To byłby sensacyjny zwrot ws. "taśm Kaczyńskiego". Giertych mówi o zastraszaniu
Możliwe jest całkowite odwrócenie ról w sprawie taśm Kaczyńskiego. Jak podaje "Gazeta Wyborcza", prokuratura rozważa wszczęcie śledztwa w sprawie próby wyłudzenia pieniędzy od spółki Srebrna przez Geralda Birgfellnera.
Odwrócenie ról
Tym razem "Wyborcza" informuje o możliwym kontrataku ze strony prokuratury. Rozmówcy "GW" twierdzą, że nie może ona odmówić wszczęcia śledztwa, więc "zostanie ono wszczęte, ale w sposób zaskakujący dla Birgfellnera". Inna podobno możliwa wersja wydarzeń to postępowanie sprawdzające przeciągane bez wszczęcia śledztwa.
"Wyborcza" powołując się na swoje źródła podaje, że prokuratura chce oprzeć się na wycenach biegłych. Ma z nich wynikać, że wartość prac wykonanych przez Birgfellnera jest dużo niższa od żądanej przez niego kwoty. Austriak miałby więc próbować wyłudzić pieniądze.
Dziennik podkreśla jednak, że z dokumentów i rozmów nagranych w trakcie negocjacji z Kaczyńskim w partyjnej centrali PiS na Nowogrodzkiej w ogóle nie wynika, by ktokolwiek podważał wysokość honorarium Birgfellnera. Na nagranych przez Austriaka rozmowach Jarosław Kaczyński wielokrotnie przyznaje, że Birgfellner wykonał prace dla Srebrnej i jest tylko rzekomy kłopot z tym, jak mu zapłacić.
Kolejne przesłuchania
Na czwartek zaplanowano kolejne przesłuchanie Birgfellnera w prokuraturze. Roman Giertych, pełnomocnik Austriaka, wchodząc do prokuratury, w rozmowie z dziennikarzami stwierdził, że jest to "element zastraszenia".
– Te różne sygnały, ataki na pełnomocników i kłamliwe wypowiedzi rzecznika prokuratury, to elementy próbujące zastraszyć człowieka, który dochodzi swoich spraw. Złożył zawiadomienie i oczekuje od naszego państwa sprawiedliwości. Dzisiaj jest przesłuchiwany trzeci raz. Osoby, które powinny być przesłuchane śmieją się w twarz – mówił mecenas.
– Główna osoba w tej sprawie, czyli Jarosław Kaczyński nie wypowiedziała się nawet publicznie na ten temat. Oczekuję, że wymiar sprawiedliwości będzie zmierzał do tego, do czego jest powołany – dodał Giertych.
źródło: "Gazeta Wyborcza"