"Mówili, że nie mają pieniędzy, to czysta obłuda". Matka niepełnosprawnego reaguje na obietnice PiS

Aneta Olender
– Myślę, że PiS to by chciało mieć tylko zdrowych i pięknych ludzi w kraju. My powinniśmy do jakiegoś getta trafić – mówi w rozmowie z naTemat Anna Glinka, matka 23-letniego niepełnosprawnego Adriana. Po tym jak Prawo i Sprawiedliwość na konwencji wyborczej ogłosiło, kto skorzysta z ich kolejnych obietnic, osoby niepełnosprawne i ich rodziny poczuły się oszukane, pominięte po raz kolejny. Dlatego zapowiadają protest.
Anna Glinka i jej syn Adrian byli uczestnikami protestu osób niepełnosprawnych w Sejmie Fot. Fot. Robert Robaszewski / Agencja Gazeta
Anna Glinka i jej syn Adrian to jedne z twarzy ubiegłorocznego protestu osób niepełnosprawnych w Sejmie. Jednym z głównych postulatów było m.in. wprowadzenia dodatku rehabilitacyjnego w kwocie 500 zł dla osób niepełnosprawnych, które skończyły 18 lat.

Mimo starań nie udało im się uzyskać tego, po co przyszli.

Jednak, jak podkreśla nasza rozmówczyni, walka trwa cały czas, a oni czują się oszukani. Rok temu rząd mówił, że pieniędzy nie ma, a jak się okazało znalazł niemałą kwotę na chociażby świadczenie 500+ na pierwsze dziecko, czy tzw. "trzynastki", dodatkowe emerytury w wysokości 1100 zł.


Jak zareagowała pani, kiedy usłyszała o nowych propozycjach Prawa i Sprawiedliwości?

Anna Glinka: Pomyślałam, że to jest czysta obłuda i całkowite zignorowanie nas. Myślę, że PiS to by chciało mieć tylko zdrowych i pięknych ludzi w kraju. My to powinniśmy do jakiegoś getta trafić. Tak czuję. Jestem bardzo rozżalona z powodu tej pogardy obecnego rządu. Bardzo zawiedziona.

A Adrian jak zareagował?

Tak samo myśli jak ja. Nawet pewnie jeszcze bardziej emocjonalnie zareagował. Walka trwa, cały czas się upominamy, a tu pojawiają się jeszcze takie kłamstwa.

Jakie kłamstwa?

Pani Szydło mówi, że ona nas zapraszała na jakiekolwiek rozmowy, a takich zaproszeń nie było. Nie mamy na to szansy. Dostaliśmy przecież zakaz wejścia do Sejmu do 27 maja 2020 roku.

Co w takim razie dalej?

Nie poddajemy się. Piszemy cały czas petycje do Sejmu. Oczywiście bez odzewu. Na 23 maja sprężamy się i jedziemy ze zdwojoną siłą do Warszawy. Mam nadzieję, że tak jak czuliśmy wsparcie w trakcie protestu w Sejmu, tak i teraz będzie podobnie, że będzie to takie mocniejsze. Musimy się upomnieć o siebie. Znowu.

Kiedy protestowaliśmy w ubiegłym roku, mówili, że jeżeli nam dadzą to po podwyżkę, przyjdą inne grupy społeczne. Jak się później okazało, wiele grup przyszło i one coś zyskały, a my nadal nic nie mamy. Na L4 nie możemy iść, głodowego strajku nie możemy zrobić ze względu na to, że musimy być sprawne fizycznie i psychicznie po to aby opiekować się naszymi dziećmi. Nie jesteśmy więc groźni w tym kontekście.

Nie jest nas wielka grupa, to jest niecałe 280 tys. rodzin z niepełnosprawnymi 18 plus. Niepełnosprawne dorosłe osoby od urodzenia.

Myśli pani, że w takim razie są państwo nieatrakcyjną grupą wyborczą?

Tak. Jesteśmy mniejszym elektoratem. Tylko że oni nie liczą się z tym, że te rodziny mają rodziny, mają przyjaciół i w ten sposób nas traktując, spychając na margines tracą wiele głosów. Tak jak namawiałam w Sejmie, żeby nie głosował nikt na PiS, w tej chwili też będę to publicznie mówić. To jest banda złodziei i oszustów.

