
"Haha, ludzie nie mają co robić, skoro plotkują o ich romansie" – powiedziała sceptycznie moja koleżanka, kiedy podczas oscarowej transmisji, tuż przed występem "Shallow", wprowadziłam ją w kontekst. Sekundę po ukłonach Gagi i Coopera, napisała mi: "no dobra, teraz się nie dziwię, dlaczego ludzie mają takie teorie spiskowe"
Bradley spał na kanapie?
Pikanterii dodaje obecność na Oscarach Iriny Shayk.
Cooper jest związany z tą rosyjską supermodelką od 2015 roku, para ma roczną córkę. Reżyser i gwiazdor "Narodzin gwiazdy" rzadko pokazuje się z ukochaną publicznie – wyjątek zrobił właśnie na gali rozdania Oscarów, na której nie tylko walczył o nagrodę dla najlepszego aktora, ale również za scenariusz i reżyserię "Narodzin gwiazdy". Na czerwonym dywanie przy jednym boku stała przy nim Irina, przy drugim jego dumna mama.
Shayk oklaskiwała Gagę i szeroko się uśmiechała, kiedy wzruszona wokalistka, odbierając Oscara za piosenkę, dziękowała Cooperowi. Jako pierwsza poderwała się też z miejsca po występie pary z "Narodzin gwiazdy", a po ich powrocie na miejsce ucałowała Bradleya i przytuliła Gagę.
Mimo to występ Gagi i Coopera był tak emocjonalny, że wielu ludzi zaczęło wprost współczuć Shayk. "Bradley będzie spał tej nocy na kanapie" – powtarzał się w internecie komentarz.
– Bardzo chciałabym myśleć, że to była część całego tego występu, bo istnieje jednak kodeks kobiet. Miejmy nadzieję, że to nie jest... Miejmy nadzieję, że to ma tylko aspekt zawodowy – dodała piosenkarka.
Ludzie podzielili się wręcz na trzy obozy.Obóz pierwszy twierdzi, że Cooper i Gaga są w sobie zakochani. Ba, to wręcz pokrewne dusze, które są sobie przeznaczone. Drugi mówi, że to bzdury i media powinny się uspokoić. A trzeci staje w obronie Shayk i zauważa, że ludzie powinni przestać na siłę skłócać ze sobą dwie kobiety.
Na fali plotek gwiazda zamieściła po gali zdjęcie z podpisem "Nie może być nic bardziej wyjątkowego, niż dzielenie tego momentu na Oscarach z prawdziwym przyjacielem i artystycznym geniuszem".
Na piosenkarkę i aktorkę wylały się pomyje. "Jasne, przyjacielem", "Jesteś kobietą i flirtujesz z facetem na oczach jego narzeczonej. Myślisz, że to jest fair? Nigdy bym czegoś takiego nie zrobiła...", "Jesteś modliszką! Wstyd!", "Możesz przestać tak na niego patrzeć????!!!! Wiemy, że kochasz go nie tylko jako przyjaciela, ale on ma dziewczynę!" – pojawiły się komentarze.
Oczywiście nie siedzimy w głowach tego medialnego trójkąta. Nie wiemy, czy faktycznie Cooper i Gaga czują do siebie coś więcej, niż przyjaźń (bo ta jest ewidentna). Może wszystkie emocje i gesty mają nas zmylić? A może to tylko medialna kampania (chociaż, jak podkreślają fani, to najmniej prawdopodobne, Lady Gaga znana jest bowiem ze swojej szczerości)?
Fani na pewno mają jednak podstawy do teorii spiskowych o romansie. Ceremonia Oscarów była uwieńczeniem plotek, które szumią w mediach od miesięcy. Cooper i Gaga, którzy zagrali parę w "Narodzinach gwiazdy", podczas promocji filmu w sezonie nagród filmowych byli wręcz nierozłączni. Trzymali się za ręce, przytulali, opowiadali o sobie w wywiadach.
– Byłem z moją mamą na przyjęciu charytatywnym poświęconym nowotworom – mówił Cooper w "W Magazine" o momencie, kiedy pierwszy raz zobaczył występ Lady Gagi. – Nie znałem muzyki Lady Gagi. Ogłosili niespodziewanego muzycznego gościa, Stefani wyszła na scenę z włosami zaczesanymi do tyłu i zaśpiewała "La Vie En Rose". Zwaliła mnie z nóg – opowiadał.
Oboje podkreślają, że to spotkanie w Los Angeles w 2016 r. było dla nich obojga jak grom z jasnego nieba. – W momencie, kiedy przyszedł do mojego domu, a ja otworzyłam drzwi i spojrzeliśmy na siebie, między nami od razu kliknęło – mówiła Gaga. Scena z życia powtarza się zresztą w filmie "Narodziny gwiazdy" – kiedy Ali śpiewa "La Vie En Rose" w pubie, Jack również nie może oderwać od niej wzroku. Właśnie wtedy się w niej zakochuje.
Niewolnicy popkultury
Dlaczego tak wiele ludzi nie może zaakceptować faktu, że to tylko przyjaźń? To wszystko... przez kulturę. Uwielbiamy bowiem ten filmowy motyw – fajny facet zakochuje się w przeciętnej dziewczynie. "Dziennik Bridet Jones", "Kluseczka", "Ten pierwszy raz" – to motyw stary jak samo kino.
W tym przypadku to Cooper jest przystojnym i bardzo fajnym facetem (jego koleżanki z planu zawsze bardzo go lubią, przyjaźń łączy go chociażby z Jennifer Lawrence), który okazuje uczucia "zwykłej" dziewczynie, mimo że jest związany z jedną z najpiękniejszych kobiet na świecie. Tak właśnie chcemy to widzieć.
Oczywiście Gaga nie jest zwykła ani przeciętna w żadnym wypadku, jest piękną kobietą, wielką gwiazdą. Jednak jest najbliższa nam, maluczkim.
Jest prawdziwa, emocjonalna, zmaga się z poważną chorobą (fibromialgią, która charakteryzuje się ciągłym bólem całego ciała i chronicznym zmęczeniem), wprost mówi o swoich kompleksach czy gwałcie, który przeżyła w dzieciństwie. Ma kłopoty i troski, jest jedną z nas.
Chcemy więc kibicować Gadze, chcemy, żeby "normals" zdobył miłość i był szczęśliwy. Chcemy, żeby miłość wygrała. Nieważne, że być może ta miłość nie istnieje – chcemy, żeby istniała.
"Ludzie nie kibicują Cooperowi i Gadze, kibicują sobie. Projektują to na swoje własne życie – czego pragną, czego im brakuje. Dynamika między Gagą a Cooperem przypomina wielu z nich, czym jest chemia między ludźmi. Dlatego ekscytują się tym i doszukują się w tym czegoś głębszego" – powiedziała magazynowi "Cosmpolitan" psycholożka Andrea Goeglein.
A trójkąt miłosny jeszcze tylko tę ekscytację wzmaga.