"Bardzo bym chciał, ale nie potrafię tego bronić". Patryk Jaki miał chwilę szczerości u Mazurka w RMF FM…

Piotr Rodzik
Wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki był gościem Roberta Mazurka w RMF FM. Polityk, który wybiera się do Europarlamentu, został zapytany m.in. o dziwne zarobki w NBP. Były kandydat na prezydenta Warszawy przyznał, że… nie potrafi bronić sytuacji, która tam istnieje.
Patryk Jaki nie chciał bronić sytuacji w NBP. Fot. RMF FM
Sama rozmowa oczywiście zaczęła się od wiadomego wątku. Mazurek wykpił fakt, że Patryk Jaki z Opola, który płaci podatki w Warszawie i chciał być prezydentem tego miasta, najpewniej wystartuje do Europarlamentu z Małopolski i województwa świętokrzyskiego. – To w końcu oczywiste – stwierdził.

Jaki odpowiedział jednak, że taka decyzja PiS jest logiczna. – Ta analiza, którą przedstawiła partia, nie jest pozbawiona logiki. Mamy największe szanse na rekordowy wynik (w tym okręgu – red.) i chcemy tam wzmocnić listę – stwierdził.

Robert Mazurek drążył jednak dalej. Zauważył, że Jaki nie musi jechać do Brukseli, bo nawet lepiej zarobi w Polsce – w NBP u Adama Glapińskiego. Dziennikarz miał oczywiście na Martynę Wojciechowską.


W środę ujawniono, że dyrektorka departamentu komunikacji w NBP zarabia astronomiczne 49 563 zł brutto. To najwyższa pensja na dyrektorskim stanowisku w NBP.

– Dyrektor departamentu komunikacji w NBP zarabia dokładnie 49,5 tys. A dyrektor departamentu ryzyka, widocznie to jest zupełnie nieistotne, zarabia 28 tysięcy. A operacje krajowe czy zagraniczne są wyceniane na 35-37 tysięcy. To jest postawione na głowie. Niech pan tego broni – mówił Mazurek.

Jaki odpowiedział dość nieoczekiwanie. – Bardzo bym chciał, ale nie potrafię tego bronić. Dlatego że jestem wobec pana i słuchaczy uczciwy – stwierdził. I dodał, że będzie bronił w Polsce bronić "interesów Polski".