To jest jedno wielkie zakłamanie. Jeżeli oni dali ponad 1 mld zł na TVP, na propagandę, a tu nie mają pieniędzy? To jest skandal. Ludzie jednak już przecierają oczy. W maju wybory do europarlamentu, więc uciekają jak szczury z tonącego statku. Boją się odpowiedzialności i dyla dadzą do Brukseli?

To nie są ich pieniądze, to są pieniądze podatników. To nie jest żaden prezent od Jarosława Kaczyńskiego. Taki hojny? To niech swoje konto otworzy i da ze swojego. Tam, gdzie jest patologia, to patologię pogłębiają.

Wierzy pani, że coś się uda zmienić?

Nie, nie wierzę. Dopóki nie będę widziała czarno na białym, że jest jakaś decyzja, to nie uwierzę. W żadne ich deklaracje nie wierzę, to jest kłamstwo i obłuda. Otwierają buzię i kłamią. To, co oni chcą dać na pierwsze dziecko, to jest odświeżony projekt opozycji, ale dla nadsto jest jawne rozdawnictwo. Rozdawnictwo, które degeneruje ludzi.

Dla osób niepełnosprawnych, które są na rencie socjalnej, te 500 zł to jest bardzo dużo. Na takie zwykłe przyzwoite życie. Nie na luksus, ponieważ nie wystarczy nawet, żeby odłożyć coś na jakąś rehabilitacje. Opłacić i przeżyć, to wystarczy.

Bez takiego wsparcia jest trudno? Domowy budżet się nie dopina?

Jeżeli ja jestem przy synu, to na razie jest inna sytuacja. My rodzice osób niepełnosprawnych nie mamy jednak żadnych urlopów, wypadów, wycieczek. Jeżeli dostaję jakiś grosz, to dostaję na jakiś turnus. Turnus rehabilitacyjny kosztuje 5000 zł za dwa tygodnie. Bez pomocy jakichkolwiek fundacji nie byłoby jakichkolwiek szans, żeby Adrian mógł z tego skorzystać.

Pani ma jeszcze siłę?

Muszę mieć tę siłę. Na dziś to musi być ona jeszcze zdwojona. Co mnie nie zabije, to mnie wzmocni. Dostosowałam swoje życie do Adriana. W niektórych miastach jest już pomoc dla osoby niepełnosprawnej, w Olsztynie tego jeszcze nie ma. Jak się idzie do MOPS-u, to można poprosić o pielęgniarkę, ale jest płatna i nie zawsze przychodzi w tych godzinach, w których akurat jest mi potrzebne wsparcie.

Coś się zmieniło, jeśli chodzi o wasze oczekiwania, od ubiegłorocznych protestów?

Oczekiwania są takie same. Przede wszystkim dodatek na życie dla niepełnosprawnych w wysokości 500 zł. Po drugie, żeby wypełnili tę Europejską Konwencję Praw Osób Niepełnosprawnych. To są oczekiwania.

Tak jak było wtedy, tak i jest dziś. Rewaloryzowane jest tylko świadczenie pielęgnacyjne. Od 13 lat pierwszy raz rzucili ochłap, czyli 30 zł do zasiłku pielęgnacyjnego. To dziś jest to 81 zł. Adrianowi nie starczy to na 2 godziny rehabilitacji. Ma jeszcze rentę, czyli na rękę 868 zł. No i niech zawojuje za taką kwotę. Jak obliczyliśmy, po wszystkich opłatach zostanie mu na życie 150 zł.

Boi się pani tego momentu, kiedy Adrian będzie musiał poradzić sobie sam?

Boję się tego codziennie. Ciesze się, że mam siłę codziennie wstać, oczy otwieram i jestem zdrowa... Jestem po prostu mamą osoby niepełnosprawnej. Jestem mamą pielęgniarką, sprzątaczką, praczką. Widocznie pan Bóg nas obdarzył większą siłą. Nas rodziców osób niepełnosprawnych.

A o czym dziś marzy Adrian?

Jedno z marzeń chyba mu się spełnia. Bardzo pragnął dostać pracę, więc pani dyrektor Palcówek Edukacyjnych w Olsztynie, dała mu tę możliwość, być może zostanie portierem w swojej szkole na pół etatu. Drugim jego marzeniem jest założenie rodziny i zabezpieczenie jej finansowo. To takie realne, nie mamy wygórowanych marzeń... A nie jeszcze jest jedno, Adrian mówi, że nie leciał jeszcze samolotem.